DROGÓWKA. Policja prowadziła kaskadowe pomiary prędkości. Chodzi w nich o wyłapanie przypadków przyspieszania po minięciu kontrolującego prędkość policjant
Działa to tak, że na wybrany odcinku drogi drogówka ustawia się z „suszarkami” w dwóch miejscach oddalonych od siebie o pewną odległość. Jeśli ktoś koło pierwszego policjanta z radarem przejedzie z odpowiednią prędkością, a zaraz potem przyspieszy – to wpadnie jak śliwka w kompot. Namierzy go bowiem policjant z patrolu, który ustawił się nieco dalej. Po co robi się takie kontrole? Chodzi o to, by wyeliminować sytuacje, gdy minięcie policjanta z radarem daje kierowcom poczucie, że skoro prędkość jest mierzona w tym miejscu, to można przyspieszyć, bo na pewno dalej jest „czysto” – czyli nikt nie sprawdza, kto jedzie poprawnie, a kto pędzi. Policja widzi to inaczej. Takie przyspieszanie za patrolem to też łamanie przepisów i przekraczanie dozwolonej prędkości. A to prędkość jest ciągle przyczyną najtragiczniejszych zdarzeń drogowych.
W akcji pomiaru kaskadowego, którą prowadzono ostatnio, wspólnie uczestniczyli policjanci z powiatu kłobuckiego i z sąsiedniego powiatu pajęczańskiego. Jak widzimy, nawet po minięciu granicy województwa można się spodziewać ponownego pomiaru prędkości przez inny patrol, więc przyspieszanie po minięciu pierwszego z nich jest ryzykowne. A skąd mamy wiedzieć, czy to patrol pierwszy, czy jedyny? No cóż, tego nigdy nie możemy być pewni. I właśnie prowadzenie pomiarów kaskadowych ma nas tej pewności pozbawić. I sprawić, że zwolnimy do przepisowej prędkości.
Zauważmy na koniec, że policja ostatnio co trochę ogłasza akcje kaskadowego pomiaru prędkości. Warto tę okoliczność wkalkulować we własne decyzje co do prędkości, z jaką jeździmy. (jar)
Facebook
YouTube
RSS