Odzwierzęcy fetor w Krzepicach to problem nie tylko uciążliwy, ale i dla miasta w pewnym sensie nieco wstydliwy. Także na naszych łamach kilka razy znajdowały już miejsce artykuły, w których poruszany był problem smrodu gnojowicy, który od czasu do czasu snuje się po krzepickich ulicach, a pod miastem bywa trudny do wytrzymania
Jarosław Jędrysiak
Jako winowajca bywała wskazywana tuczarnia pod miastem. Ale źródeł niemiłego zapachu jest więcej, więc nie wszystko należy zwalać na nią.
– To nie jedyne miejsce, skąd może pochodzić ten nieprzyjemny zapach, dlatego nie warto tu o wszystko posądzać tego akurat zakładu. Gdy np. woń taka była odczuwalna przed kilkoma dniami, gdy była akurat sesja rady miejskiej, to nie pochodziła ona z fermy, ale z zupełnie innego zakładu. Dodam, że jako urząd jesteśmy w kontakcie z takimi zakładami i staramy się uczulać, by te etapy produkcji, które są nieuniknione, a generują fetor, planować w takich terminach, które są mało uciążliwe. Czyli np. nie w czwartek, gdy jest targ albo nie w święta – mówi burmistrz Krzepic, gdy podczas rozmowy o możliwości powstania biogazowni wspominamy mu o jednym z niedawnych przypadków, gdy w mieście na ulicach mocno śmierdziało.
Niezależnie od tego, że źródeł niepożądanych odzwierzęcych zapachów może być więcej, jednym z tych wskazywanych była i bywa nadal tuczarnia przy drodze do Dankowa. Biogazownia, o której się w Krzepicach teraz dyskutuje na forum samorządu, miałaby powstać właśnie tutaj. To dobra czy zła wiadomość?
Czytaj więcej w najnowszym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS