Mąż pani Krystyny Pilśniak zmarł po długiej chorobie. Kobieta chciała jak najszybciej załatwić formalności pogrzebowe. A ponieważ był to dzień wolny od pracy urzędu stanu cywilnego, skontaktowała się z jego kierowniczką telefonicznie. Długo nie mogła jednak dojść do siebie po tym, jak została przez nią potraktowana. – Jak można w obliczu takiej sytuacji zwracać się tak do drugiego człowieka? – pyta zdenerwowana pani Krystyna. Burmistrz Krystian Kotynia o całym zdarzeniu dowiedział się po fakcie i choć za urzędniczkę zarówno on, jak i jego zastępca przeprosili, to niesmak pozostał.
Magdalena Kurzak
Mąż pani Krystyny Pilśniak zmarł po długiej chorobie. W takiej sytuacji trzeba załatwić formalności pogrzebowe. A ponieważ był to dzień wolny od pracy urzędu stanu cywilnego, kobieta skontaktowała się z jego kierowniczką telefonicznie. Ta jednak przebywała na urlopie i, jak mówi pani Krystyna, zbyła ją arogancko, twierdząc, że jest za granicą i nie ma czasu z nią rozmawiać. Na zapytanie kobiety, co w takim razie powinna zrobić w tej sytuacji i do kogo się udać, miała usłyszeć, że kierowniczkę to nie obchodzi i ma sobie radzić sama.
– Każdy ma prawo do urlopu i rozumiem tę sytuację, ale wystarczyło po- Krzepice Dokończenie ze str. 1 Czy tak powinna zachować się urzędniczka? wiedzieć, z kim mam się skontaktować, aby załatwić właściwe dokumenty potrzebne do przeprowadzenia pogrzebu – mówi rozgoryczona kobieta. – Przecież to urzędnik jest dla mieszkańca, a nie odwrotnie – dodaje.
Nie chciała sensacji
Przykra sytuacja, która dotknęła panią Krystynę w obliczu tragedii, pewnie zostałaby pozostawiona bez jakiejkolwiek ingerencji, gdyby nie to, że kilka dni później kobieta miała okazję spotkać się z kierowniczką w urzędzie.
– Zapytałam, czy nie uważa, że teraz, kiedy emocje opadły, należą mi się przeprosiny z jej strony. W odpowiedzi usłyszałam aroganckie: „Ale za co?!” – relacjonuje pani Krystyna. Wobec takiego zachowania kobieta skierowała do wiceburmistrza skargę na kierowniczkę USC. Ten miał wprawdzie przeprosić wdowę w imieniu swoim i urzędniczki, jednak przecież nie o to chodzi, aby to przełożony przepraszał za swojego pracownika.
Burmistrz i zastępca przeprosili
Sprawa dotarła również do samego burmistrza Krystiana Kotyni, który przyznaje, że wie o całym zajściu.
– Są to bardzo wrażliwe sprawy, które zawsze sensownie rozwiązujemy tu w urzędzie, na miejscu – mówi Kotynia, który dodaje, że kierowniczka rzeczywiście użyła niefortunnego zwrotu wobec mieszkanki i po prostu nie wzięła tego problemu od razu na siebie.
Burmistrz podkreśla też, że jest to nowa kierownik USC.
– Za poprzedniej pani kierownik przez lata nigdy nie mieliśmy żadnych problemów i tego typu sprawy były załatwiane „od ręki” – podkreśla włodarz.
Kotynia zapewnia nas też, że po interwencji, która do niego dotarła, sprawa została załatwiona niemal natychmiastowo, jeszcze w sobotę o godz. 15.
– Zastępca pani kierownik wydała wszystkie potrzebne dokumenty – deklaruje.
Na pytanie, czy na drzwiach urzędu w takich sytuacjach nie powinno być informacji, do kogo się udać w takich sprawach, usłyszeliśmy, że urząd w soboty i niedziele nie pełni dyżurów, bo są to dni ustawowo wolne od pracy.
Jak jest u innych?
Rzeczywiście, informację tę potwierdzają również inne urzędy w naszym powiecie.
– Wprawdzie w naszej gminie nie ma oddelegowanych osób do pełnienia dyżurów, ale zarówno ja, jak i zastępca USC jesteśmy do dyspozycji mieszkańców i jeśli tylko zaistnieje taka potrzeba, sprawę załatwiamy „od ręki” – mówi Bogdan Praski, wójt Panek. Podobna sytuacja ma miejsce w kłobuckim magistracie.
– Wprawdzie w soboty i niedziele urząd nie pracuje, a od 2 lat karty zgonu wystawiane są przez lekarza, to jednak nasza pani kierownik USC w sytuacjach wyjątkowych zawsze sprawę załatwia – mówi Magdalena Kasprzak, sekretarz gminy. Na drzwiach opatowskiego urzędu informację z numerem telefonu do kierownika USC już jednak znajdziemy.
– W razie nagłych sytuacji, w dni wolne od pracy, są naprzemiennie podane numery do pani kierownik i do mnie – tłumaczy nam Bogdan Sośniak, wójt.
Zapytaliśmy burmistrza Kotynię, czy wobec aroganckiej kierowniczki zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje.
– Pracownica została zdyscyplinowana. Wymuszone również zostały przeprosimy wobec pokrzywdzonej mieszkanki – dodaje Krystian Kotynia.
Dziwi fakt, że w dzisiejszych czasach wciąż dochodzi do takich sytuacji na linii urzędnik–mieszkaniec, a słowo „przepraszam” przychodzi nam wciąż tak trudno.
Facebook
YouTube
RSS