Kraj

Tempo zakażeń przyspiesza

Czy policja powinna bardziej rygorystycznie pilnować, czy ludzie niepotrzebnie nie narażają siebie i innych na ryzyko choroby? Wprowadzono nowe ograniczenia związane z walką z koronawirusem. Ale wygląda na to, że część z nich pozostanie martwą literą. JAROSŁAW JĘDRYSIAK
Tempo zakażeń przyspiesza

KORONAWIRUS. Wczoraj odnotowano w Polsce najwyższy dobowy wzrost nowych zakażeń koronawirusem. Rząd nieco zaostrzył ograniczenia służące zmniejszaniu ryzyka kolejnych. Jednocześnie jest wiele sygnałów, że wielu ludzi nie docenia ryzyka – i nie ogranicza kontaktów z ludźmi. Szykuje nam się scenariusz włoski z tysiącami zmarłych?

Choć dziś liczba zakażonych w Polsce najpewniej przekroczy setkę, a w liczba zmarłych to już na środę rano 12 osób, to w tej chwili tempo wzrostu liczby zakażeń – choć wzrasta – jest jeszcze nieco niższe od tego, o jakim ostrożnie informowano w chwili, gdy odnotowywano pierwsze przypadki koronawirusa w kraju. Tyle że od tamtej pory wprowadzono już szereg ograniczeń, aby zmniejszyć częstotliwość kontaktów między ludźmi i zredukować ryzyko rozprzestrzeniania się choroby. Pamiętamy przecież, że zarażają już ci, którzy jeszcze nie mają wyraźnych objawów choroby. Niestety nie każdy zdaje się rozumieć, że towarzystwo ludzi, którzy „czują się dobrze”, nie jest dziś na pewno bezpieczne. W niektórych miejscach – jak nigdy – wielu osobom akurat teraz szczególnie zachciało się spacerów. W sklepach zdarza się widzieć nieodpowiedzialne rodziny z dziećmi – jakby po zakupy w tym czasie epidemicznego ryzyka nie mogła wyskoczyć „na szybko” jedna osoba. Po wczorajszym ogłoszeniu kolejnych ograniczeń w sieciach społecznościowych niektórzy ludzie skonstatowali, że… w zasadzie nic się nie zmienia. Bo kto im udowodni, że idą do znajomych, a nie do sklepu czy apteki? Kto im udowodni, że w grupie kilku osób nie są rodziną? Kto im znajdzie w szpitalu respirator, gdy liczba zachorowań pójdzie w tysiące – o tym jakoś nie myślą. „Nie straszcie nas” – to słyszy i czyta się najczęściej, gdy się informuje o ryzyku, przestrzega przed nieodpowiedzialnym zachowaniem i namawia do rozsądku.
Pierwsze ograniczenia, które mają służyć zahamowaniu epidemii, rząd wprowadził już z górą tydzień temu. To dłużej, niż przeciętny okres pojawiania się symptomów choroby u osób zakażonych. To znaczy, że do teraz przynajmniej większość zakażonych przed wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego już ma wykrytego wirusa, jest odizolowana i nie powinna nikogo zarażać. Skąd więc tak szybki wzrost kolejnych przypadków? Po prostu zarażają się wzajemnie ci, u których jeszcze objawów nie ma lub nie są one jednoznaczne i dają się pomylić np. z lekkim przeziębieniem. To po to zaleca się jak największą izolację, jak najmniej kontaktów z innymi ludźmi, by do takich przypadków nie dochodziło. Jak widać – u nas wciąż obok rzeszy ludzi odpowiedzialnych jest wystarczające grono tych, którzy mają innych w nosie – nie wyłączając swoich najbliższych.
Koronawirusa wykryto już u mieszkańców sąsiednich powiatów. U nas stanie się to zapewne lada dzień – może nawet już się stało, tylko informacja o tym jeszcze nie została podana. Nasze województwo jest w gronie tych, które ma najwięcej zakażeń w kraju. To znaczy, że potencjalnie łatwiej niż np. na Podlasiu przypadkiem spotkać się u nas z osobą zakażoną, a jeszcze niezdiagnozowaną.
We wtorek stwierdzono w Polsce 152 nowe zakażenia. Dzień wcześniej „tylko” 115. Przez trzy poprzednie dni ta liczba wahała się właśnie w okolicach setki nowych zakażeń dziennie. Mogło się wydawać, że epidemia zaczyna zwalniać. Nie. Najwyraźniej sprawdzą się analizy, które wskazują, że teraz właśnie dopiero przyspieszy liczba zakażeń. Najwięcej ma ich być w końcu marca i w pierwszej dekadzie kwietnia. Z tego tysiąca chorych liczba wzrośnie może nawet do 10 tysięcy. Liczba zgonów – jeśli spojrzeć statystycznie – ma szansę przekroczyć setkę. Sto trumien, gdyby je ułożyć obok siebie i kazać oglądać tym, którzy do tej pory epidemię lekceważą, może zrobiłoby jakieś wrażenie. Zwłaszcza gdyby na tabliczkach na niektórych z nich pojawiły się znane im imiona i nazwiska. Bo trzeba mieć świadomość, że umrzeć z powodu epidemii może też ktoś z naszych najbliższych. Nie straszymy. Rysujemy tylko potencjalnie możliwy scenariusz. Lepiej znać go i brać pod uwagę, zanim się zrealizuje.

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kraj

Masz ciekawy temat? Zadzwoń!

Tel. 514 786 400

Więcej w Kraj

Zainteresowanie wyjazdami jest o ⅕ mniejsze niż w ubiegłym roku

Marcin Syguda2 czerwca 2022

Przemysław Czarnek: Od 1 września do szkół wróci przysposobienie obronne

Marcin Syguda18 marca 2022

Kierowcy ze Słowacji na polskich stacjach benzynowych. Wszyscy tankują do pełna, większość także do kanistrów

Marcin Syguda2 lutego 2022

Nowy rozkład jazdy pociągów. Zmiany w całej Polsce

Marcin Syguda29 sierpnia 2021

Chcesz wybudować dom? Te projekty pobierzesz za złotówkę

Marcin Syguda14 sierpnia 2021

Cyfryzacja minus. Dowód tylko w urzędzie

Jarosław Jędrysiak11 sierpnia 2021