LEŚNICTWO. Od 12 do 30 września na terenie województwa – ale z pominięciem naszego powiatu – zrzucana będzie z samolotów szczepionka przeciwko wściekliźnie, przeznaczona dla lisów
Jeszcze u schyłku XX wieku niełatwo było na naszym terenie spotkać lisa. Wścieklizna miała wpływ na ograniczenie populacji tych zwierząt. Przede wszystkim jednak fakt występowania choroby u nich powodował zagrożenie dla ludzi – jeśli nie przy kontakcie bezpośrednim, to na przykład poprzez kontakt z chorym psem, który wcześniej złapał wściekliznę od dzikiego zwierzęcia. Od lat prowadzi się więc akcje szczepienia lisów. I od kilkunastu lat nietrudno już zauważyć dziko żyjące lisy na naszym terenie. O ile może przydomowi hodowcy kur czy właściciele kotów nie są z takiego towarzystwa zadowoleni, to potrzeba wyeliminowania wścieklizny jako potencjalnego zagrożenia także dla człowieka jest tu znacznie ważniejsza. Choroba jest śmiertelna dla ludzi.
Akcje rozrzucania szczepionki prowadzi się cyklicznie. O tym, czy i gdzie są podejmowane, decydują odnotowane przypadki wścieklizny wśród dziko żyjących zwierząt. W roku 2020 z akcji wyłączono w związku z tym kilka terenów w województwie śląskim. Wśród nich także cały powiat kłobucki i szereg sąsiadujących z nim gmin powiatów okolicznych. Jest to też efekt skuteczności akcji szczepienia lisów, prowadzonych od ćwierci wieku. W województwie śląskim ostatnio stwierdzono jeden przypadek wścieklizny w 2017 roku – u nietoperza. U lisa – ostatnio w 2011 roku. Coraz częściej są lata bez jakiegokolwiek odnotowanego przypadku wścieklizny. To też wpływa na potrzebę i zakres prowadzenia akcji szczepień. Swoją drogą dobrze wiedzieć, że zagrożenie wścieklizną u nas jest dziś tak ograniczone. (jar)
Facebook
YouTube
RSS