Powiat

Będzie strajk w kłobuckich szkołach!

Czy szkoły „staną” 8 kwietnia także u nas? Czy i nasze dzieci w związku ze strajkiem nie będą miały egzaminów w przewidzianym dla nich terminie? O co chodzi nauczycielom?
Będzie strajk w kłobuckich szkołach!

PROBLEM. Wielkimi krokami zbliża się 8 kwietnia – ogłoszony przez Związek Nauczycielstwa Polskiego termin rozpoczęcia strajku szkolnego. Wokół sprawy jest sporo emocji. I obaw o to, w jakim stopniu strajk wpłynie na sytuację uczniów

W sprawie przystąpienia do protestu do 25 marca prowadzone są referenda wśród nauczycieli. ZNP zapowiada, że jeśli większość poprze strajk szkolny, to rozpocznie się on 8 kwietnia. Od 10 kwietnia są egzaminy gimnazjalne, od 15 kwietnia – egzaminy ósmoklasistów. Potem matury. Czy w razie konieczności mogą się odbyć w innym terminie? Według związku – tak. Według Centralnej Komisji Egzaminacyjnej – nie. Rodzice mogą mieć obawy, czy zerwanie egzaminów nie zaszkodzi przyszłości ich dzieci. A prezes ZNP Sławomir Broniarz zasugerował wręcz, że nauczyciele mają w ręku potężny oręż w postaci możliwości klasyfikowania uczniów. Czy to znaczy, że żaden uczeń nie uzyska promocji?

W naszym powiecie większość za strajkiem
– U nas w powiecie referendum w tej sprawie zaplanowano na 18-20 marca. Już wyniki z pierwszych szkół wskazywały, że ta forma protestu ma poparcie 80-90 procent nauczycieli – mówi nam Grażyna Cholewa, prezes oddziału ZNP w naszym powiecie.
W czwartek poznaliśmy wyniki tego nauczycielskiego referendum. Strajk szkolny poparło 87 procent nauczycieli szkół w naszym powiecie. Jeśli szkoły „staną” 8 kwietnia – to te, w których uczą się nasze dzieci, także. Poza zaledwie kilkoma, które w referendum opowiedziały się przeciw strajkowi.
Poprosiliśmy o skomentowanie wypowiedzi prezesa Broniarza, w której zawarta była sugestia „broni atomowej” w postaci klasyfikowania uczniów.
– Prezes przeprosił już za tę wypowiedź. Ona była niefortunna – mówi szefowa kłobuckiego ZNP. – Tak naprawdę nikt by tego strajku nie chciał. Ciągle liczymy jeszcze na zdrowy rozsądek rządu. Na to, że zależy mu na pracownikach oświaty – dodaje.

Czego oczekują?
– Od stycznia mamy jedno żądanie, dotyczące podwyżki o tysiąc złotych – mówi Cholewa. – Ale jest to żądanie podwyżki nie tylko dla nauczycieli, jak się często słyszy, ale dla wszystkich pracowników oświaty, łącznie z pracownikami obsługi – podkreśla.
Jak słyszymy, dotychczasowe podwyżki nie spełniają oczekiwań. Podaje się je w kwotach brutto. A ile wpada do kieszeni? Cholewa po prawie 40 latach pracy dostała tej podwyżki niespełna 140 złotych. Nie jest to dużo.

Nie obawiają się reakcji rodziców?
Strajk w okresie egzaminów może postawić rząd przed wyborem: albo podwyżki dla oświaty, albo niedotrzymanie terminów egzaminów. Jak bez egzaminów uczniowie mieliby być rekrutowani do szkół wyższego szczebla i na uczelnie wyższe? Może z tego wyjść wielki kryzys. I poszkodowani mogą obarczyć winą rząd, który nie zdecydował się na podwyżki.
Z drugiej strony rodzice i uczniowie mogą tą winą zechcieć obarczyć nauczycieli. Do tej pory wielu mogło uważać, że nauczyciele zasługują na wyższe wynagrodzenia. Ale gdy forma protestu dotknie dzieci – nastroje mogą się zmienić.
Grażyna Cholewa mówi, że związkowcy spotykają się ze zrozumieniem rodziców. Zwłaszcza że intencją strajku szkolnego nie jest zaszkodzenie dzieciom.
– Liczymy, że choćby w ostatniej chwili rząd zdecyduje się na właściwe rozwiązania. Protest rusza 8 kwietnia, a egzaminy są dwa dni później. Mamy przykłady, że nasza minister jest zdolna do pisania rozporządzeń „na kolanie” – mówi prezes kłobuckiego ZNP. – Prezydent Andrzej Duda też zapowiada rozmowy z premierem w sprawie protestu nauczycieli – dodaje z nutką nadziei.
W telewizji słyszy się, że rząd pracuje, ale nad rozwiązaniem awaryjnym. – Straszą nas, że egzaminy przeprowadzą nauczyciele emeryci. Ale przepisy wyraźnie mówią, że mogą je przeprowadzić tylko pracownicy – dodaje Cholewa.
Nasi związkowcy mają odezwę do wszystkich, w której przekonują, że chodzi im o kondycję oświaty i o godność jej pracowników. I nikt nie chce, aby konsekwencje strajku dotknęły dzieci.

Są niezadowoleni
Jeśli jest społeczne zrozumienie dla protestu nauczycieli, to z pewnością nie jest ono powszechne. We wtorek odwiedził naszą redakcję czytelnik z Wręczycy Wielkiej. Choć miał zdrowotne kłopoty z mówieniem, wylał wiele żalu na nauczycieli.
– Ja jestem dziadkiem, ale często to dziadkowie zajmują się wychowaniem dzieci, bo rodzice pracują. Nie rozumiem, że cały wysiłek dzieci, te godziny spędzone przez nich przy pracach domowych i czas poświęcony przez rodziców i dziadków na pomaganie im, na odwożenie ich do szkoły – że to wszystko pójdzie teraz na marne, bo dzieci nie będą miały egzaminów i nie wiadomo, jak to skomplikuje ich przyszłość – denerwuje się mieszkaniec Wręczycy. Nasz czytelnik wobec tego nie ma też zrozumienia dla oczekiwań nauczycieli.
– Ile godzin oni pracują w tygodniu, żeby jeszcze żądać podwyżki? Większość ludzi pracuje po 8, 10 czy nawet 12 godzin dziennie. I wcale nie zarabiają lepiej. Choć nie mają co roku wakacji. Nauczyciele mówią, że poza szkołą muszą też pracować w domu. A kto dziś nie pracuje w domu? W ilu zawodach trzeba coś robić po godzinach, choć nikt za to nie płaci? Jeśli chodzi o uczniów, to rodzice czy dziadkowie też często siedzą z nimi przy lekcjach. Czy mają za to krócej przebywać w miejscu pracy? – dorzuca nasz gość.
Mężczyzna uważa, że jeżeli dojdzie do zerwania egzaminów, rodzice powinni zbiorowo wystąpić do sądu przeciw nauczycielom. Jak widzimy, negatywnych emocji w tym wiele. Nie każdy rozumie zasadność postulatów nauczycieli.
Weźmy ich zresztą nieco w obronę. Mówi się, że nauczyciel uzupełnia etat w domu, bo musi sprawdzać klasówki. Nie w tym rzecz. Dobry nauczyciel przygotowuje każdą lekcję, materiały pomocnicze do niej. To oczywiście wymaga czasu. Czy każdy nauczyciel robi to sumiennie? Pewnie nie. Ale dobry nauczyciel – już tak.

Karta Nauczyciela ciąży?
Niedawno pisaliśmy o konfl ikcie wokół likwidacji małych szkół w gminie Opatów. Pojawił się tam głos, iż to zapisy Karty Nauczyciela generują problemy. I w takiej szkole w Zwierzyńcu, gdzie Karta Nauczyciela nie obowiązuje, pracuje się niemal dwa razy więcej. A mimo to ma tam kto pracować. Rodzi się pytanie, czy walka o podwyżki nie jest podcinaniem gałęzi, na której się siedzi. W Warszawie nauczycieli brakuje, szkół jest dużo, związki zawodowe mają silną kartę przetargową. U nas nie można powiedzieć, że w oświacie „praca szuka człowieka”. Czy istnieje ryzyko, że na strajk w czasie egzaminów rząd spróbuje odpowiedzieć podobną „opcją atomową” – na przykład reformując Kartę Nauczyciela? Część przywilejów nauczyciele już stracili za czasów obecnej minister. Jeśli protest nauczycieli zdenerwuje rodziców, może się pojawić przyzwolenie społeczne nawet na drastyczne rozwiązania wobec oświaty. Ciekawią nas wszelkie opinie w tak ważnej dziś sprawie sporu nauczycieli z rządem – także te dotyczące możliwych konsekwencji nauczycielskiego strajku. Zachęcamy do kontaktu z naszą redakcją lub do wypowiadania się w komentarzach do artykułu w internecie.

2 komentarze

2 Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiat

Masz ciekawy temat? Zadzwoń!

Tel. 514 786 400

Więcej w Powiat

Pijany kierowca traci swój pojazd

Jarosław Jędrysiak27 marca 2024

Policjantka pomogła mamie znaleźć dziecko

Jarosław Jędrysiak24 marca 2024

Groźny wirus w truskawkach z Maroka

Jarosław Jędrysiak23 marca 2024

Znów narkotyki w naszym powiecie!

Jarosław Jędrysiak12 marca 2024

Nie wypalaj traw

Jarosław Jędrysiak11 marca 2024

Przymierzają się do rozbudowy szpitala

Jarosław Jędrysiak11 marca 2024