W księżniczkę raczej się nie zamieni – więc nie trzeba żaby całować. Warto jednak zrobić coś dla ochrony tych kumkających płazów
Komuś mogą się wydawać sympatyczne, komuś może nieco niemiłe – w każdym razie pożytek z nich nie tylko taki, że wieczorami na wakacjach w plenerze wypełniają ciszę swojskim kumkaniem. Żaba ma długi i zwinny język wcale nie po to, by plotkować. Łapie nim owady. W tym i te, których wcale a wcale nie lubimy. Dlatego warto zadbać o tego naszego małego, zielonego sojusznika.
Czasem próby dla żab i ropuch okazuje się nieraz przejście do stawu przez ruchliwą drogę. Wiele płazów wtedy ginie. Zwłaszcza tam, gdzie szachownica stawów i dróg jest gęsta. Jak choćby w Miliczu między Wrocławiem a Poznaniem.
Tu dzieci wzięły sprawy płazie w swoje ręce. Pomagają migrującym żabom i ropuchom pokonać ruchliwe ulice. Zaangażowali się też dorośli. Przy jezdniach w gminach Trzebnica, Żmigród, Milicz i Krośnice rozstawiono siatki o łącznej długości ponad 2 km. Żaby wpadają tu do wiader wkopanych przed takimi zaporami. A dzieci przenoszą je potem w bezpieczne miejsca.
Akcję tę wspiera już od 12 lat Dolnośląski Zespół Parków Krajobrazowych. I tutejszy Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Szacuje się, że w tym czasie wolontariusze ocalili ponad 62 tys. pożytecznych płazów. W tym roku w akcji bierze udział około 400 uczniów, ich opiekunów oraz przyrodników z DZPK. Potrwa ona mniej więcej do połowy maja, gdyż w tym okresie nasilone są migracje płazów. Akcję poprzedzają też prelekcje o życiu płazów i sposobach ich ochrony, które przyrodnicy organizują w szkołach podstawowych i gimnazjach. (opr. jar)
Facebook
YouTube
RSS