Krzepice

Muszą oddychać smrodem z kominów

Na ten dym z komina skarżą się mieszkańcy bliskiej okolicy. Ale mamy deklarację, że będą starania, by uciążliwość zmniejszyć.
ARCH.
Muszą oddychać smrodem z kominów

PROBLEM. Sezon grzewczy w pełni. Zdarza się więc, że dym z komina wyjątkowo mocno przeszkadza sąsiadom. Ostatnio z zarzutami palenia niedozwolonymi materiałami spotkał się znany bojownik o środowisko naturalne Marek Kajkowski. Sprawdzamy, czy były to zarzuty zasadne

Takie sytuacje niestety zdarzają się w zasadzie co roku i w różnych miejscach. Tym razem dostaliśmy prośbę o poradę z Krzepic.
– Piszę do gazety, bo od dłuższego czasu mamy problem z dymem wydobywającym się z komina na jednym z sąsiednich budynków. Budynek należy do firmy. Codziennie około czwartej nad ranem podjeżdża tu bus, który przywozi nie wiem co, ale najprawdopodobniej jakieś śmieci czy stare ubrania, a następnie palacz tym pali. Smród, który wydobywa się z komina, jest tragiczny! Gryzie w oczy, w gardło, nie da się oddychać! – alarmuje mieszkanka Krzepic.
Jak dodaje nasza rozmówczyni, niedaleko od tego miejsca jest przystanek autobusowy, w pobliżu też kilka domów. Smród z tego komina ma być czuć nawet w odległości kilkuset metrów. Kobietę szczególnie bulwersuje coś jeszcze.

Kajkowski pali śmieciami?
– Ten komin jest na terenie firmy pana, który jest w mieście bardzo znany z zupełnie innej strony. Pan Kajkowski oburza się na smród wydobywający się z tuczarni w Krzepicach, robi głośne manifesty, jak to zatruwane jest środowisko. Na łamach państwa gazety też wiele razy o tym czytałam. A tu tymczasem codziennie rano pan Kajkowski w swojej firmie w Nowokrzepicach zatruwa życie mieszkańcom. Nie chodzi mi tu o żadne złośliwości. Po prostu oddychać jest ciężko i coś trzeba z tym zrobić – podkreśla nasza czytelniczka.
Jak zauważyła krzepiczanka, największe dymy idą z komina od 4. do 6. rano. Już tak około 7., gdy na ulicach jest więcej ludzi, sytuacja się poprawia. Dostajemy też fotografi e z dymiącym kominem. Rzeczywiście dymu jest dość sporo, przy czym tylko ten parametr da się ocenić przy pomocy zdjęcia.
Dla ochrony środowiska i interweniowania, gdy się dzieje coś na jego szkodę, są powołane stosowne instytucje, przy czym w pierwszej kolejności mieszkańcy kierują się zwykle do własnej gminy. Inny sposób, który warto mieć na uwadze, gdy już ma się dość dymiących sąsiadów, to powiadomienie policji. Jak się okazuje, informacja w tej sprawie dotarła już w oba te miejsca.
–Informowałam urząd miasta, ale powiedzieli mi, że nie mogą nic z tym zrobić, że mogę zadzwonić na policję. Tam też się zwróciłam – dodaje krzepiczanka.
I my powtarzamy kroki podjęte przez mieszkankę. Dzwonimy najpierw do krzepickiego magistratu. Od Olgi Chęcińskiej dowiadujemy się tam, że miasto nie ma takich narzędzi, przy pomocy których mogłoby skontrolować, czym się pali w danym piecu. Ewentualnie jeśli jakichś nieprawidłowości dopuszcza się firma, to można to zgłosić do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Natomiast w doraźnym reagowaniu na problem lepsza będzie policja. Bo miasto nie może, ale już mundurowi mają prawo nałożyć mandat – gdyby stwierdzili nieprawidłowości.

Po kontroli policyjnej
Dzwonimy więc na policję.
– Zgłoszenie w tej sprawie dotarło do dzielnicowego odpowiadającego za wskazany teren. Wiem, że ten policjant ma w najbliższym czasie sprawdzić to na miejscu – mówi nam przy pierwszym telefonie rzecznik kłobuckiej policji.
Sierż. szt. Kamil Raczyński potwierdza też, że zwrócenie się po pomoc do policji jest jak najbardziej właściwe. Ba, jest to nawet potencjalnie najlepsze rozwiązanie w przypadku, gdy sąsiad faktycznie podtruwa nas, bo pali w piecu tym, czym nie powinien. I takie interwencje nasza policja ma od czasu do czasu.
– Jeśli otrzymamy zgłoszenie na 997 czy 112, to patrol może od razu udać się na miejsce. Wtedy policjanci mogą od razu stwierdzić, czym jest palone w piecu – mówi Raczyński.
Gdy zgłoszenie następuje ze zwłoką, to najczęściej trudno jest już cokolwiek udowodnić. Trzeba by wtedy badać popiół. Takie czynności są teoretycznie możliwe. Swego czasu na forum samorządu w powiecie mówił o tym przedstawiciel wspomnianego WIOŚ. Niemniej nie jest już z tym tak łatwo. Lepiej, gdy palący śmieciami zostanie złapany na gorącym uczynku.
Z policją kontaktujemy się znowu kilka dni później.
– Dzielnicowy złożył niezapowiedzianą wizytę w tym zakładzie w godzinach porannych – informuje nas rzecznik policji. – Zastał pracowników firmy, sprawdził kotłownię i pomieszczenia przyległe. Znajdowały się tam tylko trociny, drewno i węgiel kamienny. Nie było żadnych materiałów, których spalanie w piecu jest zabronione – opisuje.

Kajkowski odpiera zarzuty
Raczyński mówi też, że dzielnicowy rozmawiał z brygadzistą, od którego usłyszał, że tu palenie w piecu rzeczywiście rozpoczyna się około 4 rano. W momencie rozpalania faktycznie może być więcej dymu. Także z materiałów legalnie służących do palenia. Wizyta dzielnicowego nie potwierdziła więc obaw krzepiczanki co do tego, czym się pali w zakładowym piecu. A co do powiedzenia ma w sprawie właściciel zakładu?
– My tu nie mamy nic do ukrycia i w zasadzie jeśli trzeba, to lepiej, by się na ten temat wypowiedziała policja jako instytucja obiektywna. Nie palimy tu żadnymi śmieciami czy ubraniami. A zarzut, że przyjeżdża tu wcześnie rano jakiś bus, który je przywozi, jest całkiem absurdalny. To ja proszę o numery rejestracyjne tego busa, to wtedy sami się będziemy chcieli dowiedzieć, kto to jest i co on tu robi na naszym terenie bez naszej wiedzy – mówi nam Marek Kajkowski.
Przedsiębiorca jest też w zasadzie pewien swoich pracowników – tego, że oni nie palą w piecach niczym niewłaściwym pod jego nieobecność i bez jego wiedzy.
W naszej rozmowie pada też waż- na deklaracja, która – wydaje się – może być pozytywnie przyjęta przez tych, którym dym przeszkadza.
– Nie można się obrażać na to, że ktoś się poskarżył na dym i na pewno tak do tego nie podchodzimy. Skoro ktoś dostrzega tu jakiś problem, to przyjrzymy się temu dokładnie. Jeśli naszym sąsiadom ten dym przeszkadza, to będziemy dążyć do zapanowania nad tą uciążliwością i do jej ograniczenia – deklaruje Kajkowski.
Miejmy więc nadzieję, że rzeczywiście są tu jeszcze rezerwy do wykorzystania, które pozwolą na ograniczenie dymienia z firmowego komina. Może tkwią w technice palenia? Tego nie wiemy, ale skoro nasz rozmówca zapowiada przyjrzenie się sprawie, to na razie bierzemy to za dobrą monetę. Co najważniejsze – jest szansa, że w efekcie będzie nieco łatwiej oddychać w Nowokrzepicach.

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Krzepice

Masz ciekawy temat? Zadzwoń!

Tel. 514 786 400

Więcej w Krzepice

Szczegółowo badają warunki w szkole

Jarosław Jędrysiak12 marca 2024

Mierzono pył w powietrzu

Jarosław Jędrysiak2 marca 2024

Omówili zagrożenie wysokim poziomem wody

Jarosław Jędrysiak21 lutego 2024

Ferie w GOK-u trwają

Jarosław Jędrysiak6 lutego 2024

Debata o bezpieczeństwie w sieci

Jarosław Jędrysiak30 stycznia 2024

Inwestycje na 14,5 miliona złotych

Jarosław Jędrysiak23 stycznia 2024