POLICJA. Za śmierć zadaną psu w okrutny sposób 40-latek może nawet na kilka lat pójść za kraty. Teoretycznie
Bulwersująca sprawa. Przypadki bestialstwa wobec zwierząt zdarzają się niestety nawet mimo tego, że jest już dość szeroka świadomość w społeczeństwie, że zwierzę to nie rzecz. I to trochę poprawiło sytuację sprzed dekad, bo jeśli komuś nie nakazuje tu niczego sumienie, to choć kary się boi. Niestety nie zawsze.
– W środę 13 maja około godziny 14.30 oficer dyżurny odebrał telefon od mężczyzny, który poinformował o tym, że znajomy zabił jego psa – podaje rzecznik kłobuckiej policji, mł. asp. Joanna Wiącek-Głowacz. Na miejsce pojechali policjanci. Poza standardowym patrolem – także kryminalni. Okoliczności i sposób, w jaki zwierzę nienależące do sprawcy zostało przez niego zabite, są szokujące.
– Okazało się, że mężczyzna poderżnął zwierzęciu gardło i uderzył je kilka razy obuchem siekiery w głowę. Bestialskiego czynu miał dokonać w przyczepie, w której czasowo mieszka – opisuje oficer prasowa policji.
Miejsce, gdzie został zakopany pies – pod świeżym kopczykiem ziemi – wskazał mundurowym właściciel nieszczęsnego zwierzęcia.
Mieszkańca Kłobucka, który okrutnie zabił psa, policjanci znaleźli w pobliskim pustostanie. 40-latek miał na ubraniu plamy, które na pierwszy rzut oka wyglądały jak ślady krwi, która mogła należeć do zabitego psa. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Stwierdzono też, że miał prawie 3,5 promila alkoholu w organizmie.
Następnie sprawcy bestialstwa postawiono zarzut zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna przyznał się do popełnienia przestępstwa. Na razie prokurator objął go policyjnym dozorem. Za popełnione przestępstwo grozi kilkuletnie więzienie. Zdarza się, że sądy orzekają takie właśnie wyroki. (jar)
Facebook
YouTube
RSS