KONTROWERSJE. Dość dziwny przebieg miała wtorkowa sesja rady gminy w Pankach. Pierwsza po wybuchu tak zwanej seksafery. To nie radni, a głównie mieszkańcy zadawali wójtowi trudne pytania. Ku zdziwieniu obecnych do internetowych oświadczeń wójta odniosła się także przewodnicząca rady
Jarosław Jędrysiak
W kontekście ostatnich wydarzeń sesja zapowiadała się gorąco nawet od pierwszej minuty. Tymczasem początkowo wyglądało to tak, jak gdyby żaden z wątków związanych z tak zwaną seksaferą miał się podczas obrad nie pojawić.
Ani słowem
Pierwsze zaskoczenie: sprawozdanie wójta z działalności między sesjami. Bogdan Praski zawsze to sprawozdanie składał w ekspresowym tempie, więc tu nie stało się nic nowego. Ale w ciągu niespełna czterech minut swego wystąpienia w ogóle nie nawiązał do poruszającej wielu sprawy o kontekście obyczajowym, która wywiązała się wokół niego. Nie powiedział na ten temat nic! Ani słowa. Tak jakby tej sprawy w ogóle nie było. A przecież wpływa ona przynajmniej na wizerunek gminy – o ile tylko na wizerunek.
Po wystąpieniu wójta nie było w porządku formalnego punktu na zapytania radnych do jego sprawozdania. Takie zapytania jednak na sesjach w Pankach zawsze były, niezależnie więc od tego, czy teraz znalazły się w porządku obrad, pytanie do wójta padło. Jedno. I – zupełnie nie w tej bulwersującej sprawie.
Więcej w najnowszym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS