TRAGEDIA. Stanisław S. trafił na izbę przyjęć kłobuckiego szpitala z nieustającymi dusznościami i kaszlem. Po godzinie został wypisany do domu, gdzie kilka godzin później zmarł. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie błędu w sztuce lekarskiej. Dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej błędu nie dostrzega, zaznacza natomiast, że pacjent był ciężko i przewlekle chory
Piotr Wiewióra
Była godz. 17.38 w poniedziałek, kiedy rodzina mieszkającego w Nowej Wsi 60-letniego Stanisława S. wezwała pogotowie. Mężczyzna miał duszności i kaszel, które nasilały się mimo leków przepisanych kilka dni wcześniej przez lekarza rodzinnego przychodni w Kamyku. Do Stanisława S. pojechała karetka specjalistyczna z lekarzem, która potwierdziła informacje ze zgłoszenia, a ponieważ w dodatku okazało się, że mężczyzna cierpi na przewlekłą niewydolność serca, to zapadła decyzja o przewiezieniu go do kłobuckiego szpitala. Na izbie przyjęć pacjent spędził godzinę, po czym lekarz uznał, że nie ma podstaw, żeby zostawić go na oddziale. Mężczyzna wrócił więc razem z żoną do domu. Niestety ok. godz. 4.30 rano przewrócił się i stracił przytomność. Ponownie wezwano karetkę, alarmując, że nie ma z nim kontaktu oraz że ma uraz głowy. Niestety po przyjeździe zespołu okazało się, że 60-latek nie żyje.
Czytaj więcej w najbliższym, piątkowym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS