INTERWENCJA. Okazuje się, że Szkoła Podstawowa nr 1 to nie tylko miejsce nauki dla dzieci, ale i punkt schadzek dla dorosłych popijających alkohol. Rodzice obawiają się o bezpieczeństwo dzieci, ale przede wszystkim chcieliby uniknąć ich demoralizacji
Zadzwonił do nas w tej sprawie czytelnik z kłobuckiego osiedla.
– Nie wiem, dlaczego to miejsce tuż koło szkoły i koło naszych bloków ci ludzie tak sobie upodobali. Nazwę ich wprost: te pijaczki. Przesiadują tu albo na ławce, albo na schodkach niedaleko od bloku. Wydaje mi się, że prawie cały czas. A na pewno za często – mówi nasz rozmówca.
Kłobucczanin prosi, by w żadnym wypadku nie podawać w gazecie jego danych, obawiając się zemsty przesiadujących koło szkoły osób – w końcu jeśli faktycznie czasem są podpici, to o agresywne zachowania łatwiej.
– Żeby może oni tu tylko siedzieli. Ale oni tu piją alkohol! Na ławce, na ulicy. Nie kryją się. Kiedyś butelka wina stała wprost na chodniku. Tu przecież jest szkoła, tu chodzą dzieci. Ludzie tu mieszkają i chcą mieć spokój. A oni, jak popiją, to jeszcze hałasują – opisuje nasz czytelnik.
Teoretycznie można by tym osobom zwrócić uwagę. A praktyce – niewiele to daje. Mieszkańcy sięgali więc po rozwiązania dalej idące. Po prostu wzywali policję.
– Choć tyle razy informuje się o tym policję, jakoś nie ma żadnego efektu. Nie wiem, czy oni się mało interesują, czy może nie są skuteczni. Nawet jak się tu pojawiają, to te pijaczki i tak dalej tu potem siedzą. Strach koło nich przechodzić, czy człowieka nie zaczepią. Strach myśleć, że dzieci też tu chodzą i to wszystko widzą. Czy policja nie powinna zająć się tym na tyle zdecydowanie, żeby oni sobie stąd poszli? – pyta nasz rozmówca.
Udaliśmy się obejrzeć to miejsce z bliska. Czy tak po prostu trafiliśmy, że akurat ani nikogo spożywającego alkohol, ani nawet żadnej grupy przesiadujących tu osób nie zastaliśmy? A może po prostu pora dnia była jeszcze za wczesna? Wiadomo, że opisany przez mieszkańca problem w tym punkcie miasta występuje. I policja też go zna.
– Rzeczywiście mamy wiele zgłoszeń dotyczących sprawy, którą pan opisuje. Te osoby gromadzą się tu nie tylko na ławce czy na schodkach, ale i po drugiej stronie głównej ulicy, pod domem handlowym. Wiele razy kierowaliśmy tu nasze patrole – mówi rzecznik kłobuckiej policji sierż. szt. Tomasz Solnica.
Jeśli policja tu zagląda, to czemu problem wciąż występuje? Okazuje się, że nie zawsze istnieje formalny powód, by wobec grupy osób, na którą skarżą się mieszkańcy osiedla, móc wyciągać jakieś konsekwencje. – Owszem, zdarza się, że spożywają tu alkohol. Takie przypadki też notowaliśmy i wtedy kończyło się to nałożeniem mandatów w związku ze spożywaniem alkoholu w miejscu publicznym. Czasem jest jednak tak, że nasz patrol dociera na miejsce i okazuje się, że te osoby w zasadzie tylko tam siedzą. Nie mamy takiej możliwości, by im zabronić siedzenia na ławce – mówi rzecznik Solnica.
Skoro policja zna sprawę i wiele razy prowadziła interwencje we wskazanym przez mieszkańca miejscu, z problem nadal występuje, to może trzeba przemyśleć sposoby jego rozwiązania? Z tym pytaniem zwracamy się do gminy.
– Nie przypominam sobie, abyśmy mieli w urzędzie oficjalne zgłoszenia ze strony policji, że w tym miejscu występuje istotny problem tego rodzaju, który pan opisuje. Możliwe więc, że jego faktyczna skala nie jest aż tak duża. Jeśli dochodzi do spożywania alkoholu w miejscu publicznym, to na pewno jest tu miejsce na stosowanie kar w postaci mandatów. Ale jeśli chodzi o obawy związane z tym, że ktoś siedzi na ławce… Cóż, w tej sytuacji nie ma podstaw do wyciągania konsekwencji, bo każdy mieszkaniec ma takie samo prawo, by siedzieć na ławce – mówi sekretarz gminy Magdalena Kasprzak.
Mieszkańca skarżącego się na problem pewnie to nie pocieszy, ale najwyraźniej same obawy o bezpieczeństwo nie wystarczą. Wiadomo, jeśli niechciane uliczne towarzystwo pije alkohol, jeśli hałasuje po nocy czy zaczepia ludzi – to kontakt z policją będzie uzasadniony. Skoro mandaty już tu wystawiano, to najwyraźniej interwencje takie bywają też skuteczne. Zastanawiamy się, czy gdyby w tej lokalizacji pojawił się miejski monitoring, to czy grupka, na którą skarży się mieszkaniec, nie wybrałaby innego miejsca na swoje pogawędki czy biesiady. Być może miejsca bardziej odległe od bloków mieszkalnych. Okazuje się jednak, że w zasadzie monitoring w najbardziej wrażliwym miejscu jest.
– Własny monitoring ma szkoła. Na pewno obejmuje on jej teren – mówi Kasprzak.
Natomiast typowo miejskiego monitoringu na razie raczej nie należy w tym miejscu oczekiwać. Ulica 11 Listopada to droga wojewódzka, więc ewentualnie mógłby się na monitoring zdecydować zarządca drogi. Co do monitorowania ulicy Baczyńskiego, która jest drogą gminną tuż przy budynku szkoły, mogłaby zająć się tym gmina. Mamy jednak informację, że na razie nie ma planów instalacji monitoringu w tym miejscu. Oczywiście inną kwestią pozostaje, czy rzeczywiście byłby on skuteczny w zakresie rozwiązania problemu, z którym zadzwonił do nas nasz czytelnik.
Facebook
YouTube
RSS