KONTROWERSJE. Mieszkanka Kłobucka – kobieta będąca pod opieką pomocy społecznej – w poniedziałek została zabrana do szpitala wychłodzona, po interwencji policji. Od mieszkańca mamy sygnał, że nim to się stało, kilka dni nikt do 88-latki nie zaglądał
Jarosław Jędrysiak
Wiadomość dostaliśmy od mieszkańca w ubiegły poniedziałek wieczorem.
– Chciałbym powiadomić o niewłaściwym zainteresowaniu ze strony GOPS w Kłobucku w stosunku do samotnej starszej kobiety – zwraca się do nas kłobucczanin, podając przy tym dane umożliwiające zidentyfikowanie osoby, o której informuje. – Od czwartku lub od piątku aż do poniedziałku 9 stycznia przez 3 lub 4 dni pani ta była bez jedzenia, bez ogrzewania, bez pomocy. Pomimo tego, że jest pod opieką GOPS-u! Dopiero interwencja policji uratowała jej życie – dodaje.
We wtorek informacja o interwencji policji pojawiła się na stronie kłobuckiej komendy. Rzecznik policji informuje, że mundurowi pomogli mieszkającej samotnie 88-letniej mieszkance miasta, która z wychłodzonym organizmem została zabrana do szpitala.
Informacje naszego czytelnika, że GOPS pozostawił podopieczną bez właściwego zaopatrzenia, sprawdzamy u dyrekcji ośrodka.
– Nie jest prawdą, że od czwartku nikt u tej pani nie był – mówi nam kierująca GOPS-em Teresa Duraj-Strefańska. – Ona korzysta ze stałej opieki i opiekunka była tam w czwartek, zabezpieczając podstawowe potrzeby podopiecznej – dodaje.
Jak zapewnia szefowa ośrodka pomocy społecznej, opiekunka wykonała przed świątecznym przedłużonym weekendem takie czynności, jak zazwyczaj. Zrobiła więc podopiecznej zakupy, przygotowała materiały do napalenia. Duraj-Stefańska dodaje też, że opiekunka zauważyła uszkodzenie pieca i podwiozła coś w zastępstwie, pomagając w montażu, szykując drewno na opał.
– Ta pani jest pod naszą opieką i mimo pewnych trudności z poruszaniem się, zawsze była „samoobsługowa”. Te czynności, które podjęła opiekunka, dotąd zawsze wystarczały, bo podopieczna w pewnym zakresie jest w stanie zadbać o siebie. To było nieoczekiwane, że tym razem stało się inaczej, że ta pani nie wstała jak zwykle i nawet nie rozpaliła w piecu – mówi szefowa GOPS-u.
Z informacji policji wynika z kolei, że 88-latka z kłobuckiego Zagórza, co do której wiadomo, że żyje samotnie, była w czasie mrozów regularnie odwiedzana przez policję. Jak informuje rzecznik, mundurowi pomagali też kobiecie w rozpalaniu pieca, a w ostatnich dniach bywali na Cichej codziennie. Jak się dowiadujemy z innego źródła, u 88-latki było też już w weekend pogotowie ratunkowe. Ale nie została zabrana wtedy do szpitala. Weryfikujemy tę informację.
– Rzeczywiście była tam karetka z lekarzem w niedzielę przed czternastą – potwierdza Danuta Gosławska z kłobuckiego pogotowia. – Pani została zbadana, stan ogólny oceniono na dość dobry, pacjentka była wydolna, był z nią kontakt logiczny. Wezwano też policję. Ale pani nie wyraziła zgody na zabranie jej do szpitala – dodaje Gosławska.
To było w niedzielę. W poniedziałek sytuacja uległa pogorszeniu. Jak już wiemy, policjanci uznali, że stan 88-latki na tyle się pogorszył, że tym razem to oni wezwali pogotowie.
– Wezwanie 9 stycznia odnotowano tuż po 9. rano. Stwierdzono, że pacjentka jest wychłodzona, choć nadal jej stan nie był znacząco zły. Tym razem jednak została zabrana na izbę przyjęć kłobuckiego szpitala – informuje Gosławska.
Jak to się stało, że tym razem kłobucczanka nie miała napalone w piecu, nie zjadła przygotowanego posiłku i ostatecznie wychłodzona trafiła do szpitala? Nasz czytelnik wprost twierdzi, że nie zadbano o nią tak, jak należy. Z drugiej strony dowiadujemy się, że w czasie przedłużonego weekendu było u niej nawet kilka osób. Czy zatem nikt nie zauważył wcześniej, że dzieje się coś niepokojącego? A może rzeczywiście dopiero w poniedziałek stan kobiety pogorszył się na tyle, że interwencja była niezbędna?
Policja apeluje o wrażliwość na trudne położenie osób starszych, samotnych czy mieszkających w trudnych warunkach, szczególnie podczas mrozów. Tym razem szczęśliwie nic się nie stało. Pewne znaki zapytania jednak nadal pozostają.
Facebook
YouTube
RSS