Podobnie jak przed rokiem gwiazda imprezy zgromadziła pod sceną i wszędzie wokół ogromne tłumy mieszkańców miasta i okolicy. Pogodna niedziela pozwoliła nadrobić wszystko to, co w sobotę próbował popsuć deszcz
Program Dni Kłobucka rozpisano na trzy części – piątkową oraz zwłaszcza sobotnią i niedzielną. Na piątek przygotowano m.in. wernisaż wystawy „Morskie opowieści” i widowisko grupy aMOK. Impreza rozkręciła się na dobre w sobotę. Jak zwykle z początku występowały dzieci i lokalne zespoły folklorystyczne, a z biegiem dnia występy te przeplatano koncertami o różnorodnej stylistyce – od Skanera w rytmie disco polo po hiphopowe dźwięki Mezo, a poprzez m.in. reggae i okolice w wydaniu naszej dumy, czyli Całej Góry Barwinków. Idea słuszna – różne style, by każdy znalazł coś dla siebie. Wśród licznych stoisk najbardziej zwracała na siebie uwagę bodaj ogromna patelnia plenerowa. Tego, co na niej przygotowano, starczyło dla około tysiąca osób.
Jeszcze bardziej impreza udała się w niedzielę, gdy w końcu aura zaczęła sprzyjać rozrywce w plenerze. Od godzin południowych jak przed rokiem emocji dostarczał turniej sprawnościowy „Wymiatacze”. Kilka godzin później rozpoczęły się też występy lokalnych artystów i popisy animatorów. O szóstej wieczorem wylosowano nagrody w loterii, która towarzyszyła Dniom Kłobucka. Tego dnia wręczono też statuetki dla mecenasów wspierających kulturę. Całe popołudnie w drugim końcu rynku żyło spore wesołe miasteczko dla dzieci i gwarno było na ławkach pod parasolami, gdzie gromadzili się dorośli. Do koncertu gwiazdy Dni Kłobucka rozgrzewały występy Igi Kozackiej i Cheap Tobacco. Gdy na scenę wyszły Wilki, na rynku nie było już praktycznie wolnego miejsca, bo każde zajęli zainteresowani koncertem. Jak rok temu, także teraz kłobucki rynek okazał się jakby nieco za mały, by pomieścić wszystkich, którzy chcieli posłuchać i zobaczyć z bliska Roberta Gawlińskiego i spółkę. A to chyba najlepszy znak, że Dni Kłobucka ponownie się udały. (jar)
Facebook
YouTube
RSS