INTERWENCJA. Mieszkanka Opatowa od dawna prosi się o to, aby zrobić porządek z rowem na jej działce, którym odprowadzana jest woda z drogi powiatowej. Próbując rozwiązać ten problem, kobieta krążyła między gminą a starostwem, ale nikt nie chciał wziąć tego zadania na siebie. Poprosiła więc nas o pomoc
Jarosław Jędrysiak
Pani Lucyna Wiszniewska mieszka z mężem w Opatowie. Dom ma po jednej stronie ulicy Kościuszki, a jedną z działek – po drugiej. Na tej drugiej działce rodzina próbuje coś uprawiać. Ale w zasadzie się nie da, bo całe uprawy niszczy woda, która napływa tutaj z drogi powiatowej.
„Nikt nie reaguje na prośby”
Nasza czytelniczka, gdy dzwoni na redakcyjny numer, jest już zmęczona chodzeniem za swoją sprawą i ma poczucie bezsilności, bo czuje się niewysłuchana.
– Prosiłam o to, żeby oczyścili kawałek rowu, bo bez tego po każdym deszczu mamy pole całe pod wodą. Nic na nim nie urośnie. Byłam z tym u wójta, ale on mówi, że to woda z drogi powiatowej, czyli sprawa starostwa. Byłam w starostwie, a tam mówią, że to sprawa gminy. I tak chodzę i chodzę, i nic z tego – mówi pani Lucyna.
Więcej w najnowszym numerze GK lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS