PROBLEM. To bardzo niebezpieczne skrzyżowanie – i wiadomo to było od dawna. Teraz, gdy doszło tam do wypadku śmiertelnego, może wreszcie zabiorą się za poprawę stanu bezpieczeństwa. Pozostaje pytanie, dlaczego znów najpierw musiało dojść do tragedii, by coś zostało zrobione
Starsza kobieta, która tuż pod kościołem przechodziła przez jezdnię na przejściu, została śmiertelnie potrącona przez jadą- cy samochód. Droga główna, o statusie wojewódzkiej, krzyżuje się tu z dwoma ulicami na łuku. Widoczność w zasadzie z każdej strony nie jest pełna.
Piraci na co dzień
Drogą główną wielu kierowców jeździ tutaj za szybko. Nie przypadkiem na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa w tym miejscu jest aż czerwono od zgłoszeń o częstych przypadkach naruszenia ograniczenia prędkości. Mieszkańcy to widzą i się boją. Przejścia dla pieszych są – ale, jak widać, nie chronią pieszych. Koło skrzyżowania okresowo dość często można zobaczyć patrol drogówki, ale najwyraźniej to nie dość, by powstrzymać tych z ciężką stopą. Specyfika zabudowy Miedźna – dość szeroka droga i wrażenie, że teren jest niezbyt gęsto zabudowany – prawdopodobnie skłania obcych kierowców, którzy nie wiedzą, że jadą przez dużą i ludną wieś, do zdejmowania nogi z gazu. Dwa przejścia na łuku są widoczne i czas na reakcję jest – o ile ktoś nie prowadzi rozkojarzony i bez zachowania szczególnej ostrożności lub po prostu pędzi na złamanie karku i nie ma czasu na reakcję. Od dawna też słychać było głosy, że tragedie są tu tylko kwestią czasu. Niestety – wola działania u nas lubi się pojawiać dopiero po tragedii, a nie przed nią.
Widoczność niemal zerowa
Po głównej drodze pędzą – i niebezpiecznie jest przechodzić przez przejścia. Nie mniej niebezpiecznie jest wjeżdżać na drogę wojewódzką z dróg podporządkowanych. Koło kościoła widoczność dla kierowców z obu stron jest nie najlepsza. Od strony ul. Wyzwolenia po prostu strach wjeżdżać na drogę główną, bo z lewej widoczność zasłania budynek. Jeśli źle trafić na moment, gdy po głównej jedzie jakiś pirat drogowy, można nie zdążyć. Uderzenie z lewej w drzwi może się skończyć tragicznie. Dlatego też już nie raz mówiono publicznie o tym, że czas coś zrobić z tym skrzyżowaniem. I na stwierdzeniu, że jest źle, zwykle się kończyło. Nie gmina zarządza główną drogą, więc gmina może tylko słać pisma. I czekać.
Radni zniecierpliwieni
Nie dziwi, że teraz, po wypadku, w samorządzie chcieliby znaleźć jakieś rozwiązanie choćby samodzielnie, bez oglądania się na zarządcę drogi wojewódzkiej. Wiadomo, że na terenie powiatu cała sieć dróg wojewódzkich ma iść do przebudowy, a w projektach, według których będą budowane, brano też pod uwagę względy bezpieczeństwa. Szkopuł w tym, że na te duże inwestycje trzeba będzie jeszcze czekać. Czy tymczasem wciąż godzić się na ruch na niebezpiecznym skrzyżowaniu?
– Musimy coś zrobić, żeby to skrzyżowanie było bezpieczne. Może nie czekać na tę inwestycję na tej drodze, zrobić światła? Może wykupić od spółdzielni budynek, który zasłania drogę? Może porozmawiać z księdzem na temat płotu? Niebezpiecznie jest wjeżdżać od Ostrów, ale nie tylko, bo od Ułańskiej też – mówił na środowej sesji Zdzisław Bęben. – Nie mówię, żeby to robić już, ale żeby to choć konkretnie zaplanować – dodał.
Ograniczający widoczność budynek rzeczywiście należy do spółdzielni. Pytanie tylko, co by z nim zrobić po wykupieniu – i czy brać pod uwagę kupowanie go tylko po to, by go po prostu rozebrać. Wójt próbuje tonować emocje.
– Bezpośrednio po tym bardzo przykrym zdarzeniu kontaktowałem się z zarządem dróg wojewódzkich i poprosiłem o przyspieszenie prac związanych z przebudową tego skrzyżowania. Natomiast nie wiem, czy jest nas stać na to, żeby kupić budynek. Ja bym takiej decyzji nie podjął mimo całego zrozumienia dla istoty bezpieczeństwa na tym skrzyżowaniu. Co innego, gdyby wykupił go właściciel drogi – ocenił Piotr Derejczyk.
Wójt widzi za to możliwość łatwiejszego porozumienia się z proboszczem co do modyfikacji ogrodzenia z myślą o poprawie widoczności. Choć i tu nie ma prostej drogi do ewentualnego finansowania przebudowy przez gminę, bo ogrodzenie mieniem gminnym nie jest. Jeszcze inne rozwiązanie widzi radny Zbigniew Graj. Jego zdaniem należałoby choć doraźnie ograniczyć prędkość w rejonie skrzyżowania. Jak uważa, nawet jeśli na ograniczeniu do 40 km/h będą jeździć 60, to może już nie 80.
Światła by się przydały
Trudno powiedzieć, jak by realnie wyglądało przestrzeganie znaków. Co innego sygnalizacja świetlna. Tej raczej nikt nie ignoruje. Czerwone światło na głównej pozwalałoby na pewno bezpiecznie wjeżdżać tu z dróg podporządkowanych i poczuć się bezpieczniej na przejściu dla pieszych. Światła uliczne podobno były jednym z tematów poruszanych w rozmowach gminy z zarządcą drogi. Podobnie jak ograniczenie prędkości i znaki w formach poprawiających ich widoczność. Jak powiedział Derejczyk, rozwiązania są analizowane.
Facebook
YouTube
RSS