„Wójt mnie wyrzucił”

Syn naszej rozmówczyni pokazuje, na jakim poziomie utrzymuje się tu woda w rowie odwadniającym. Bobry przyczyniają się do zalewania łąk. A najwyraźniej nikt nie chce się tym problemem zająć.
JAROSŁAW JĘDRYSIAK

KONFLIKT. Danuta Kluba, mieszkanka gminy, przyszła do wójta, aby porozmawiać o problemie, który stwarzają bobry. Zanim zdążyła jednak cokolwiek powiedzieć, od Bogdana Praskiego na „dzień dobry” usłyszała: „Proszę wyjść!”. Kobieta uważa, że takie traktowanie to zemsta za jej udział w proteście przeciwko likwidacji szkoły w Aleksandrowie. Wójt nie pozostaje dłużny mieszkance i przypomina „czarną niewdzięczność”, która spotkała go po tym, jak pomógł pani Klubie po pożarze jej domu

Jarosław Jędrysiak

Kilka dni temu zadzwoniła do nas zdenerwowana mieszkanka Cyganki – części wsi zwanej Za Wodą. Z równowagi wyprowadziła ją wizyta w urzędzie gminy, u wójta.
– Pojechałam do Urzędu Gminy w Pankach w zeszły piątek. Chciałam rozmawiać z wójtem o problemie z bobrami, który mamy w miejscu zamieszkania – wyjaśnia nam powód swojej wizyty w urzędzie Danuta Kluba.
Kobieta opisuje nam, że najpierw kazano jej czekać pod drzwiami na moment, kiedy wójt gminy będzie mógł ją przyjąć. Miało to trwać około pół godziny. Gdy wreszcie drzwi gabinetu się otworzyły, mieszkankę spotkało kolejne zaskoczenie.
– Wójt Bogdan Praski jak tylko mnie zobaczył, to natychmiast mówił mi „proszę wyjść!”, nie chciał w ogóle wysłuchać, z jakim problemem do niego przyszłam. Przecież jako mieszkanka mam prawo być przyjęta niezależnie od tego, po co przychodzę. Czy tak się powinno traktować obywateli? – denerwuje się nasza czytelniczka.

Czytaj więcej w najnowszym numerze GK lub na e-wydaniu.