Kilka minut o prawach

O sędziowskiej bezstronności

Adam Kasperkiewicz
O sędziowskiej bezstronności

Przyczynkiem do krótkich rozważań o sędziowskiej bezstronności będzie głośna nieobecność trzech sędziów na posiedzeniu Trybunału Konstytucyjnego, zwołanego dla wskazania kandydatów na miejsce ustępującego ze stanowiska jego prezesa, prof. Andrzeja Rzeplińskiego.

Załóżmy, a założenie to może wydawać się niektórym niepozbawione podstaw, że prawdziwą przyczyną sędziowskiej absencji nie była nagła choroba, uniemożliwiająca pełnienie przez tych trzech sędziów swych obowiązków, ale uwarunkowany politycznie zamiar sparaliżowania prac Trybunału. Gdyby sędziowie ci rzeczywiście zapadli nagle w tym samym czasie na chorobę, a tylko niezwykła koincydencja planet sprawiła, iż choroba dotknęła akurat tych, a nie innych sędziów, i to dokładnie wtedy, kiedy zwołano Zgromadzenie Ogólne Trybunału, i na dodatek jeszcze ta głośna nieobecność doskonale wpisała się w złowrogą retorykę władz wobec Trybunału, musielibyśmy z pokorą docenić niepoślednią rolę przypadku w historii naszego kraju. Wierzę jednak głęboko, że jako obywatele mamy wpływ na bieg politycznych wydarzeń, a będąc wyposażeni w zdolność racjonalnego osądu, jesteśmy w stanie dociec przyczyn i przewidzieć skutki zachodzących w społecznej przestrzeni zjawisk.

Kraj nasz podzielił się obecnie na dwa obozy, a każdy z nich odwołuje się do tych samych impoderabiliów, czyli praworządności i sprawiedliwości, przy czym jedni drugim zarzucają ich łamanie. Kiedy dochodzi do wielkich społecznych napięć, kiedy istotnie zagrożone są praworządność i społeczna sprawiedliwość, obrona wartości konstytucyjnych spoczywa przede wszystkim na sędziach.

W początkowych latach istnienia hitlerowskiej Rzeszy sędziowie Sądu Najwyższego (Reichsgericht), rozpoznając sprawę o podpalenie gmachu parlamentu, publicznie zamanifestowali swą niezależność od politycznych nacisków. Skłoniło to władze niemieckie do powołania sądu specjalnego – Trybunału Ludowego, w którym obok sędziów zawodowych zasiadali partyjni funkcjonariusze. W takim sądzie o niezawisłości sędziowskiej mowy oczywiście nie było. W 1985 r. Bundestag uznał Trybunał Ludowy za instrument państwowego terroru. Na marginesie przypomnieć wypada o niedawnych pomysłach niektórych polityków, by powołać ludowy sąd, który miałby kontrolować wyroki Sądu Najwyższego.

Sędziowską niezawisłość wyznaczają: bezstronność sędziego, jego niezależność wobec organów pozasądowych, samodzielność wobec władz, niezależność od wpływów politycznych i wewnętrzna niezależność sędziego.

W PRL-u sędzia nie mógł być apolityczny. Sędzia miał wiernie służyć Polsce Ludowej, miał być wierny względem ustroju i władz Państwa Ludowego, sprawiedliwość wymierzać miał zgodnie z interesami tego państwa. Wielu sędziów, pomimo opresyjnego systemu (w latach 1945-1989), w jakim przyszło im sprawować swój wysoki urząd, zachowywało się na sali sądowej przyzwoicie. Wbrew oczekiwaniom i naciskom zachowali swą wewnętrzną niezależność. Pierwszym i ostatnim gwarantem sędziowskiej niezawisłości jest sam sędzia.

Prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzej Rzepliński, w swoim znakomitym wykładzie wygłoszonym w styczniu 2016 r. w Europejskim Trybunale Praw Człowieka przypomniał za słynnym filozofem prawa Gustawem Radbruchem, że zadaniem sędziego jest urzeczywistniać ideę prawa, na którą składają się bezpieczeństwo prawne, dobro wspólne i sprawiedliwość. Sędzia, oprócz posiadania merytorycznego przygotowania, cechować powinien się poczuciem sprawiedliwości, niezależnością, odwagą, wrażliwością i pokorą.

Przypomniał w swym wykładzie Prezes Trybunału Konstytucyjnego sylwetki dwóch polskich sędziów, którzy potrafili orzekać wbrew politycznym naciskom.

Sędzia Stanisław Leszczyński jako jedyny ze składu sądzącego oskarżonych w procesie brzeskim głosował za uniewinnieniem wszystkich podsądnych (w tym Macieja Duboisa, dziadka znanego adwokata Jacka Duboisa) i zgłosił votum separatum do wyroku skazującego.

Sędzia Lech Paprzycki w 1982 r. odmówił podpisania wyroku skazującego na karę śmierci, pomimo silnej presji ze strony ministra sprawiedliwości. Za jego wzorem inni sędziowie przestali orzekać karę śmierci, mimo że przewidywał ją kodeks karny.

Niezależną postawą wykazywało się wielu sędziów w czasie stanu wojennego, co opisują w doskonale udokumentowanej pracy pt. „Sędziowie warszawscy w czasie próby 1981-1988” prof. Adam Strzembosz i Maria Stanowska.

Prof. Ewa Łętowska, pierwszy Rzecznik Praw Obywatelskich, sędzia Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, przedstawiła w jednym ze swych artykułów dekalog dobrego sędziego. Zwracała się do sędziów, aby trzymali się niezawisłości, trzymali się daleko od polityki, wytrzymali, aż państwo zmądrzeje, i byli wielcy.

Na pytanie o sposób zapewnienia niezawisłości sędziowskiej odpowiedziała: „Aby to osiągnąć, trzeba, by ten zawód pełnili najlepsi, najmądrzejsi, najbardziej wykształceni, najporządniej myślący”.

Kolejne pokolenia będą wyróżniały sędziów, którzy wykazywali się odwagą cywilną, niezależnością, mądrością spośród tych, którzy działali jak zwykli funkcjonariusze partyjni, sprzeniewierzając się swemu sędziowskiemu powołaniu. Chciałbym, żeby wszyscy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego swą postawą w odbywającym się na naszych oczach czasie moralnej próby zapisali się chwalebnie w historii polskiego sadownictwa. Wobec zakusów władzy publicznej na niezawisłość sądownictwa, zamach na prawa i wolności obywatelskie wyjątkowo aktualnie brzmi zawołanie prof. Ewy Łętowskiej:
„A któż nie chciałby, aby o jego losach – gdy to konieczne – decydowali ludzie gotowi być wielkimi?”

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kilka minut o prawach

Masz jakieś pytanie lub problem dotyczący naszego Tygodnika? Skontaktuj się z naszym biurem! Tel. 514 786 400

Więcej w Kilka minut o prawach

Zamach na niezależne sądownictwo

Ewa Chojnacka3 sierpnia 2017

O prawie do prawdziwej informacji

Redakcja1 stycznia 2017

O ładzie konstytucyjnym

Redakcja2 grudnia 2016