PROBLEM. Długo jucha leciała do oczyszczalni, a – zdaniem niektórych zainteresowanych – odpowiedzialne służby nie robiły nic lub za mało. Do wtorku
Zawiadomienie w sprawie nielegalnego zrzutu ścieków trafiło do prokuratury od przedstawiciela związku międzygminnego (zajmującego się oczyszczalnią w Pankach) jeszcze w końcu maja. Z prokuratury sprawę przekazano do działania policji. Zajęli się nią specjaliści od przestępczości gospodarczej. Długo wydawało się, że nic się w sprawie nie dzieje. Okazało się jednak, że ten pozorny bezruch był tylko ciszą przed burzą.
Zaczęli szukać lewych przyłączy
Tymczasem służby mundurowe po prostu gromadziły kolejne informacje, a gdy zebrało się ich dość, by podjęte kroki były skuteczne – uderzyły. We wtorek o 6. rano policja rozpoczęła intensywne działania w rejonie zakładu zajmującego się działalnością, z jaką można było skojarzyć nielegalne ścieki pochodzenia odzwierzęcego. Stosowny teren w rejonie ul. Tysiąclecia w Pankach odgrodzono i objęto nadzorem, a na miejscu do działania przystąpili fachowcy.
– Zebrane materiały operacyjne i procesowe pozwoliły nam na podjęcie czynności w terenie. We wtorek od rana do późnego wieczora i następnie w środę pracowała tam wynajęta przez nas firma, która prowadziła roboty polegające na rozkopywaniu wskazanych miejsc w związku z poszukiwaniem nielegalnych przyłączy do sieci kanalizacyjnej – wyjaśnia oficer prasowy kłobuckiej policji, sierż. szt. Kamil Raczyński.
Policja miała do dyspozycji specjalnego robota z kamerą, zdolnego zbadać wszelkie odkryte odnogi przyłączy do kanalizacji. W przypadku odkrywania takich nie wahano się przed demontażem kostki brukowej i rozkopywaniem podłoża w poszukiwaniu tego rodzaju kanałów mogących odprowadzać nielegalne ścieki. W chwili zamknięcia tego numeru nie było jeszcze możliwe podanie komunikatu co do wyników tych długotrwałych policyjnych czynności. Wiadomo jednak, że na miejsce wzywany był też Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który zdolny jest do przeprowadzenia badań próbek substancji, które mogą być nielegalnymi ściekami. I takie próbki były tu pobierane. Niezależnie od tego kierowaliśmy do WIOŚ szereg własnych pytań w tej głośnej sprawie. Na razie poproszono nas jedynie o nieco dłuższe poczekanie na odpowiedź.
Sama skala policyjnej akcji i jej przedłużenie na kolejny dzień poniekąd wskazuje, że na miejscu podjętych czynności przy ul. Tysiąclecia policjanci mieli dużo do roboty. Czekamy tu jednak jeszcze na oficjalne potwierdzenie, co dokładnie ustalono. I czy ktoś – albo może kto – otrzyma zarzuty prokuratorskie w związku z odpowiedzialnością za nielegalny zrzut ścieków. W tym momencie formalnie postępowanie toczy się „w sprawie”, a nie przeciwko konkretnemu sprawcy.
Drugi reaktor jednak ruszy
W czasie gdy policja intensywnie działała w rejonie ul. Tysiąclecia, na sesji w Przystajni wójt Henryk Mach miał możliwość podać nieco bardziej optymistyczne wiadomości. Otóż, jak stwierdził, od pewnego czasu nie zanotowano już napływu ścieków z resztkami odzwierzęcymi, a stan tego, co wpływa do oczyszczalni i co z niej potem wypływa, się poprawia. Na ten tydzień – jak wójt powiedział we wtorek – planowany jest rozruch drugiego reaktora oczyszczalni.
Nie ze wszystkim jest tu jednak tak kolorowo. Przede wszystkim wtedy, gdy wykryto ostatni nielegalny zrzut ścieków zabarwionych krwią, zdołano je odpompować przed tym, nim dostały się do oczyszczalni. Ale… niewiele to dało.
– Nie byliśmy w stanie znaleźć w regionie oczyszczalni, która byłaby gotowa od nas tego rodzaju ścieki przyjąć – przyznał na sesji wójt Mach.
Co w takim razie z tymi ściekami zrobiono? Odpowiedź może zaskoczyć.
– Stopniowo te ścieki musimy dawać na reaktor naszej oczyszczalni, żeby móc się ich pozbyć. Tego rodzaju ścieki przemysłowe powinny do nas trafiać już wstępnie oczyszczone. A te takie, niestety, nie są – podkreśla wójt.
Osobnym torem toczą się w tej sprawie także działania podejmowane przez stronę społeczną. Krzepickie stowarzyszenie Semper Veritas, znane zwłaszcza ze swych bojów z podkrzepicką tuczarnią, szereg materiałów dotyczących funkcjonowania oczyszczalni w Pankach skopiowało i rozesłało do wielu osób i instytucji. Na tej liście znalazły się placówki odpowiedzialne za środowisko, ale i samorządowcy, a nawet i przedstawiciele władz centralnych. Komplet dokumentów od Semper Veritas dostał nawet sam Jarosław Kaczyński.
Jedno jest pewne. Thriller z oczyszczalnią w Pankach w tytule nie skończy się na dzisiejszym odcinku. I nawet happy end nie jest wcale jeszcze taki pewny.
Facebook
YouTube
RSS