INTERWENCJA. Leszek Bryła z Boru Zapilskiego przepisał synowi większość gospodarstwa rolnego, sobie pozostawiając ok. 0,6 hektara. Niestety mimo że nadal deklaruje uprawę roli, to w myśl polskiego prawa przestał być rolnikiem, a gmina naliczyła mu podatek od nieruchomości za budynki gospodarcze, które wcześniej były z niego zwolnione
Piotr Wiewióra
Przez wiele lat mieszkaniec miał gospodarstwo o wielkości 1,89 ha. Odziedziczył je po rodzicach, którzy budowali je w trudnych wojennych czasach. Z uprawy roli utrzymywał rodzinę. Niedawno – chcąc zapewnić synowi spokojniejszą przyszłość – przepisał na niego większość tych gruntów, sobie pozostawiając tylko ok. 0,6 ha. W ten sposób doszło jednak do zmiany kwalifikacji gruntów, dlatego urzędnicy powiedzieli panu Leszkowi, że albo rozbierze budynki gospodarcze, które mu pozostały, albo będzie musiał zapłacić od nich podatek od nieruchomości. Tego mieszkaniec się nie spodziewał. Dotychczas płacił niespełna 200 zł podatku, teraz wstępnie wyliczono mu kwotę ok. 1 000 zł.
– Każą mi płacić od każdej szopki, obory, stodoły czy garażu, ponieważ uważają, że teraz jestem działkowiczem. Ale ja nadal uprawiam rolę oraz posiadam maszyny przeznaczone do uprawiania roli i ich używam – podkreśla.
Czytaj więcej w najnowszym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS