PROBLEM. W znajdującej się w pobliżu Lgoty żwirowni często pojawiają się ostatnio zmotoryzowani goście, których nikt nie zapraszał. Urządzając sobie tam wyścigi, powodują niemiłosierny hałas, który przeszkadza mieszkańcom miejscowości
Mieszkańcy Lgoty mają pod bokiem dawne wyrobiska po wydobywaniu surowców mineralnych. I często pojawia się przez to jakiś powód „bólu głowy”. O tym najnowszym mówił we wtorek na sesji rady miejskiej sołtys wsi. – Chciałbym powiadomić pana burmistrza i szanowną radę o zaistnieniu sytuacji na terenie byłej żwirowni. W pobliżu budynków odbywają się rajdy motorowe. Czynią ogromny hałas i zakłócają spokój mieszkańców – zgłosił Lech Chłąd.
Nikt tu do tej pory nie siedział z założonymi rękami i nie czekał, aż problem się sam rozwiąże. Jak poinformował sołtys, w poniedziałek mieszkańcy nie wytrzymali i wezwali policję. Sołtys liczy jednak, że lokalni decydenci podejmą działania, które zniechęcą miłośników motocrossu do tych – jak je nazwał sołtys – rajdów. Zwłaszcza że wydaje się, iż wszystko to odbywa się „na dziko”. A i na terenie naszego powiatu głośno było o miejscach, gdzie tego rodzaju sport motorowy można było uprawiać bez wchodzenia w konflikt z mieszkańcami pobliskich domostw. Apelu sołtysa o zajęcie się sprawą wysłuchał obecny na sesji przedstawiciel policji, a przewodniczący Józef Batóg wyraził przekonanie, że jest to jednoznaczne z tym, iż policja zajmie się tym motocorssem „na dziko”. Zapewne to jednak nie wszystko, czego oczekiwaliby mieszkańcy – bo sołtys wrócił do tematu jeszcze raz w dalszej części obrad. Dodał, kto uprawia ten hałaśliwy proceder.
– To jest kilka grup, które przywożą różne motory na lawetach. No po prostu fruwają – opisał obrazowo to, co motocykliści robią na terenie żwirowni.
Nie dziwimy się, że mieszkańcom to przeszkadza i że mogą mieć nawet pewne obawy. Czy ktoś skutecznie stanie po ich stronie? (jar)
Facebook
YouTube
RSS