Kamieńszczyzna

Rośnie tuczarnia – i obawy mieszkańców

Mam nieśmiałą radę, byście jeden na drugiego nie pokazywali palcem, ale po prostu zabrali się za tę sprawę – podsumował Kajkowski. ARCH.
Rośnie tuczarnia – i obawy mieszkańców

PROBLEM. Po przerwie wraca sprawa budowy chlewni w Kamieńszczyźnie. Mieszkańcy wsi zauważyli, że inwestycja ruszyła. I spotkali się w świetlicy wiejskiej, by to omówić

Przypomnijmy, że inwestor, również mieszkaniec Kamieńszczyzny, uzyskał rok temu pozwolenie na budowę infrastruktury, która ma tu służyć do chowu świń. Z kolei w gminie, w atmosferze obaw mieszkańców, że to dopiero początek kolejnych podobnych obiektów po sąsiedzku, uchwalono plan zagospodarowania dla tego terenu, który kolejne budowy wykluczył. Inwestor skorzystał z możliwości odwołania się w sprawie planu. Z drugiej strony próbę podważenia jego pozwolenia na budowę podjęło Stowarzyszenie Semper Veritas z Krzepic. Próba ta zaowocowała w marcu wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, który uchylił decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Częstochowie o warunkach zabudowy działki – jedną z podstaw pozwolenia na budowę tuczarni. Sąd uchylił też wcześniejszą decyzję ówczesnego wójta gminy Popów.
Sprawa nie tylko wydaje się, ale i jest dość zawiła. Po stronie mieszkańców decyzję WSA przyjęto widocznie jako gwarancję, że do inwestycji, której sobie nie życzyli, nie dojdzie. Gdy więc teraz zauważono, że się ona rozpoczyna – powstał rwetes. W tej atmosferze na zeszły czwartek zwołano zebranie z udziałem nowego wójta gminy i przedstawiciela Semper Veritas. Nie było na nim drugiej strony sporu – inwestora.
Mimo decyzji WSA inwestor wciąż ma w ręku wydane wcześniej pozwolenie na budowę. We wrześniu wójt Jan Kowalik zwrócił się do starosty kłobuckiego o wznowienie postępowania w sprawie tego pozwolenia – skoro WSA uchylił decyzje, na których podstawie to pozwolenie wydano. Sprawa jest w toku. Jednocześnie wyrok WSA zaskarżono do Naczelnego Sądu Administracyjnego – bo inwestor też nie zasypia gruszek w popiele.
Na zebraniu w Kamieńszczyźnie dyskutowano głównie o tym, jaki jest stan sprawy i co mogą robić mieszkańcy niechętni tuczarni.
– Są dwie możliwości. Pierwsza – że NSA wzruszy decyzję WSA w Gliwicach. Kilku prawników, którzy zapoznali się z uzasadnieniem wyroku WSA, jest zdania, że musiałby się zdarzyć cud, bo argumenty WSA są bardzo silne. Ale widzieliśmy już różne rzeczy, być może zobaczymy i taką. Druga możliwość – że NSA podtrzyma wyrok WSA w Gliwicach. Wtedy sprawa wróci do pierwszej instancji, do gminy. Inwestor złożył wniosek, gdy nie było jeszcze planu zagospodarowania przestrzennego, który jest teraz, mimo jego zaskarżenia, prawem obowiązującym. Sprawa będzie więc procedowana według sytuacji sprzed uchwalenia planu – dzielił się swoją wiedzą Marek Kajkowski z Semper Veritas.
Jak dodał, decyzja będzie wtedy w rękach wójta – mającego pod ręką argumenty przywołane w uzasadnieniu wyroku WSA. Wójt Jan Kowalik zauważył, że ponowna decyzja podjęta przez niego znów może uruchomić całą procedurę odwoławczą. Tym samym do finału sprawy są jeszcze lata. W odpowiedzi na pytania mieszkańców zauważył jednak, że powstający budynek tuczarni musi jeszcze zostać zgłoszony do odbioru. Każda zaś taka decyzja korzystna dla inwestora umożliwia odwołanie się od niej. Krótko mówiąc: świnie mogą nieprędko wejść do nowej chlewni.
– Istotą sprawy jest to, co z waszym ujęciem wody. Bo sąsiedzi mówią, że jakieś dziwne zabiegi podobno dokonują się już z tą gnojowicą, która obecnie jest produkowana. Dobrze by było, żeby publicznie powiedzieć, co się przy rozmiarach już prowadzonej hodowli dzieje z gnojowicą – powiedział Kajkowski.
Mieszkańcy Kamieńszczyzny i sąsiedniego Szyszkowa mówili podczas zebrania, że obserwowali, iż gnojowica jest wylewana blisko rzeki, że nie jest zaorywana w odpowiednim czasie. Kluczowe jest jednak to, że nie mają na to dowodów. Podkreślano więc, że powinni zacząć je gromadzić: robić zdjęcia, zawiadamiać odpowiednie służby, dokumentować działalność potencjalnie niezgodną z prawem – jeśli takową zauważą. Ktoś zasugerował, by nawet pełnić dyżury i obserwować, co się wokół prowadzonej już hodowli dzieje. Dyskutowano więc dłużej, jak skutecznie pilnować interesu mieszkańców. I by podejrzenia nieprawidłowości zgłaszać gminie. Marek Kajkowski dorzucił tu, iż warto wiedzieć, czy i jak są przestrzegane w obecnym gospodarstwie inwestora przepisy dotyczące postępowania z gnojowicą.
– Mam nieśmiałą radę, byście jeden na drugiego nie pokazywali palcem, ale po prostu zabrali się za tę sprawę – podsumował Kajkowski. Krzepiczanin dodał jeszcze rzecz kluczową.
– Namawiam, żebyście państwo działali w ramach prawa i zgodnie z prawem. I żebyście to prawo egzekwowali. Bo ono jest bardzo logicznie napisane i ono was znakomicie chroni. Pod jednym warunkiem: że będzie egzekwowane. I o tę egzekucję prawa państwo się muszą postarać – podkreślił.

2 komentarze

2 Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kamieńszczyzna

Masz ciekawy temat? Zadzwoń!

Tel. 514 786 400

Więcej w Kamieńszczyzna

Tuczarnia w telewizji

Jarosław Jędrysiak8 grudnia 2018

„Nie chcę nikomu szkodzić”

Jarosław Jędrysiak23 maja 2017

Lustro komuś „się przydało”?

Redakcja20 lipca 2016