OŚWIATA. W miniony wtorek w kłobuckim urzędzie odbyła się sesja rady gminy, na której pojawiła się grupa rodziców dzieci uczęszczających do kłobuckiej Szkoły Podstawowej nr 1. Rodzice wyrazili swój sprzeciw wobec zbyt dużej liczby dzieci w klasach, co jest skutkiem reformy oświaty
– Klasy nie są dostosowane do takiej liczby osób – mówi Ireneusz Telęga, przedstawiciel rady rodzicielskiej w „Jedynce”. – Jak przeprowadzić lekcje w 30-osobowej klasie, tak aby je rozsadzić? Gdzie tu komfort nauki? – pytał Telęga. Rodzice podnieśli również problem samej jakości nauczania.
– Wiadomym jest, że w mniejszych klasach nauczyciel ma więcej możliwości, aby dotrzeć indywidualnie do każdego dziecka – argumentowali. Rodzice domagali się od burmistrza konkretnych decyzji, czyli zwiększenia liczby oddziałów, tak aby ich dzieci uczęszczały do mniejszych, 20-osobowych grup.
Zdaniem burmistrza Jerzego Zakrzewskiego na tym etapie nie jest to możliwe, ponieważ nie wiadomo jeszcze, ile dokładnie nauczycieli podejmie w nowym roku szkolnym pracę i ile deklaracji przyjęcia dzieci do szkoły potwierdzi się na sto procent.
– Ostateczną liczbę oddziałów zawsze pozostawiamy na sierpień. Wówczas rozdzielamy godziny pomiędzy pedagogów. Część z nich bowiem nieoczekiwanie może pójść na zwolnienie lekarskie, urlop dla podratowania zdrowia, czy urlop macierzyński – tłumaczył Zakrzewski.
Burmistrz tłumaczył też, że gdyby obecnie, w maju, zdecydował się na podział oddziałów – wiązałoby się to z dodatkowymi umowami o pracę z nauczycielami, które zgodnie z Kartą Nauczyciela rozwiązać później bardzo trudno.
– Przepisy dopuszczają nie więcej niż 30 osób w oddziale i ich przestrzegamy – dodaje włodarz, który mówi, że być może błędem było danie rodzicom swobody w wyborze szkoły, zamiast ograniczenia jej do konkretnych okręgów.
– Czyją winą jest, że dyrektor przyjmuje dzieci ile się da, a potem wychodzi z założenia „jakoś to będzie”. Przecież to dyrektorzy najlepiej znają warunki lokalowe i techniczne swoich szkół – mówi burmistrz. – Doskonale wiem, jak to wygląda. Nauczycielom zależy, aby w szkole było jak najwięcej klas, bo są to dodatkowe godziny pracy. Mamy okres przedwyborczy i gdybym nie liczył się z publicznymi pieniędzmi, to tworzyłbym dodatkowe oddziały bez namysłu, ale kieruję się rozsądkiem – argumentował Zakrzewski.
Na koniec dyskusji ze strony przedstawicieli władz padła deklaracja spotkania z rodzicami w czerwcu i podjęcia ostatecznych decyzji w tej sprawie. (mag)
Facebook
YouTube
RSS