Lipie

Jeśli nie PKS, to co?

Zapaść komunikacji przyszła szybciej niż wejście w życie od dawna dopracowywanej ustawy regulującej kwestie transportu zbiorowego. Politycy w Warszawie zaspali. Rzeczywistość ich przegoniła.
Jeśli nie PKS, to co?

PROBLEM. Proces ograniczania kursów PKS-u zaobserwowali bodaj wszyscy z mieszkańców, którzy z usług tego przewoźnika korzystają. Aby połączenia zachować, gmina musi się zdecydować na dopłacanie. Ale szuka też innych możliwych rozwiązań

Przyczyn, dla których PKS ogranicza w ostatnich latach liczbę połączeń na terenie naszego powiatu, jest wiele. Nie będziemy ich tu roztrząsać. Ich skutkiem jest niska opłacalność kursów w takie dość odległe od centrum, choć może malownicze zakątki powiatu, jak choćby gmina Lipie. Właśnie Lipie jest tu w szczególnej sytuacji. Spośród dziewięciu gmin powiatu przez Krzepice, Opatów i Kłobuck przebiega droga krajowa do Częstochowy. Przez Przystajń, Panki i Wręczycę oraz przez Popów i Miedźno – dwie drogi wojewódzkie łączące te gminy z Częstochową. To powoduje większe zainteresowanie przewoźników tymi właśnie trasami i może poprawiać rachunek ekonomiczny takich połączeń. Lipie nie jest połączone z Częstochową taką ważną drogą. Tutejsze miejscowości znajdują się na samym końcu kursów – z punktu widzenia przewoźnika operującego z Częstochowy. Takie końcówki tras to też zwykle mała liczba pasażerów. Większość wysiada na wcześniejszych przystankach. Dla przewoźnika jechać na takie ustronne miejsce – to koszty, których nie da się pokryć przy pomocy pojedynczych sprzedawanych tam biletów. Gdy więc linia przestaje się opłacać, najpierw się ją skraca. W obrębie komunikacji operującej z Częstochowy już skracano kursy dawniej kończące się w miejscach takich, jak gmina Lipie. Po zmianach autobus kończył trasę w Krzepicach lub nawet w Kłobucku.
Jeden z byłych prezesów częstochowskiego PKS-u – a osób sprawujących tę funkcję w ostatnich latach było bodaj z pięć – jeździł po gminach prosić i grozić, że jeśli samorządy nie dołożą do kursów, to PKS do ich wiosek nie dojedzie. Wtedy skończyło się na niczym, bo gminy oparły się na ekspertyzie prawnej stwierdzającej, iż nie mogą z publicznej kasy dołożyć PKS-owi do kursów. U schyłku ubiegłego roku pojawiły się jednak nowe ekspertyzy – wskazujące, że jednak dopłacić mogą. Wobec tego temat dopłat do kursów znów znalazł się na tapecie. Takie gminy jak Lipie nie bardzo mają wyjście. Wójt Bożena Wieloch mówiła na ostatniej sesji, że z kilkunastu kursów na terenie gminy częstochowski przewoźnik prawdopodobnie nie pozostawiłby żadnego. Z tego powodu podjęto temat dopłacenia do kursów na terenie gminy. Chodzi tu o kwoty rzędu 10 tys. złotych miesięcznie.

Albo dopłaty, albo…?
Co by się stało, gdyby kursy PKS nagle zniknęły? Prawdopodobnie pozostałoby w gminie jedyne połączenie prywatnego przewoźnika przez Parzymiechy i Lipie do Częstochowy. Z każdej z licznych tu bocznych wiosek trzeba by na własną rękę dojeżdżać kilka kilometrów do trasy obsługiwanej przez tego przewoźnika. W sytuacji podbramkowej – pozostało utrzymanie kursów PKS, choćby kosztem dopłaty.
Ale w gminie myślą też nad rozwiązaniami bardziej docelowymi.
– Nie zamykamy się na inne firmy – powiedziała na sesji wójt Bożena Wieloch.
Jakie inne możliwości ma gmina? To zapewne jeszcze stanie się przedmiotem dyskusji i potem decyzji. Skoro trzeba dopłacać – to może „za dopłatą” i inni przewoźnicy mieliby jakieś godne uwagi oferty do zaproponowania? W zeszłej kadencji w pobliskim Miedźnie przebąkiwano coś w ogóle o organizacji transportu wewnątrz gminy. Może kalkulacja kosztów urealni i tego rodzaju rozwiązania?
Ironia losu polega na tym, że już od kilku lat planowane jest wejście w życie ustawy, która zobowiąże gminy i powiaty do zapewnienia transportu na własnym terenie. Przepisy niby są, ale jeszcze nie obowiązują. Tymczasem rzeczywistość zafundowała nam taką zapaść publicznej komunikacji, że nawet bez tej ustawy samorządy muszą już brać się za organizowanie transportu. Z tego po prostu musi wyjść jakiś chaos. Ale cóż, mieszkamy w końcu w Polsce. Rządy się zmieniają, a każdy kolejny tylko „gasi pożary” zamiast planować rozwiązania systemowe. Skutki chaosu dotykają potem nas, tych na samym dole.

2 komentarze

2 Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Lipie

Masz ciekawy temat? Zadzwoń!

Tel. 514 786 400

Więcej w Lipie

Odpowiedzialna pracownica nagrodzona

Jarosław Jędrysiak11 marca 2024

Podali, kto odpowiada za odśnieżanie

Jarosław Jędrysiak7 grudnia 2023

Pojedzie do Doliny Krzemowej

Jarosław Jędrysiak3 lipca 2023

„Być jak Ignacy” w Lipiu

Jarosław Jędrysiak14 czerwca 2023

Tablica pokaże jakość powietrza

Jarosław Jędrysiak30 maja 2023

Gminna aplikacja pomoże z odpadami

Jarosław Jędrysiak17 maja 2023