Rozmowa tygodnia

„Te decyzje powinny zapaść 30 lat temu”

„Te decyzje powinny zapaść 30 lat temu”

Rozmowa z Maciejem Biernackim (PSL), wicestarostą powiatu kłobuckiego

„Gazeta Kłobucka”: Zarzuca mi pan, że w swoim artykule jestem nieobiektywna i manipuluję faktami. Proszę konkretnie powiedzieć, którymi.
Maciej Biernacki: Opatrzyła pani swój artykuł mocnym tytułem: „Kto utopił kłobuckie szpitale?”.
GK: Tak. Swoje zarzuty skierowałam pod adresem dwóch ugrupowań: PSL-u i SLD, które od lat rządzą tym powiatem. W pana ocenie to manipulacja?
M.B.: To, czy jest to PSL czy SLD, jest to sprawa drugorzędna. Fakty są takie, że dziś znamy już projekty: ustawy i rozporządzenia ministra zdrowia dotyczące służby zdrowia. Urząd Marszałkowski dokonał analizy i okazuje się, że ze 141 szpitali funkcjonujących w województwie śląskim tylko 65 wpisuje się w sieć szpitali, pozostałe się nie wpisują.

GK: Tyle że nas nie interesują inni. Rozmawiamy o stanie kłobuckich szpitali i o tym, że od lat poziom lecznictwa stoi w nich w miejscu. Z wyjątkiem bieżących remontów i nowego sprzętu, który kiedyś trzeba w końcu wymienić.
M.B.: Tak, ale pojawiły się insynuacje, że tylko nasz znalazł się w tej trudnej sytuacji. Pytanie w takim razie: kto utopił szpitale w województwie?

GK: Tytuł mojego artykułu nie odnosił się do obecnie przygotowywanej reformy w służbie zdrowia i zmian, jakie nas czekają, tylko do stanu, w jakim obecnie znajdują się nasze lecznice w porównaniu z takimi samymi placówkami w regionie. Faktem jest, że w przeciwieństwie do naszych sąsiadów przez lata nie rozwijaliśmy oferty medycznej i zatrzymaliśmy się na dwóch oddziałach szpitalnych, podczas gdy mniejsze powiaty mają ich po 5-6.
M.B.: Problem polega na tym, że obecnie są szpitale, które mają na przykład 9 oddziałów, ale tylko 5 wpisuje się w sieć. Na pozostałe 4 nie dostaną pieniędzy. Natomiast te 2, które obecnie działają u nas, wpisują się w sieć. Owszem, w pierwszym poziomie referencyjności mowa jest o minimum 5 oddziałach, jednak w projekcie aktów prawnych jest zapis, że jeżeli szpital posiada co najmniej 2 z nich, może zostać zakwalifikowany do sieci, a w naszym przypadku tak właśnie jest. Dlatego powiedziałam pani, że „teoretycznie” mamy szansę utrzymać szpitale. Musimy spełnić jeszcze oczywiście dodatkowe warunki: zakwalifikować musi nasze szpitale dyrektor oddziału NFZ po pozytywnej opinii ministra zdrowia, jednak jestem dobrej myśli i uważam, że szpitale będą działać dalej.

GK: Może i będą, ale szansy, aby dogonić Olesno, Myszków czy Lubliniec już nie ma.
M.B.: A była pani kiedyś w szpitalu w Krzepicach?
GK: Byłam, jest wyremontowany. Ale pan wie, że to nie ładne wnętrza przywracają do zdrowia.
M.B.: Jest wyremontowany i dobrze wyposażony. Podobnie jak szpital w Kłobucku. Pewnie pani nie była w nich 10 lat temu. Wiem, jak to wtedy wyglądało i jak te placówki zmieniły się na przestrzeni ostatnich lat, choćby z tego powodu, że trzeba je było dostosować do przepisów.

GK: A pan był na przykład w Myszkowie, powiecie mniejszym od naszego?
M.B.: Byłem. Tylko proszę mi wskazać: gdzie rozbudować szpitale w tych Krzepicach czy Kłobucku, tak jak zrobił to Myszków? To nie ja podejmowałem decyzje o ich lokalizacji.

GK: Ale aby uruchomić oddział, nie potrzeba wielkich gmachów. W dużej mierze to kwestia kontraktu z NFZ, specjalistów i kogoś, kto o to zabiega.
M.B.: OK. Zgadzam się. Dlatego rozpoczęliśmy rozmowy z nową dyrektor ZOZ i jednomyślnie stwierdziliśmy, że gdyby klatka schodowa była umiejscowiona na środku naszego budynku, możliwości byłyby o wiele większe. To prawda, w Myszkowie działa więcej oddziałów niż u nas, ale na przykład oddział kardiologiczny, prowadzony przez podmiot niepubliczny w tym szpitalu, będzie zamykany, bo przez trzy lata funkcjonowania nie uzyskano ani złotówki z NFZ.

GK: Mają za to oddział położniczy, ginekologiczny, chirurgię, których nie zamykają.
M.B.: Dobrze, ale nie sztuką jest wybudować gmachy, a potem to będzie stało puste.
GK: Jeśli z góry zakładać: „lepiej nie otwierać, bo będzie stało puste”, to rzeczywiście trudno, żeby powstało tu cokolwiek.
M.B.: Rynek medyczny jest zamknięty od 6 lat. O nowe kontrakty jest niezwykle ciężko.

GK: Dlatego podkreśliłam, że to są zaniedbania wieloletnie. Kiedy był na to czas, sąsiednie powiaty otwierały kolejne oddziały i poszerzały ofertę medyczną swoich szpitali. Kłobuck spał. To są fakty.
M.B.: Nie będę odpowiadał za tych, którzy rządzili wcześniej w powiecie.

GK: Między innymi ugrupowanie, które pan reprezentuje.
M.B.: Kiedy budowano szpital w Kłobucku, ja byłem w przedszkolu. Obecnie mamy szpitale, które mają pod dwadzieścia oddziałów i się nie wpisują w nowe przepisy. To nie liczba oddziałów obecnie o tym decyduje.

GK: Tylko że te szpitale przez lata leczą swoich mieszkańców. Pięć czy 10 lat temu nikt nie wiedział, że zmieni się ustawa, a przedstawiciele powiatu jakoś nieszczególnie zabiegali o poszerzenie oferty szpitala. Pan cały czas mówi o tym, co będzie po wprowadzeniu nowej ustawy, a ja o tym, co jest dotychczas. A jest kiepsko w porównaniu z innymi.
M.B.: Absolutnie się z panią nie zgadzam.

GK: Z autorami audytu przeprowadzonego w kłobuckim ZOZ też się pan nie zgadza? Przecież on to potwierdził.
M.B.: Ale co potwierdził?
GK: Że kłobuckie szpitale są daleko za innymi i raczej już tego nie nadrobimy.
M.B.: Nie. Audytorzy tylko opisali, jaką strukturę ma ZOZ, w tym jakie mamy obecnie w szpitalu oddziały.

GK: Ale ich końcowa ocena była właśnie taka. Stwierdzili też, że nie macie własnych przychodni specjalistycznych przy szpitalu, które zapewniałyby wam lepsze kontrakty z NFZ, i nawet rentgena własnego nie macie.
M.B.: O ich prywatyzację wnioskował ówczesny dyrektor Nowak. Dziś okazuje się, że to nie była dobra decyzja.

GK: Uważam, że jeśli w kłobuckim szpitalu działałyby też dobre oddziały specjalistyczne, to mieszkańcy nie jeździliby do Częstochowy. Częstochowianki jeżdżą rodzić do mniejszego Lublińca, bo „Parkitka” nie ma dobrej sławy.
M.B.: Proszę pani, „gdyby były”. Ale decyzje o tym powinny zapaść 30 lat temu, kiedy były one budowane.

GK: Z tymi 30 latami to chyba pan przesadził. Placówki zdrowia w całym kraju są przebudowywane i modernizowane etapami. Na początku lat 2000. myszkowski szpital był jednym z najbardziej zadłużonych w regionie. W ciągu ostatnich lat nie tylko się rozbudował, ale i uruchomił nowe oddziały specjalistyczne.
M.B.: Ale kiedy kilkanaście lat temu dyrektorem został pan Marian Nowak, też mieliśmy 12 mln zł długu. Teraz nie mamy żadnych problemów finansowych.

GK: Nie mamy też dobrej oferty medycznej dla mieszkańców powiatu. Myślę sobie, że to trochę jest tak, że od kilkunastu lat rządzący tym powiatem – oprócz radości, że ZOZ nie ma długów – żadnej wizji dla szpitala nie mieli.
M.B.: To nie jest tak. Pewnie, na przykład w Zawierciu działa szpital, otwierają coś nowego, ale mają 50 mln zł długu. Pani wie, ile trzeba wysiłku, żeby taki dług obsłużyć? Jestem również po rozmowie ze starostą Olesna, u nich też szpital działa dobrze, inwestują, mają tych oddziałów dużo, ale obecnie wstrzymali się z jakimikolwiek inwestycjami w obawie przed tym, że część oddziałów może być zamknięta. Nowa ustawa powstała dlatego, że ministerstwo uznało, że obecnie w naszym kraju jest za dużo usługodawców i działa za dużo oddziałów. Szpitale stają przed dylematem, co robić z tymi oddziałami, które się nie wpisują w system – zamykać je, finansować z własnych środków?

GK: W Kłobucku nie ma takiego problemu, bo działają dwa „na krzyż”.

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozmowa tygodnia

Masz jakieś pytanie lub problem dotyczący naszego Tygodnika? Skontaktuj się z naszym biurem! Tel. 514 786 400

Więcej w Rozmowa tygodnia

Gigantyczne pieniądze na kulturę i sport

Jarosław Jędrysiak10 października 2023

„Nie podpiszę ustawy o małżeństwach jednopłciowych”

Redakcja21 czerwca 2020

Więc czego się pan obawia?
Brudnej kampanii

Magdalena Kurzak6 grudnia 2017

– Jaka była reakcja tych gości z Chin?
– Reakcja była taka, że to są ludzie bardzo małomówni…

Jarosław Jędrysiak19 października 2017

– Antoniny Johnson pan nie zna?
– Nie znam. Znam Antończaków, ale to chyba nie rodzina

Ewa Chojnacka11 października 2017

„Myślę, że oczarowała ich nasza praca”

Jarosław Jędrysiak9 sierpnia 2017