PROBLEM. Sprawa rozpoczęta protestem przeciw biogazowni nieoczekiwanie wciąż nabiera tempa. Podczas ostatniej sesji padła propozycja bardzo daleko idąca – i potencjalnie brzemienna w skutkach dla dalszego stanu spraw całej gminy. Jaka? Krzepiccy samorządowcy rozważają zakup tuczarni
Jarosław Jędrysiak
Obecność podczas sesji panów prowadzących protest przeciw biogazowni i obecnie tuczarni zapowiadała, że tematyka ta będzie podczas obrad szeroko omawiana. I rzeczywiście – po tym, gdy wiceburmistrz Łukasik przedstawił raport dotyczący uwarunkowań funkcjonowania fermy świń tuż pod granicą zwartej zabudowy miasta, uwag do podanych w raporcie informacji goście mieli wiele. Kto śledzi na bieżąco tę sprawę, ponownie usłyszałby szereg argumentów, które padały już choćby podczas ostatniego spotkania w GOK-u. Nie będziemy ich tu ponownie przytaczać, choć warto dodać, że podczas sesji dość mocno zasugerowano burmistrzom, iż działają niczym lobbyści firmy prowadzącej fermę świń. Przed czym ci się bronili, wskazując ramy prawne, których każda władza musi się trzymać. Krótko mówiąc: w sprawie jest coraz ostrzej, mocniej w słowach.
Przypomnijmy, że podczas ostatniego i relacjonowanego przez nas spotkania w GOK-u trzej panowie toczący bój w sprawie biogazowni-tuczarni poszli o krok dalej. I zaczęli się domagać działań już nie tylko przeciw budowie biogazowni, ale i ku likwidacji samej tuczarni. Przedstawiciel firmy odpalił wówczas, że rozwiązanie jest proste. Wystarczy fermę od firmy odkupić.
Czytaj więcej w najnowszym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS