Częstochowa

Jak pomóc pracownikom Praktikera?

Andrzej Szewiński i radni PO zapewnili, że zrobią co w ich mocy, żeby pracownikom pomóc.
PIOTR WIEWIÓRA
Jak pomóc pracownikom Praktikera?

PROBLEM. Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła śledztwo w sprawie spółki Praktiker. Nowym prezesem zarządu firmy został zagadkowy Ukrainiec, a jego pełnomocnikiem kontrowersyjna postać – były prezes spółki Cash Flow. Pracownicy, którym Praktiker zalega z wypłatami, obawiają się, że mogą nie odzyskać pieniędzy. Pomoc załodze częstochowskiego sklepu zadeklarował wiceprezydent Szewiński i radni PO

Piotr Wiewióra

Dzisiaj rano działacze lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej spotkali się z grupą kilkudziesięciu pracowników pod nieczynnym Praktikerem w częstochowskim M1. Wiceprezydent Częstochowy Andrzej Szewiński, radna wojewódzka Marta Salwierak oraz radni miasta Przemysław Wrona i Jacek Krawczyk, zapewniali, że zrobią co w ich mocy, żeby pracownikom pomóc. Mówili o zamiarze skierowania pism m.in. do Państwowej Inspekcji Pracy, Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, a także być może przygotowania stanowiska, które zajęłaby cała rada miasta.
– Mamy świadomość, że naruszone zostały prawa pracownicze. Firma nie została w odpowiednim momencie postawiona w stan upadłości, co zabezpieczyłoby środki dla państwa – powiedział Szewiński, dodając, że na temat form pomocy będzie rozmawiał z prezydentem Krzysztofem Matyjaszczykiem m.in. bezpłatnych porad prawnych ze strony magistratu.
Wiceprzewodniczący rady miasta Przemysław Wrona zwrócił uwagę na ewentualną możliwość objęcia pracowników specjalnym nadzorem i wsparciu we współpracy z urzędem pracy, tak jak miało to miejsce w przypadku hutników.
– Może powinniśmy ten schemat powtórzyć. Hutnicy byli zadowoleni z tego rozwiązania – stwierdził.

Bez pensji i świadectw pracy
Jak już informowaliśmy m.in. TUTAJ, częstochowski sklep został przez komorników zamknięty w lutym (działali na wniosek spółki Metro Properties – zarządcy M1), podobnie jak kilka innych w różnych lokalizacjach. Od tego czasu pracownicy codziennie przyjeżdżają tylko po to, żeby wpisać się na listę obecności. Pensje otrzymali za marzec, ale za kwiecień i maj już nie. Półtora miesiąca temu sąd zniósł rozpoczętą w listopadzie sanację, która miała uchronić spółkę przed wierzycielami i umożliwić jej wyjście na prostą. Zniósł ją na wniosek zarządcy spółki w restrukturyzacji Maksymiliana Kostrzewy, który stwierdził, że „w związku z niedopuszczalną egzekucją komorniczą na zlecenie Metro Properties, której skutkiem jest zablokowanie działalności handlowej 9 z 13 marketów, dalsza realizacja planu restrukturyzacyjnego stała się niemożliwa”. Z chwilą kiedy zniesienie sanacji się uprawomocni, pieczę nad pozostałym majątkiem firmy przejmie zarząd, na czele którego dwa miesiące temu stanął Ukrainiec Petro Markovskyi. Wraz z przyjściem nowego prezesa zmieniona została siedziba firmy – z Al. Jerozolimskich w Warszawie na ul. 3 Maja 11 w Dąbrowie Górniczej. Właśnie w Dąbrowie Górniczej pikietowali 22 maja pracownicy Praktikera. Siedziba to jednak zbyt duże słowo, bo jest tam właściwie tylko skrzynka na listy. Oczywiście nie zobaczyli ukraińskiego prezesa.

Zagadkowy prezes, kontrowersyjny pełnomocnik

To w ogóle zagadkowa osoba, o której niewiele wiadomo. W dodatku pracownicy dowiedzieli się nieoficjalnie, że pełnomocnikiem nowego prezesa miał zostać Grzegorz Gniady, były szef spółki Cash Flow, o którym było głośno kilka lat temu. Kiedy firma przez niego kierowana od dłuższego czasu była już w złej sytuacji i zalegała z pensjami, rada nadzorcza CF (m.in. z żoną, ojcem i kolegami Gniadego w składzie), przyznała mu wynagrodzenie w wysokości 30 tys. zł miesięcznie na okres maj 2014 — kwiecień 2015 r. I pensja w łącznej wysokości 360 tys. zł miała być wypłacona z góry. Prezes tłumaczył się, że potrzebuje pieniędzy na życie. W 2015 roku sąd orzekł, że przez siedem lat nie może on prowadzić działalności gospodarczej ani zajmować stanowisk jako członek organów spółek. Trudno się więc pracownikom Praktikera dziwić, że tym bardziej boją się o swoje pieniądze. W takiej sytuacji jest ponad 500 osób. Od pracowników częstochowskiego sklepu usłyszeliśmy dzisiaj, że widmo upadłości wisiało nad spółką od dłuższego czasu i wszyscy spodziewali się, że koniec Praktikera jest bliski.
– Liczyliśmy się z tym, że zostaniemy bez pracy, ale mieliśmy nadzieję, że wszystko odbędzie się zgodnie z prawem i otrzymamy należne nam pieniądze – powiedzieli.
Jednocześnie zapewnili, że nigdy wcześniej nie było problemów z wypłacalnością.
– Pensje zawsze otrzymywaliśmy w terminie. Tę za marzec nawet przed terminem – poinformowali.
Od dwóch miesięcy są w kropce. Nie mają pieniędzy, a pracę tylko teoretycznie.
– Oczywiście jeśli znajdziemy inną pracę, to możemy po prostu się zwolnić, ale wtedy nie otrzymamy odprawy – skomentowali.

Jest prokuratorskie śledztwo
Kłopoty Praktikera zaczęły się jeszcze w poprzedniej dekadzie. Pogarszająca się sytuacja finansowa zmusiła niemiecką matkę spółkę do ogłoszenia upadłości w 2013 roku. Polska spółka przetrwała. W 2014 roku wykupiła ją zagadkowa firma Papag zarejestrowana w Szwajcarii. Początkowo informowano, że stoi za nią polski inwestor, który nie chce się ujawniać. Już wtedy komentowano jednak, że chodzi o biznesmena Arkadiusza Trawińskiego. W 2015 roku Praktiker stał się własnością firmy New Finance Services S.A. zarządzanej przez jego córkę 23-letnią Magdalenę Trawińską, która już wtedy zarządzała imponującą ilością kilkunastu innych spółek.
– Mam wrażenie, że problemy zaczęły się odkąd przyszedł polski inwestor, który miał zainwestować w firmę, ale tak naprawdę wniósł głównie kapitał początkowy. Zaczęły się dziać dziwne rzeczy np. towar przestał być zamawiany, choć normalnie handlowaliśmy i były obroty – stwierdziła jedna z pracownic częstochowskiego sklepu.
Sprawą zainteresowały się już najważniejsze organy państwa. 9 maja Solidarność z Praktikera zaapelowała o interwencję do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Minister Elżbieta Rafalska poinformowała w odpowiedzi, że zwróciła się z prośbą o zbadanie sytuacji do ministra sprawiedliwości oraz głównego inspektora pracy. Z kolei wiceminister sprawiedliwości i poseł RP Michał Wójcik zawiadomił Prokuraturę Okręgową w Katowicach, która wszczęła śledztwo. Zapowiada zbadanie trzech wątków: naruszenia praw pracowniczych przez pracodawców m.in. w związku z niewypłaceniem wynagrodzenia, niezgłoszenia upadłości w ustawowym terminie oraz niegospodarności w okresie od marca 2013 do maja 2017 roku.

GALERIA

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Częstochowa

Masz jakieś pytanie lub problem dotyczący naszego Tygodnika? Skontaktuj się z naszym biurem! Tel. 34 317-33-23

Więcej w Częstochowa

W najbliższych latach Częstochowa chce zmienić bulwary Doliny Warty

Marcin Syguda6 grudnia 2022

Trzeba nam dużo prostych słów

Marcin Syguda4 października 2022

Czyn-iąc piękno, finisaż w Galerii Dobrej Sztuki

Marcin Syguda15 września 2022

Inauguracja sezonu w Filharmonii Częstochowskiej

Marcin Syguda15 września 2022

Weekend z 1. urodzinami parku wodnego

Marcin Syguda3 września 2022

Chciała skoczyć z wiaduktu – policjanci zapobiegli tragedii

Marcin Syguda27 sierpnia 2022