Lipie, powiat

Na wsi czyste powietrze? Wcale nie!

Montaż miernika powietrza zapowiadano już wcześniej podczas sesji w Lipiu – i zapowiedź tę zrealizowano niedawno. Pomiary, jakich dokonuje urządzenie, są udostępniane w dedykowanej zakładce na stronie gminy.
JAROSŁAW JEDRYSIAK
Na wsi czyste powietrze? Wcale nie!

PROBLEM. Wszystkim się wydaje, że na wsi powietrze jest całkiem czyste i całe to zamieszanie ze smogiem w zasadzie zupełnie wsi nie dotyczy. Do tej pory nie mierzono tego regularnie. Teraz odpowiedni przyrząd badający powietrze pojawił się w środku Lipia, a jego pomiary są ogólnodostępne. I mogą przerazić

Jarosław Jędrysiak

Montaż takiego miernika zapowiadano już wcześniej podczas sesji w Lipiu – i zapowiedź tę zrealizowano niedawno. Pomiary, jakich dokonuje urządzenie, są udostępniane w dedykowanej zakładce na stronie gminy.

Jakość powietrza na trzy z minusem
Niestety, dane z pomiarów nie pozwalają trwać w spokoju, że na wsi i w mało uprzemysłowionej części województwa mamy czyste powietrze. Okazuje się bowiem, że przekroczenia norm są dość częste.
Spójrzmy na te wyniki. Strona przedstawia dane nie starsze niż tydzień, ale to i tak wystarczy, bo na przykład we wtorek dostępne są jeszcze pomiary z soboty. O dobrej jakości powietrza można mówić, gdy poziom dobowy pyłów PM10 (średnica cząsteczek 10 mikrometrów) nie przekracza 60 cząstek na metr sześcienny. W sobotę w Lipiu było ponad 113. W niedzielę ponad 85. Jeśli chodzi o pył PM2,5, który jest najbardziej szkodliwy dla zdrowia i który skraca nam długość życia, dobry stan powietrza kończy się, gdy przekracza on poziom 36 cząstek na metr sześcienny. W Lipiu miernik wskazał w sobotę niemal 90 cząstek, w niedzielę ponad 76.
W ostatnich dniach poziom zanieczyszczeń nieco spada. W poniedziałek był to stan oceniany jako dobry (dla PM10) i umiarkowany (dla PM2,5). Ociepliło się, to i niska emisja z domowych pieców przestała być tak intensywna. Natomiast jeśli ktoś miał okazję zerknąć na pomiary wcześniejsze, przy aurze skłaniającej do dodatkowego dogrzewania domów – wyniki były gorsze niż podane tu przed chwilą pomiary z ostatniej soboty.


Skokowe pogorszenie jakości powietrza następuje wtedy, gdy ruch uliczny na wsi prawie zamiera. Za to prawie każdy komin kopci. A stan powietrza powoli wraca do normy dopiero po 2.00 w nocy.


Z pracy prosto do kotłowni
Dużo mówi zestawienie danych w obrębie jednej doby. Tu akurat patrzymy na dane z poniedziałku. Do godziny 18.00 powietrze jest w zasadzie czyste. W ciągu godziny, do 19.00, zawartość pyłów raptownie wzrasta – 2,5-krotnie. Przy czym groźniejszy PM2,5 przekracza już stan, który można uznać za dobry, akceptowalny. I nadal rośnie. W szczytowym momencie, o 20.00 i potem o 21.00, powietrze ma jakość ledwie dostateczną. A zwróćmy uwagę, że to dane z poniedziałku, gdzie dobowe wyniki przecież wcale nie były aż tak złe. Co zatem działo się tu w sobotę? Gdzie było to czyste wiejskie powietrze?
Godziny nagłego wzrostu zanieczyszczeń jasno wskazują na ich przyczynę. Ludzie wracają po pracy do domu i w pierwszych krokach kierują się do indywidualnych kotłowni. Na ruszt sypią sporo – daj Boże głównie węgla, a nie odpadów – bo przecież dom trzeba szybko nagrzać przed wieczorem. I wieczorem w domu jest może ciepło, ale na ulicy oddychać coraz trudniej. Poziom zanieczyszczeń według miernika trochę spada o 22.00, by znów podskoczyć o 23.00. To mieszkańcy idą dołożyć do pieca na noc. Żeby rano nie było zimno. Jeśli ktoś zatem sądził, że zanieczyszczone powietrze to głównie spaliny samochodów – tu ma świetny kontrargument, bo skokowe pogorszenie jakości powietrza następuje wtedy, gdy ruch uliczny na wsi prawie zamiera. Za to prawie każdy komin kopci. A stan powietrza powoli wraca do normy dopiero po 2.00 w nocy.

Problem stały i wspólny
Tu szkicujemy dane zaledwie z połowy tygodnia. Ale sytuacja ta powtarza się regularnie. Kto chce, może poobserwować rezultaty z miernika na stronie gminy. Są publikowane na żywo. To prawda, że to pomiary tylko z Lipia. Ale… powinny dać do myślenia wszystkim. Licznik umiejscowiono tam, gdzie jest GOK. Tuż obok jest ulica gęsto zabudowana domami jednorodzinnymi – ale w zasadzie tylko jedna ulica, bo od następnego szeregu zwartej zabudowy oddziela ją większa przestrzeń ze stawami. Jakie zatem wyniki pomiarów byłyby na przykład w gęsto zabudowanym Kłobucku czy w Krzepicach, zwłaszcza gdzieś pośrodku osiedlowej szachownicy gęsto zabudowanych ulic? Ale nie tylko chodzi o miasta, bo czyż zabudowa jednorodzinna z indywidualnym ogrzewaniem nie stoi podobnie gęsto na przykład w Miedźnie, Pankach czy Wręczycy?
Różnie można oceniać wolę narzucenia mieszkańcom drogą uchwały sejmiku ograniczeń w emisji groźnych zanieczyszczeń z domowych palenisk. Można się zastanawiać, czy za administracyjnym nakazem nie powinny iść przystępne dla mieszkańców programy finansowe, które by ułatwiły przestawienie się na mniej szkodliwe systemy ogrzewania domostw. Niemniej nie zmienia to faktu, że taki stan, jaki mamy obecnie, nie jest dobry. Tu nie ma pytania, czy należy coś zmienić – bo należy. Zastanawiać się można co najwyżej nad dojściem do ograniczenia szkodliwych emisji. Aby powietrze – także to na wsi – było czyste nie tylko w przekonaniu ludzi, ale i wedle wyników pomiarów wyspecjalizowanych urządzeń.

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Lipie, powiat

Masz jakieś pytanie lub problem dotyczący naszego Tygodnika? Skontaktuj się z naszym biurem! Tel. 514 786 400

Więcej w Lipie, powiat

Nie wchodź do jaskini!

Jarosław Jędrysiak23 listopada 2022

W Lipiu grasuje wilk?

Jarosław Jędrysiak11 kwietnia 2021

Na zastrzyk – do ambulatorium

Jarosław Jędrysiak25 grudnia 2019

Dziura gigant straszy na jezdni

Jarosław Jędrysiak26 lutego 2019

Uwaga, dzwonią cwaniacy

Jarosław Jędrysiak15 grudnia 2018

Dlaczego ciągle wraca pijany?

Jarosław Jędrysiak20 sierpnia 2018