Wywiad

„Podobno dorobił się pan na urzędzie”

ARCH.
„Podobno dorobił się pan na urzędzie”

Rozmowa z Jerzym Zakrzewskim, burmistrzem Kłobucka

„Gazeta Kłobucka”: Pandemia mocno wpłynie na budżet gminy?
Jerzy Zakrzewski: Już teraz odczuwamy mniejsze wpływy z podatków PIT. Masowe zwolnienia, ograniczanie wynagrodzeń spowodowały, że ludzie zarabiają mniej albo wcale. Tylko za kwiecień to 900 tys. zł mniej w porównaniu do innych miesięcy. Zgodnie z uchwałą, którą podjęliśmy, również przedsiębiorcy wnioskują o umorzenia lub odroczenia podatków.
GK: Dużo firm skorzysta z takiej pomocy?
J.Z.: Będziemy to mogli oszacować dopiero po ustaniu pandemii.
GK: Jeśli jesteśmy przy zarobkach i ograniczeniach zatrudnienia. Ograniczył pan płace swoim pracownikom w urzędzie?
J.Z.: W wielu przypadkach skorzystaliśmy z możliwości świadczenia postojowego. Nie zwolniłem również nikogo, ponieważ systematycznie od lat optymalizujemy kadrę.
GK: Kadra się też sama „zoptymalizowała”. Kilka osób samych się zwolniło.
J.Z.: Jeśli ktoś ma wiek emerytalny i odchodzi z tego powodu, to rozdzielam jego zadania pomiędzy innych pracowników. Uważam, że to spora oszczędność. Nie mam też nikomu za złe, jeśli ktoś sam rezygnuje z pracy lub ją zmienia. Lubię ludzi, którzy chcą pracować, a nie muszą.
Jeśli ktoś nie zgadza się z moim kierunkiem myślenia, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby zmienił pracę. Mamy wolny rynek i nikt nikogo nie zmusza do pracy w jednym miejscu.
GK: Jest pan lubiany w urzędzie?
J.Z.: Znam tych ludzi od lat i wydaje mi się, że się lubimy. Odkąd zostałem burmistrzem, znalazłem się jednak w innej roli i jako przełożony muszę wymagać pewnych rzeczy. Ja bardzo szanuję moich pracowników i uważam, że wszystkie dotychczasowe inwestycje to nasz wspólny sukces. Nie będę jednak udawał, jeśli coś mi się nie podoba albo kiedy widzę, że ktoś nie przykłada się do swoich obowiązków jak należy. Potrafię również docenić rzeczy dobre.
GK: Docenić na przykład w postaci nagród finansowych?
J.Z.: Na przykład.
GK: Podobno otrzymują je tylko „wybrańcy”.
J.Z.: Premie np. świąteczne lub z innych okazji otrzymują wszyscy. Natomiast „wybrańcy”, jak to pani nazwała, otrzymują premie uznaniowe za konkretne działania, szukanie nowych rozwiązań czy optymalizację kosztów. Są to rzeczy dodatkowe, których nie robią wszyscy. Należę do osób oszczędnych i proszę mi uwierzyć, że nie wydawałbym publicznych pieniędzy, gdybym miał poczucie, że to niesłuszne. Staram się to zawsze robić w sposób sprawiedliwy.
GK: W przestrzeni publicznej pojawiła się niedawno informacja, że gmina zarobiła na śmieciach 1 mln zł.
J.Z.: Kompletna bzdura. Takie rzeczy mówią lub piszą tylko ci, którzy nie mają pojęcia o funkcjonowaniu gospodarki śmieciowej. Gmina zgodnie z ustawą nie może ani zarabiać, ani dokładać do śmieci. Jesteśmy kontrolowali i skrupulatnie z tego rozliczani przez instytucje nadzoru finansowego. Kwoty, o których mowa, wchodzą w utrzymanie pracowników, administracji, PSZOK-u, edukację. Jest wiele dodatkowych kosztów oprócz ceny przetargowej samego odbioru śmieci przez firmę zewnętrzną. A jeśli jesteśmy przy cenie śmieci, to tak naprawdę również od samych mieszkańców zależy, ile będziemy płacić. Od ich mądrych, przemyślanych zakupów oraz rzetelnych deklaracji liczby osób w gospodarstwie składanych w urzędzie.
GK: Pandemia zatrzyma inwestycje gminne?
J.Z.: Nie. Jeśli wycofamy inwestycje, gospodarka nie ruszy. Poza tym mamy jeszcze inną pozytywną tendencję w tym okresie – spadek kosztów. Podam przykład. Wartość kosztorysowa przebudowy drogi Biała–Kopiec wynosi 6,4 mln zł. Wartość przetargowa wyniosła 3,5 mln zł. Podobnie jest z przebudową stadionu na OSiR. Wartość kosztorysowa to 1,8 mln zł, a oferta, która wpłynęła, jest o jedna trzecią niższa.
GK: 32 tys. zł, które wziął pan za niewykorzystany urlop, to spore pieniądze.
J.Z.: Cytując naszą byłą panią premier: „Te pieniądze mi się po prostu należały” (śmiech). A już tak zupełnie na poważnie – 32 tys. zł robi wrażenie. Tyle że jest to kwota brutto. Po potrąceniu wszystkich podatków na konto wpłynęło mi niewiele więcej ponad połowę. Poza tym jest to ekwiwalent za całą kadencję, nie jeden rok. Uważam, że pracuję uczciwie dla gminy i pieniądze zostały wypłacone zgodnie z obowiązkiem.
GK: Nie lubi pan chodzić na urlop?
J.Z.: Kiedy prowadziłem firmę, przez kilkanaście lat nie byłem na wakacjach, na zwolnienia lekarskie również nie chodzę. Po prostu lubię pracować. Odkąd zostałem burmistrzem, pracuję od rana do wieczora, zaniedbując rodzinę. Wiem, że żadne pieniądze nie są w stanie im tego zrekompensować. W ostatnich latach mieliśmy dwukrotnie więcej inwestycji. Lubię mieć wszystko pod kontrolą, na każdej inwestycji jestem osobiście. Proszę pamiętać, że nie mam też zastępcy, choć zgodnie z prawem mógłbym ich mieć nawet dwóch, jak to było w przypadku moich poprzedników lub pozostałych wójtów w naszym powiecie. Koszt poprzedniego wiceburmistrza to prawie pół miliona za jedną kadencję. Dlatego uważam, że są to uczciwie zarobione pieniądze. Gdybym chciał zarabiać duże pieniądze, to nie poszedłbym pracować do urzędu (uśmiech).
GK: Podobno pan się dorobił na pracy w samorządzie całkiem niezłego samochodu.
J.Z.: Mówią tak chyba ci, którzy nie wiedzą, że kilkanaście lat przed objęciem stanowiska burmistrza prowadziłem firmę i byłem prezesem bardzo dużej i dobrze prosperującej organizacji kupieckiej. Zawsze lubiłem jeździć bezpiecznym samochodoem. Obecnie bardzo dużo się przemieszczam , jeżdżę bez kierowcy i cenię sobie komfort na drodze. Poza tym łatwo sprawdzić w oświadczeniu majątkowym, jak finansuję swoje dobra materialne. Jak każdy normalny człowiek spłacam też kredyty.Moja żona prowadzi również firmę, która przynosi dochody.
GK: Lubi pan piłkę nożną. Kłobucki Znicz stracił sponsora. Czy w tej sytuacji kosztowny remont stadionu jest zasadny?
J.Z.: Jestem po rozmowie z zarządem klubu, na którym padła deklaracja, że wspólnie zrobimy wszystko, aby utrzymać IV ligę. Poza tym obiecałem kłobuckim biegaczom, że zrobimy im porządną bieżnię.
GK: Mieszkańcom też pan obiecał, że wyremontuje basen.
J.Z.: Jak pani obejrzy zdjęcia terenu na OSiR sprzed 5 lat, to widać na nich, że inwestycje idą tu „od rzeki”. CUS, plac zabaw, skatepark, teraz boisko. Nie zwalniamy tempa. Przyjdzie czas na basen (uśmiech).
GK: A jest jakiś pomysł na ożywienie rynku?
J.Z.: W tym roku chcemy wykonać projekt techniczny fontanny naziemnej. Z pewnością przyciągnie to wielu rodziców i dziadków z dziećmi.
GK: Czyli realizacja w przyszłym roku?
J.Z.: Myślę, że tak. Wszystko zależy od gospodarki i tego, jak szybko się pozbiera.
GK: Dziękuję za rozmowę.

Kliknij aby dodać komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wywiad

Masz jakieś pytanie lub problem dotyczący naszego Tygodnika? Skontaktuj się z naszym biurem! Tel. 514 786 400

Więcej w Wywiad

Zna Pan już swoich konkurentów? Nie znam, a plotkami się nie zajmuję

Magdalena Kurzak11 lutego 2024

Kłobuck nadal jest dla mnie najważniejszy

Magdalena Kurzak10 kwietnia 2023

„Mam poczucie ogromnej krzywdy”

Magdalena Kurzak15 czerwca 2022

Spalarnia przy Długosza – wojna polityczna czy realny problem?

Jarosław Jędrysiak25 kwietnia 2022

Co się stało z kłobuckimi inwestycjami?

Jarosław Jędrysiak28 września 2021

„W życiu wszystko dzieje się po coś”

Redakcja29 listopada 2020