Zawady

Wezmą się za wójta z powodu tuczarni?

Sprawa poruszyła spore grono mieszkańców gminy Popów, ale i sąsiadów z gminy Lipie.
Wezmą się za wójta z powodu tuczarni?

PROBLEM. Mieszkańcy przynieśli dużo skarg i żalu na zebranie w sprawie planowanej chlewni w Kamieńszczyźnie. czy ich stanowisko wobec tej inwestycji cokolwiek tutaj zmieni?

Jarosław Jędrysiak

Zebranie odbyło się w poniedziałek w Zawadach. Przyszło na nie kilkadziesiąt osób. Byli radni, był wójt Bolesław Świtała, był też inwestor – Mariusz Labocha. Przybyli nawet zaprawieni w podobnych bojach członkowie stowarzyszenia Semper Veritas z Krzepic. Z górą dwie godziny dyskutowano i przekrzykiwano się. A efekt? No cóż…

Piszą pisma
Sprawa poruszyła spore grono mieszkańców gminy Popów, ale i sąsiadów z gminy Lipie. Powstały już też pisma do szeregu instytucji, pod którymi postarano się zebrać podpisy mieszkańców. W czasie zebrania jego inicjator i prowadzący, radny Paweł Zatoń, odczytał jedno z takich pism. Jak w nim zaznaczono, mieszkańcy boją się o dalsze losy swych dziś „pachnących świeżością terenów gminy Popów”. I określają, że gdy powstaje tuczarnia, to „jeden ma zysk, a reszta smród”. Podpisy zbierał w terenie także radny Józef Macherzyński. Pod osobnym pismem podpisały się tu zgodnie rady sołeckie z Kamieńszczyzny, Zawad i Rębielic Królewskich. Na dziś w ogóle zgromadzono blisko sześćset podpisów mieszkańców. A wciąż kolejni podłączają się do protestu.

Wielkie niedoinformowanie
Sporo z pretensji pod adresem wójta dotyczyło tego, w jaki sposób społeczeństwo dowiedziało się w ogóle o tym, że ma być nowa chlewnia w Kamieńszczyźnie. Szereg osób stwierdziło, że to artykuł w „Gazecie Kłobuckiej” był dla nich pierwszym źródłem informacji. Pytano więc, dlaczego sam wójt nie nagłośnił postępowania toczącego się w tak ważnej w odczuciu społecznym sprawie. I to zanim wydał decyzję o odstąpieniu od oceny oddziaływania planowanej inwestycji na środowisko.
– Można uznać, że wszyscy zostali poinformowani – bronił swej postawy wójt Świtała. – Publikacja na stronach Biuletynu Informacji Publicznej to dopuszczalna przez prawo forma przekazywania informacji – dodał.
Ta wypowiedź wywołała dość żywiołową reakcję części obecnych. Nie pierwszy raz informacje na BIP-ie, choć przekazane poprawnie, nie dotarły do świadomości szerszych kręgów mieszkańców. Tu ktoś powiedział wręcz, że w tak ważnej sprawie wójt powinien chodzić po gminie i rozpowiadać, że coś się dzieje, przestrzegać – a nie ograniczyć się do dopełnienia formalności. Rozczarowanie podsunęło nawet mocniejsze osądy wójta.
– Miał pan opinię dobrego wójta i gospodarza. Do tej pory. Dlaczego zgadza się pan na taką tuczarnię u nas, a nie umieści jej na przykład u siebie w Dębiu? – pytała jedna z mieszkanek.
– Może nie trzeba było blokować wylewania tu u nas gnojowicy z Krzepic. Może trzeba nas było zawczasu przyzwyczajać do smrodu, który nam się teraz szykuje – dodawał sarkastycznie inny uczestnik zebrania.
Sołtys Zawad wyraził żal z powodu tej ściśle formalnej polityki informacyjnej, z jaką tu zetknęli się mieszkańcy i nawet ich przedstawiciele.
– To boli, bo w interesie mieszkańców o planach budowy chlewni powinno być powiedziane na sesji – powiedział Edmund Borecki. – My tu mamy w rejonie ośrodki wypoczynkowe, restauracje. A w takiej sprawie, wpływającej na otoczenie inwestycji, dopuszczamy się niedoinformowania – dodał.
Sołtys Kamieńszczyzny, Konstanty Makles, nie krył zdziwienia, że wójt dawniej w zasadzie wsparł sprzeciw wobec budowy wiatraków, a teraz, gdy potencjalne zagrożenie wydaje się nawet większe, w pewnym sensie postawił mieszkańców przed faktami dokonanymi.
– Nas jako społeczeństwo się szanuje tylko wtedy, kiedy są wybory – dorzucił nieco później sołtys Zawad. Pretensje wyrażali tu też, z powodu sposobu poinformowania sąsiedniej gminy Lipie jedynie ogłoszeniem na BIP gminy Popów, radny Janusz Mączka z Szyszkowa i sołtyska tej wsi, Bożena Kotas.

Obawy o studnię
Całkiem niedawno gmina mogła informować, że po długich poszukiwaniach znalazła nowe ujęcie wody. Właśnie w Kamieńszczyźnie. Ma ono zastąpić ujęcie w Rębielicach, gdzie poziom azotanów ostatnio przekroczył nawet warunkowo podwyższoną normę i zbliżył się do dwukrotnego przekroczenia podstawowej normy (50 mg na litr).
– Dlaczego była zgoda na umieszczenie nowej studni tam, gdzie teraz mają być hodowane świnie? Już od lat walczymy o jakość wody. Z wynikami testów poszłam kilka lat temu do „Gazety Kłobuckiej”. Pan wtedy obiecał, że sytuacja się poprawi. A teraz woda nie mieści się w normach, a koło nowej studni ma być hodowla świń – wypowiadała się jedna z mieszkanek Zawad.
Co do problemów z wodą wójt przypomniał, że wedle specjalistów (powołał się na dra Hermańskiego) za azotany w wodzie odpowiada dawne intensywne nawożenie oraz to, że zanieczyszcza się ściekami bytowymi, nieraz nawet robiąc szamba w dawnych studniach. Nie zgodził się z tym Marek Kajkowski ze wspomnianego stowarzyszenia z Krzepic.
– Państwu się wmawia, że to wasza wina, że woda zawiera azotany. Gdyby winne były ścieki bytowe, badania wykazywałyby przekroczenie norm w zakresie ilości bakterii kałowych oraz obecność innych substancji chemicznych pochodzących np. z detergentów. U was tego nie ma! Przekroczone są tylko azotany – powiedział Kajkowski.
Źródłem przekroczenia norm zawartości azotanów jest wg Kajkowskiego gnojowica z chowu świń, którą w sporej ilości rozdysponowuje się na pola w regionie. Konkretny obraz, jakie skutki może mieć skażenie wody, zarysował tu Zatoń.
– U nas jest nie tylko rozwinięta turystyka, ale są też przetwórnie. Oni koniecznie muszą mieć czystą wodę. Jeśli jej tu zabraknie, sanepid zamknie im produkcję. Nie będzie tych zakładów. Nie będzie pracy dla wielu ludzi – powiedział radny.
Nieco później Wojciech Droś, radny z Krzepic i też członek Semper Veritas, sugerował nawet, że z przeprowadzonych przez stowarzyszenie wyliczeń może wynikać, iż zbiorniki na gnojowicę, które mają być w chlewni w Kamieńszczyźnie, nie wystarczą na jej gromadzenie. Mieszkańców mogło więc zaniepokoić, co stanie się z nadmiarem. Natomiast od stronnika inwestora można było usłyszeć, że te szacunki to po prostu bzdury.

Przegrana sprawa
Kajkowski, który nieformalnie przyjął na siebie rolę eksperta, nie miał dobrych wiadomości dla protestujących mieszkańców.
– Decyzja, którą podjął pan wójt, jest zgodna z prawem, co dla państwa nie jest dobrą wiadomością. A w świetle prawa informacja na BIP- ie wyczerpuje obowiązek poinformowania. Jesteście na łasce i niełasce stron postępowania w tej sprawie – powiedział przedstawiciel Semper Veritas. – Ale to też sprawa z gatunku klasycznych. Tu wniosek inwestora wpłynął 19 grudnia, a postępowanie wszczęto 29 grudnia. W podobnych sprawach zawsze wybiera się takie terminy, kiedy np. akurat są święta. Ale wójt nie ponosi tu odpowiedzialności w świetle prawa. Ponosi tylko odpowiedzialność moralną – dodał.
Krzepiczanin podpowiedział, że z doświadczeń jego stowarzyszenia wynika, iż mieszkańcy, którzy tu teraz podpisują protest, nie powinni za bardzo liczyć na zainteresowanie instytucji odpowiedzialnych za ochronę środowiska ani władz zwierzchnich. To właśnie dlatego, że wszystkie decyzje zostały wydane zgodnie z prawem i już się uprawomocniły, to jest w zasadzie nie ma jak ich teraz podważyć. Wójt wcześniej uzasadnił swą decyzję o odstąpieniu od przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko planowanej w Kamieńszczyźnie inwestycji tym, że brak takiej potrzeby stwierdziły wcześniej instytucje odpowiedzialne za środowisko. Kajkowski powiedział, że to nie zobowiązywało wójta do tego, aby wydał tę decyzję. Takie działanie barwnie opisane zostało nieco później jako „rozwinięcie czerwonego dywanu przed inwestorem”. Głosy niezadowolenia ze strony obecnych mieszkańców były liczne. Szanse mieszkańców na zablokowanie inwestycji, przeciw której protestują, są jednak w tej chwili znikome.
– Nie liczcie państwo na zainteresowanie instytucji, wojewody czy posłów waszą sprawa – dodał jeszcze Kajkowski. – Wojewoda ma w nosie zielony zakątek Śląska. Bez nadzwyczajnych akcji ze swoją sprawą się nie przebijecie. A jak już powstanie taki zakład, to inwestor zawsze da radę z instytucjami kontrolnymi – podsumował.

Co zrobi inwestor?

Mariusz Labocha, który chce budować w Kamieńszczyźnie chlewnię, przysłuchiwał się wypowiedziom w zasadzie bez zabierania głosu. Gdy mieszkańcy zorientowali się w końcu, że w zasadzie formalne możliwości protestu się wyczerpały, padła inna propozycja.
– Powinniśmy zwrócić się do pana Labochy, aby wziął pod uwagę nasz protest i zrezygnował z tej inwestycji – powiedziała jedna z mieszkanek.
Wywołany do tablicy inwestor wypowiedział się bardzo krótko.
– Myślę, że tu zostało wszystko powiedziane. Nic dodać, nic ująć – powiedział Mariusz Labocha.
Naciskany przez Zatonia, by jasno zdeklarował, co zamierza dalej robić, odpowiedział pośrednio.
– Czytał pan ostatni artykuł w „Gazecie Kłobuckiej”? – zapytał Labocha.
– Czytałem – odparł Zatoń.
– No to więcej nic nie mam do powiedzenia – stwierdził inwestor chlewni.
Zebrani nie przyjęli tego życzliwe.
– Nikt na ciebie nie będzie chciał patrzeć – rzucił ktoś pod adresem Mariusza Labochy.

Wezmą się za wójta?
Na wójta Świtałę mocno naciskał też Kajkowski. Na ten moment do wójta nie wpłynął wniosek inwestora w sprawie decyzji o warunkach zabudowy, który jest jednym z elementów dalszego postępowania ku realizacji budowy chlewni. Krzepiczanin domagał się uparcie, by wójt zdeklarował się, czy gdy taki wniosek wpłynie, to wyda decyzję pozytywną, czy negatywną.
– Proszę się określić. Czy jest pan po słowie? Czy boi się pan o swoje życie? – nakłaniał Kajkowski.
Świtała pozostał jednak nieugięty.
– Na tę chwilę nie mogę tego określić, bo wniosek jeszcze nie wpłynął – powtórzył dwa lub trzy razy.
Przed końcem daleko idącą propozycję złożył Paweł Zatoń.
– Na sesji będziemy teraz głosować absolutorium dla wójta. Namawiajcie swoich radnych, by zagłosowali przeciw – przekonywał radny.
Między zachętami do nacisku na radnych pojawił się też inny głos. Ktoś spytał, co z referendum w sprawie wójta. W odpowiedzi padło, że w razie czego i na to przyjdzie czas.
Jako epilog dodajmy, że absolutorium dla wójta zajmowano się w czwartek. Udzielono mu go znaczą większością głosów.

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zawady

Masz ciekawy temat? Zadzwoń!

Tel. 514 786 400

Więcej w Zawady

Tężnia znów działa!

Jarosław Jędrysiak9 kwietnia 2024

Gmina Popów już ma tężnię

Jarosław Jędrysiak6 listopada 2023

Nad Liswartą powstaje tężnia

Jarosław Jędrysiak17 września 2023

Policjanci odwiedzili harcerzy

Jarosław Jędrysiak22 sierpnia 2023

Piłkarski turniej dla mieszkańców gminy

Jarosław Jędrysiak22 sierpnia 2023

Ulice w budowie

Jarosław Jędrysiak15 sierpnia 2023