We wtorek w centrum Kłobucka pies zaatakował kobietę. I choć krzyczała i wzywała pomocy – długo nikt nie reagował. Zwierzęcia nie udało się złapać
Mieszkanka Kłobucka wyszła z domu na spacer z 8-miesięcznym dzieckiem w wózku i małym psem na smyczy.
– Przechodziłam ulicą Armii Krajowej niedaleko delikatesów. Nagle zaatakował mnie duży pies, podobny do labradora czy rottweilera. Próbowałam bronić dziecka w wózku i krzyczałam, żeby mi ktoś pomógł. Nikt nie zareagował – mówi nam kłobucczanka. – Dopiero kobieta, która podjechała pod sklep samochodem i zauważyła, co się dzieje, pomogła mi – relacjonuje nasza czytelniczka.
Napadnięta przez psa nie wie, co się dalej stało ze zwierzęciem, ale prawdopodobnie był to pies bezpański, bo nie zainteresował się nim nikt ze znajdujących się w pobliżu ludzi. Ostatecznie zgłoszenie o zagrożeniu zostało zgłoszone na policję.
– Policjant, jeśli interweniuje w sytuacji, gdy pies kogoś atakuje, ma prawo nawet użyć broni i w obronie człowieka zastrzelić niebezpieczne zwierzę – mówi nam sierż. szt. Kamil Raczyński.
(jar)
Więcej w najnowszym numerze GK (47) lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS