ZABÓJSTWO. Przed Sądem Okręgowym w Częstochowie ruszy niebawem proces przeciwko 41-letniemu Zbigniewowi D. i 19-letniemu Dawidowi N. Mężczyźni są oskarżeni o zabójstwo ojca pierwszego z nich – 65-letniego Edwarda D., dokonane w Rębielicach Królewskich. Twierdzą, że chcieli go jedynie pobić, dając mu w ten sposób nauczkę za wieloletnie psychiczne i fizyczne dręczenie żony oraz synów. Niestety skończyło się na 40 ciosach nożem
Wieczorem 8 lutego straż pożarna została wezwana do pożaru budynku mieszkalnego w Rębielicach Królewskich. W zgłoszeniu była mowa, że może znajdować się w nim jedna osoba. Strażacy szybko uporali się z ogniem, ale nikogo nie znaleźli, mimo że przeczesali budynek od piwnicy aż po strych. Poszukiwania kontynuowali jednak na zewnątrz. Uwagę jednego ze strażaków przykuły ślady krwi prowadzące do studni.
– Studnia była zabezpieczona. Po otwarciu okazało się, że znajduje się w niej kołdra. To zainteresowało zarówno strażaków, jak i obecnych na miejscu policjantów. Jeden ze strażaków został opuszczony na dół. Po odgarnięciu kołdry natrafił na zwłoki – poinformował GK Robert Ladra, zastępca komendanta Komendy Powiatowej PSP w Kłobucku.
Pobić tak, zabić nie
Zwłoki należały do 65-letniego Edwarda D. Ujawniono na nich kilkadziesiąt ran ciętych i kłutych.
Śledczy szybko doszli do wniosku, że związek ze sprawą może mieć syn zamordowanego mężczyzny, 41-letni Zbigniew D., którego zatrzymali na miejscu zdarzenia 15 minut po północy następnego dnia. Już wstępne ustalenia sugerowały, że pożar został wywołany dla zatarcia śladów zabójstwa. Tego samego dnia (9 lutego) w południe policja zatrzymała również 19-letniego Dawida N. – brata konkubiny Zbigniewa D. Prokurator przedstawił im zarzuty zabójstwa. Obaj przyznali się do winy i decyzją sądu trafili do tymczasowego aresztu.
– Złożyli wyjaśnienia, w których opisali przebieg zdarzenia oraz oświadczyli, że nie chcieli zabić Edwarda D., a jedynie go pobić – informuje Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Dlaczego w ogóle chcieli go pobić?
Usiłował zabić syna
Z ustaleń śledczych wynika, że Edward D. nadużywał alkoholu oraz stosował przemoc fizyczną i psychiczną wobec żony i synów. W 2001 roku sąd uznał go winnym i skazał na 6 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa syna, Dariusza D. Mężczyzna od 20 lat był bezrobotny i pozostawał na utrzymaniu żony Haliny D. Dwaj synowie z kolei już od 10 lat mieszkali w Zabrzu.
– W dniu 1 lutego Edward D. pobił żonę, będąc pod wpływem alkoholu. Po tym zdarzeniu Halina D. wyprowadziła się z domu i zamieszkała u rodziny, nie kontaktując się z mężem. Ustaliła z synem Zbigniewem D. (41 lat), że 8 lutego przyjedzie on po nią, aby zabrać ją do swojego domu w Zabrzu – podaje prok. Ozimek.
Tak też się stało. W drogę do Rębielic Zbigniew D. wyruszył razem ze swoją konkubiną oraz jej bratem Dawidem N. Podczas podróży mieli wypić spore ilości piwa i wódki. Na miejsce przyjechali w godzinach popołudniowych, ale zatrzymali się w sąsiedniej miejscowości. Kobieta została w samochodzie, 41- i 19-latek natomiast poszli do Rębielic pieszo. D. wcześniej poprosił N., żeby ten pomógł mu „dać nauczkę” ojcu za jego zachowanie wobec matki.
Taboretem i nożem. 40 razy
– Po wejściu do domu Zbigniew D. zaatakował Edwarda D., a potem mężczyźni zaczęli szarpać się za ubrania. Wtedy Dawid N. kilkakrotnie uderzył w głowę pokrzywdzonego taboretem lub deską. Następnie Dawid N. zadał Edwardowi D. około 40 ciosów nożem w okolice głowy, szyi i klatki piersiowej. W tym czasie pokrzywdzony był przytrzymywany przez Zbigniewa D. – relacjonuje rzecznik częstochowskiej prokuratury.
Kiedy 65-latek przestał dawać oznaki życia, mężczyźni zawinęli jego ciało w kołdrę i wrzucili do głębokiej na ok. 10 m studni. Następnie wrócili do domu i podpalili szmaty. Wywołali w ten sposób pożar, który miał zatrzeć ślady przestępstwa. Dopiero wtedy Zbigniew D. razem z konkubiną i jej bratem pojechał po matkę. Ale przed wyjazdem do Zabrza wrócili do jej domu, ponieważ kobieta chciała zabrać lekarstwa. Kiedy weszli do ganku, zauważyli dym, więc 41-latek zadzwonił po strażaków.
D. i N. grozi wieloletnie więzienie, a nawet dożywocie. 41-latek nie był wcześniej karany. Karany był natomiast 19-latek – za kradzież z włamaniem oraz rozbój. Zakład karny opuścił zaledwie kilka dni przed dokonaniem zabójstwa Edwarda D. – 31 stycznia.
Facebook
YouTube
RSS