PROBLEM. Pan Witold, mieszkaniec Kłobucka, pokazał nam pismo, które otrzymał z urzędu miejskiego – i, jak twierdzi, nie tylko on, bo stos podobnych (jak mu się zdawało) pism zauważył na urzędniczym biurku. Pismem tym urząd wzywa pana Witolda do wytłumaczenia się z tego, dlaczego kosz na śmieci, który mu podstawiła firma PZOM Strach, jest uszkodzony. I zapowiada obciążenie kosztami wymiany tego kosza
Nasz czytelnik opisuje nam, co właściwie się stało.
– Mam starszego ojca, on potrzebuje, żeby w domu było ciepło, więc zawsze palę mu z rana przed wyjściem do pracy. Przed rozpaleniem wysypuję z pieca stary popiół. Można go sypać do kosza na odpady zmieszane. Wiadomo, kosz jest z tworzywa, więc nie można sypać gorącego popiołu. Z drugiej strony jednak jak sprawdzić, czy ten popiół, który wysypuje się kilka godzin po poprzednim paleniu, ciągle jest gorący? Mam wkładać do środka jakiś termometr? – pyta.
Pan Witold mówi, że z popiołem postępował zawsze tak samo od dawna: rano z popielnika wysypywał go do kosza. Do tej pory nigdy nie zdarzyło się, żeby popiół okazał się zbyt gorący. Teraz niechcący naraził się też na większe ryzyko niż tylko zepsucie kosza.
– Ja ten kosz trzymam w pomieszczeniu gospodarczym. Wielu ludzi tak robi. Skoro można nieświadomie wsypać do kosza nieco zbyt ciepły popiół, a potem ten kosz się od tego topi czy pali, to łatwo sobie wyobrazić, co by było, gdyby od kosza zapaliło się coś innego. Wielu trzyma kosze w garażach pod domami. Od niewłaściwego kosza mógłby zapalić się cały dom – uważa nasz czytelnik. (jar)
Czytaj więcej w najnowszym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS