POLITYKA. W najbliższą niedzielę mieszkańcy Wręczycy Wielkiej zdecydują, kto przez najbliższe 5 lat będzie rządził w gminie. I o ile pierwsza tura przebiegła w spokojnej atmosferze, o tyle tego samego nie można powiedzieć o tym, co we Wręczycy dzieje się teraz. „Jesteś kłamcą i oszustem” – pisze do jednego z facebookowiczów Tomasz Osiński, a Magdalena Pietrulewicz odwołuje debatę wyborczą, do której miało dojść, nazywając ją „farsą”
We Wręczycy rewolucja. Po ponad 40 latach ze stanowiska odchodzi najdłużej urzędujący wójt w Polsce – Henryk Krawczyk, utożsamiany z SLD. Nie dziwi więc fakt, że w gminie ogromne poruszenie, bo w najbliższą niedzielę – dogrywka. O fotel nowego wójta powalczą Tomasz Osiński z Puszczewa i Magdalena Pietrulewicz z Wręczycy. Choć oboje są młodzi, to we Wręczycy słychać głosy, że Osiński to kontynuacja starego, a Pietrulewicz to powiew nowości, który chce „kruszyć beton”. Okazuje się, że w wybory zaangażowała się niemal cała gmina. Po domach chodzą strażacy, namawiając do oddania głosu na Osińskiego, znani w gminie i powiecie podpisują się pod poparciem dla Pietrulewicz. W minioną sobotę miała odbyć się debata pomiędzy kandydatami. W ostatnim momencie Pietrulewicz się wycofała. Powód?
– Skoro pana Osińskiego oficjalnie popiera radna Anita Toborek z koła „Aktywni” – organizatora debaty – to deklaracja niezależności jej organizacji jest po prostu farsą – mówi rozczarowana Pietrulewicz, która dodaje, że pytania kierowane do Tomasza Osińskiego w zasadzie nie wnosiły żadnych konkretów ani nie poruszały naprawdę istotnych dla gminy spraw, tj. obniżenia zadłużenia, kanalizacji, która obejmuje obecnie tylko 40 procent mieszkańców, czy źródła pozyskiwania funduszy unijnych – z jej punktu widzenia bardzo istotnych. Tomasz Osiński odpiera zarzuty swojej kontrkandydatki, mówiąc, że debata była z Pietrulewicz dokładnie omówiona dzień wcześniej i że przystał na wszystkie jej warunki. Natomiast samą organizację debaty przez Roberta Brosia uważa za sprawę normalną i nie widzi w tym żadnego konfliktu interesów.
– Pan Broś uzyskał trzeci wynik w wyborach na wójta i chciał dać mieszkańcom lepiej poznać oboje kandydatów, którzy ubiegają się o to stanowisko. To nie ja byłem organizatorem tej debaty – mówi Osiński, który dodaje, że on debaty z Pietrulewicz się nie boi i gotów był spotkać się z nią w każdym innym miejscu i czasie.
Pomimo kolejnych, całkiem rzeczowych spotkań z mieszkańcami, organizowanych przez Magdalenę Pietrulewicz, wylała się na nią fala hejtu. I choć kandydatka wydaje się dalej robić swoje i nie przejmować się tym, to jednak słychać rozczarowanie w jej głosie.
– Wciąż dochodzą mnie różne informacje na mój temat. Nie chcę jednak wdawać się w dyskusje na niemerytoryczne sprawy. Chcę przekonać ludzi do siebie przede wszystkim swoją osobą i programem, a nie krytyką i osłabianiem przeciwników – mówi Pietrulewicz.
– Nie usuwam niepochlebnych komentarzy ze swojego profilu, bo uważam, że jeśli zdecydowałam się wystartować w wyborach, to każdy może tu napisać swoje zdanie, podobnie jak nie oczerniam innych. Liczyłam na uczciwą kampanię, w której każdy z nas będzie prezentował swoją osobę, a nie próbował zdyskredytować drugą stronę – dodaje. Zrezygnowania i braku pewności siebie nie wyczuwa się za to u kontrkandydata Pietrulewicz. Tomasz Osiński wdał się w minionym tygodniu w dyskusję z jednym z użytkowników Facebooka. Napisał mu: „Jesteś kłamcą i oszustem”. Wpis wzbudził oburzenie wśród internautów. Osiński twierdzi jednak, że była to odpowiedź na nieprawdziwe wpisy z fikcyjnego konta o tym, jakoby kandydat na wójta miał usuwać niesprzyjające mu komentarze. (red.)
Facebook
YouTube
RSS