Przy ul. 11 Listopada od wielu lat rosły dwie duże lipy. Niedawno zniknęły one z krajobrazu miasta – ktoś je po prostu wyciął. Dlaczego i komu one szkodziły? – pytają mieszkańcy i zastanawiają się, czy nowa ustawa o wycince drzew, która weszła w życie od nowego roku, zrobi więcej pożytku czy szkody
Magdalena Kurzak
Czytelnik, który poinformował nas o całym zajściu, nie krył zbulwersowania.
– Jak można niszczyć takie wieloletnie drzewa? – pyta mężczyzna, zastanawiając się, czy drzew pozbyła się gmina. Jak się okazuje, wycinki nie dokonał Zarząd Dróg i Gospodarki Komunalnej w Kłobucku, a prywatny właściciel, do którego należy teren.
– Wiemy, że drzewa zostały wycięte, jednak z tego, co mi wiadomo, zrobiła to osoba prywatna przy pomocy specjalistycznej firmy, gmina nie ma z tym nic wspólnego – dementuje Krzysztof Chamarowski, szef kłobuckiego zarządu dróg.
O zdanie w sprawie pytamy też okolicznych mieszkańców.
– Bardzo dobrze, że ktoś wreszcie je wciął, bo były tak spróchniałe, że zagrażały bezpieczeństwu przechodniów – mówi nam jedna z mieszkanek pobliskiego bloku.
Przypomnijmy. Od 1 stycznia obowiązuje znowelizowana ustawa o ochronie przyrody, która w znacznym zakresie znosi obowiązek uzyskiwania zgody na ścięcie drzewa rosnącego na prywatnej posesji, pod warunkiem jednak, że ich usunięcie nie będzie związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Z zezwoleń zwolnione są drzewa, których obwód pnia na wysokości 130 cm nie przekracza 100 cm w przypadku: topoli, wierzby, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej i platanu klonolistnego. W przypadkach pozostałych gatunków drzew – 50 cm. Bez zezwolenia można wyciąć drzewa lub krzewy na prywatnej posesji, pod warunkiem jednak, że ich usunięcie nie będzie związane z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Jak wyjaśnia Ministerstwo Środowiska, dotychczasowe przepisy, wymagające od właściciela nieruchomości prywatnej wystąpienia do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o zezwolenie na usuwanie drzew i krzewów rosnących na jego działce, stanowiły nadmierną i nieuzasadnioną ingerencję w możliwość wykonywania prawa własności nieruchomości.
Z różnych części kraju napływają jednak informacje, że osoby fizyczne dokonują masowych wycinek drzew na swoich działkach, które następnie są sprzedawane np. developerom, niemuszącym dzięki temu starać się o pozwolenie na usunięcie drzew. Z kolei część organizacji ekologicznych jest zdania, że nowe przepisy spowodują niekontrolowane znikanie wartościowych drzew – swobodnie wyciąć można bowiem np. 70-letni grab. Zdaniem ekologów taki mechanizm może jeszcze pogorszyć fakt, że w Polsce mamy najbardziej zanieczyszczone powietrze w Europie. Jak przekonują obrońcy drzew, jeden człowiek rocznie zużywa tyle tlenu, ile produkują dwa średniej wielkości drzewa.
Facebook
YouTube
RSS