Ponad godzinę radni z gminy Popów dyskutowali z prezesem częstochowskiego PKS-u o tym, jak wygląda komunikacja autobusowa w gminie i czy ma perspektywy bez gminnych dotacji
Ze strony częstochowskiego PKS-u, głównego przewoźnika na naszym terenie, w ostatnim czasie trafiły do gmin w powiecie kłobuckim pisma w sprawie ewentualnego dofinansowania mniej rentownych kursów. W kilku gminach podczas sesji w zasadzie ograniczono się do krótkiej informacji na ten temat. I często do konstatacji, że wspomaganie przewoźnika z budżetów gminnych jest dość dyskusyjne. W Popowie na sesji był obecny prezes firmy Paweł Stolarski. Dlatego tutaj dyskusja trwała długo. Warto ją zrelacjonować choć w części, bo zawiera wątki interesujące nie tylko dla mieszkańców gminy Popów, ale i pozostałych gmin w powiecie.
Długie trasy, duże problemy
Częstochowski PKS to firma duża, należąca do skarbu państwa. Obsługuje linie w powiatach na terenie byłego województwa częstochowskiego, w tym u nas. Dysponuje 165 autobusami. Zatrudnia około 390 osób. W tym około 250 to kierowcy. Część pozostałych osób pracuje w zakładach firmy niezwiązanych bezpośrednio z kursowaniem autobusów (np. stacja diagnostyczna). Jak już wiadomo, choć były takie pomysły, nie dojdzie do komunalizacji PKS-u przez powiaty, bo nasi sąsiedzi z Częstochowy się z takiej koncepcji wycofali. PKS odczuwa obecność konkurencji. „Prywaciarze” jeżdżą krótszymi trasami i omijają pory doby, gdy ruch jest niewielki. Połączenia wieczorne, choć ekonomicznie mniej opłacalne, są jednak przez mieszkańców oczekiwane. Dlatego PKS linie takie podtrzymuje. Przynajmniej na razie.
– Chciałbym prosić o wsparcie nie tyle przedsiębiorstwa, ale komunikacji publicznej na tym terenie. Dojeżdżamy do różnych miejscowości, także tych z dala od głównych tras. To przynosi straty – mówił prezes Stolarski podczas sesji w Popowie.
Czytaj więcej w najnowszym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS