PROBLEM. Do szczególnego rodzaju sporu doszło w Szyszkowie. Po jednej stronie barykady – grupa mieszkańców wsi i ich dzieci, po drugiej – jedna rodzina. Kością niezgody jest boisko. A ściślej to, czy powstało legalnie
Jarosław Jędrysiak
Zaczęło się od internetowego wpisu, w którym zarzucono, że w Szyszkowie samowolnie powstało boisko „bez konsultacji z mieszkańcami i pomimo protestów właścicieli okolicznych nieruchomości, na działce o przeznaczeniu rolnym”. Reakcją było spotkanie mieszkańców „w obronie boiska”, w którym mieliśmy okazję wziąć udział. Przyszło kilkudziesięcioro ludzi.
Czyn społeczny dla dzieci
– Problem jest w tym, że na Facebooku pojawił się wpis, że nielegalnie wybudowaliśmy w Szyszkowie boisko. A my od trzech lat w czynie społecznym walczymy, by ono było. Wcześniej było tu, można powiedzieć, wysypisko śmieci, porośnięte na dziko krzakami. Teraz, gdy teren został uporządkowany, jest wizytówką wsi. Przeszkadza jednej osobie – bulwersuje się Janusz Mączka.
(…)
– Nikt się nie sprzeciwia boisku, tylko sposobowi, w jaki powstało. Ja tu nie mieszkam, przyjeżdżam na weekend, żeby odpocząć. Teraz toczy się tu gra w piłkę, jest podśmiewanie się z nas. Nikt się nas nie spytał o zdanie, gdy postanowiono zrobić to boisko. Nie dopełniono formalności. Przecież to samowolka! – mówi Kamil Konieczny, sąsiad boiska.
Więcej w najnowszym numerze GK (39) lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS