STRZELANINA. Uzbrojony przestępca, który wcześniej dokonał rozboju na terenie powiatu wieluńskiego, prawdopodobnie był też sprawcą włamania do sklepu spożywczego w Parzymiechach. Prowadząca akcję policja ze względów bezpieczeństwa zablokowała ruch w samym środku wsi. Bandytę ujęto później w okolicy Bobrownik koło Działoszyna
Wydarzenia nocy z poniedziałku na wtorek mogły mieszkańcom Parzymiech przypominać znane z telewizji nagrania policyjnych akcji przeciw groźnym bandytom. Huki przywodzące na myśl odgłosy strzelaniny, policyjna blokada dróg i mnóstwo policjantów w samym środku wsi – wieść o tym rozeszła się momentalnie. Z ust do ust czy przez internet przekazywano sobie wzajemnie wiadomości o policyjnej obławie i o tym, że we wsi doszło do strzelaniny – i nie wiadomo, czy ktoś nie ucierpiał. Co tak naprawdę wydarzyło się w nocy i nad ranem we wtorek 25 września w Parzymiechach?
Sprawca uciekał
Wszystko zaczęło się tak właściwie dzień wcześniej i nie w Parzymiechach, a w powiecie wieluńskim.
– Około 17.00 w poniedziałek 29-latek dokonał rozboju na stacji paliw pod Wieluniem. Mężczyzna oddał tam dwa strzały, skradł napoje energetyczne i odjechał autem. Nikomu nic się nie stało – informuje mł. insp. Joanna Kącka, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi.
Informacje policyjne uzupełnia Prokuratura Okręgowa w Sieradzu.
– Uzbrojony w broń długą 29-letni mężczyzna na stacji paliw w Krzeczowie w powiecie wieluńskim zażądał od znajdujących się wewnątrz ludzi położenia się na ziemi. Zabrał dwie puszki napoju energetycznego, oddalił się i ukrył w lesie. Działania poszukiwawcze trwały całą noc – podaje nam Jolanta Szkilnik, rzecznik prasowy sieradzkiej prokuratury.
Niezbędne środki bezpieczeństwa
Informacja o rozboju i ucieczce sprawcy szybko trafiła do policjantów w całym regionie – i kilkuset z nich zostało zaangażowanych w poszukiwania przestępcy. Do okolicznych wobec wieluńskiego powiatów należy też powiat kłobucki. I u nas policjanci podjęli działania mające na celu udaremnienie ucieczki bandyty. Mundurowi ustawili się zwłaszcza na drogach krajowych DK43 i DK42, którymi mógł od strony Wielunia próbować uciekać przestępca. Wzmocniono też odpowiednio patrolowanie terenu. Jeden z takich patroli zauważył coś podejrzanego w Parzymiechach.
– Około godziny pierwszej w nocy policjanci patrolujący teren zauważyli, że doszło do włamania do sklepu samoobsługowego w kompleksie handlowym przy ulicy Częstochowskiej w Parzymiechach. Ponieważ możliwe było, że włamania tego dokonał na trasie swej ucieczki ten sam sprawca, który wcześniej dokonał rozboju na terenie powiatu wieluńskiego, a jednocześnie mieliśmy informację, że osoba ta może posiadać broń palną, konieczne było podjęcie działań z zachowaniem szczególnych środków ostrożności – wyjaśnia nam oficer prasowy kłobuckiej policji, mł. asp. Kamil Raczyński.
Cały rejon wokół sklepu, do którego się włamano, został w odpowiedni sposób otoczony i zabezpieczony. Ruch uliczny w pobliżu, w środku wsi, został całkowicie wstrzymany. W pobliżu znajduje się szkoła z przedszkolem. I tu trzeba było podjąć odpowiedzialne decyzje.
– Za zgodą organu prowadzącego dla zapewnienia bezpieczeństwa odwołałam zajęcia w szkole najpierw do godziny dwunastej, a następnie, po konsultacji z panią wójt, do końca dnia – informuje nas dyrektor placówki Jolanta Węzik.
Ponieważ nie było wiadomo, czy sprawca włamania nadal jest we wnętrzu sklepu w Parzymiechach, nie można było ot tak po prostu wejść do środka. Skoro mógł być to ten sam człowiek, który wcześniej dokonał rozboju w Krzeczowie – mógł mieć przy sobie broń palną. Potrzebne było więc odpowiednie przygotowanie akcji policji z zachowaniem koniecznych zasad bezpieczeństwa. Trwało to kilka godzin. Około 5. nad ranem funkcjonariusze wkroczyli do sklepu. W sytuacji, gdy podejrzewa się obecność osoby niebezpiecznej we wnętrzu pomieszczenia, stosuje się odpowiednie środki techniczne. W ich liczbie mieszczą się też granaty hukowe, które mają zneutralizować możliwości bronienia się przez przestępcę. Huk związany z wybuchem takich granatów da się słyszeć na stosunkowo dużą odległość.
Po wejściu do wnętrza sklepu stwierdzono, że przestępcy nie ma już w środku. Można przypuszczać, że po dokonaniu włamania oddalił się, zanim policjanci dostrzegli jego ślady podczas nocnego patrolowania Parzymiech.
– Na terenie wsi nie doszło do żadnej strzelaniny, do żadnej wymiany ognia z przestępcą – podaje nam kategorycznie mł. asp. Kamil Raczyński.
W tej sytuacji można przyjąć, że wystrzały, które słyszano we wsi, mogły być w rzeczywistości eksplozjami granatów hukowych użytych przez policjantów podczas akcji wejścia do sklepu.
Blokadę dróg zdjęto około godziny 8.15. Ponieważ teren dokładnie sprawdzono, możliwe było też uruchomienie od godziny 9.00 miejscowej szkoły. Dyrektor Węzik stosowne informacje przekazała rodzicom przy pomocy dostępnego w placówce systemu komunikacji.
W kolejnych godzinach na miejscu włamania trwały jeszcze dalsze policyjne czynności, polegające już na zbieraniu dowodów. Materiały te mogą posłużyć do udowodnienia, że włamania w Parzymiechach dokonała osoba odpowiedzialna za rozbój w Wieluniu. Taką hipotezę można obecnie uznać za najbardziej prawdopodobną.
Bandyta zatrzymany
Możliwe też, że ktoś z mieszkańców okolicy rzeczywiście słyszał strzały związane z ujęciem przestępcy.
– Poszukiwany został zatrzymany przed godziną 8.00 w lesie niedaleko miejscowości Bobrowniki w powiecie pajęczańskim – podaje inspektor Kącka.
– Podczas akcji zatrzymywania podejrzanego zostały oddane strzały z broni zarówno przez podejrzanego, jak i przez zatrzymujących go funkcjonariuszy Policji. Ranny podejrzany został zabrany do szpitala, gdzie trwa proces diagnostyczny i udzielanie pomocy medycznej. Od decyzji lekarzy zależeć będzie możliwość wykonania z podejrzanym kolejnych czynności – podała nam we wtorek Jolanta Szkilnik, rzeczniczka sieradzkiej prokuratury.
Postępowanie w tej sprawie jest jeszcze we wczesnej fazie i trwa jeszcze gromadzenie materiału dowodowego. Pozwoli on na ustalenie ostatecznego zakresu zarzutów, które usłyszy zatrzymany.
– Rozbój z użyciem broni palnej jest zbrodnią. Grozi za nią kara pozbawienia wolności nie niższa niż 3 lata – dodaje Szkilnik.
Mamy sporo szczęścia, że mimo tak dramatycznych wydarzeń rozgrywających się w naszym regionie w nocy z poniedziałku na wtorek nie ucierpiał nikt z mieszkańców.
Facebook
YouTube
RSS