Jarosław Jędrysiak
Jest niemal pewne, że to w referendum mieszkańcy wypowiedzą się, czy chcą, by pod miastem powstała biogazownia. To główny wniosek z blisko trzygodzinnego spotkania mieszkańców
O obawach wobec biogazowni i zdziwieniu burmistrza, że pojawiły się właśnie teraz, pisaliśmy w poprzednim numerze. W poniedziałek w południe otrzymaliśmy odpowiedź od firmy PKM Duda, w której czytamy, że termin uruchomienia biogazowni pod Krzepicami nie jest jeszcze znany. A także, że istotą funkcjonowania biogazowni jest redukcja emisji nieprzyjemnego zapachu gnojowicy, a sama instalacja biogazowni jest szczelna i bezpieczna dla środowiska, w tym dla wód powierzchniowych. Ustosunkowano się też do obaw o to, że do biogazowni będą dowożone dodatkowe ilości gnojowicy z zewnątrz.
– Ze względu na bioasekurację do procesu produkcji używana będzie tylko i wyłącznie gnojowica z fermy w Krzepicach – zapewniła w odpowiedzi na nasze pytania Natalia Lewicka, kierownik Biura Zarządu i Administracji PKM Duda.
Tymczasem w poniedziałek o 18. kilkudziesięciu mieszkańców spotkało się w sprawie biogazowni w sali GOK-u. Głos zabrał tam także przedstawiciel firmy posiadającej fermę tuczu trzody, gdzie ma powstać biogazownia.
Dużo niewiadomych
Wojciech Droś uzasadniał, że zwołano spotkanie, bo z jednej strony brak pełni informacji o tym, co tak naprawdę ma pod Krzepicami powstać, a z drugiej strony – być może mieszkańcy nie do końca wiedzą, że w ogóle jakaś biogazownia jest planowana.
– Biogazownia ma powstać w niecce terenu niedaleko Liswarty, w terenie niesprzyjającym ze względu na unoszące się opary. Jaka w ogóle to ma być inwestycja? Na ile lat jest planowana? Ile ton wsadu do biogazowni będzie dowożone i wywożone z niej? Czyja w zasadzie to inwestycja, skoro doszło do zmian własnościowych firmy? – pytał Droś.
Reprezentujący firmę Jacek Jagiełłowicz stwierdził, że temat powstania biogazowni był od początku podejmowany właśnie przez władze lokalne i mieszkańców – jako inwestycja mająca zredukować fetor. Jak dodał, firma sama nie jest szczególnie zainteresowana budową biogazowni.
– Będziemy wdzięczni, jeżeli państwo przygotujecie przez swoje władze lokalne zapisy, które zwolnią nas z budowy tej biogazowni. Dzisiaj to biznes deficytowy. My nie chcemy jej budować dla zysków, ale po to, żeby zyskać w państwa oczach jako firma, która chce zmniejszyć nieprzyjemne skutki sąsiedztwa fermy trzody – stwierdził Jagiełłowicz.
Dotąd firma wydała już ok. miliona na dokumentację, zdobyła pozwolenia. Ma już pozwolenie na budowę. Czyli inwestycja teoretycznie może ruszyć.
Czytaj więcej w najbliższym, piątkowym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS