Drogę po raz pierwszy zablokowano o równej 11.00, po prostu wchodząc całą grupą osób na przejście dla pieszych w Waleńczowie w pobliżu kościoła. Nasi rolnicy – co warto podkreślić – szanują prawo i ich demonstracja była tu oczywiście odpowiednio wcześniej formalnie zgłoszona, a zapewnieniem bezpieczeństwa zajęli się kłobuccy policjanci. Jakie postulaty zostały zgłoszone?
Na skraju likwidacji
Choć i tu potrzebna była wąska grupa osób zajmujących się organizacją protestu, uczestnicy podkreślają, że ta drogowa blokada to inicjatywa po prostu rolników z powiatu kłobuckiego. We wspólnym maszerowaniu przez przejście tam i z powrotem wzięło udział może około 40 osób. Zdaje się to nieco mniej niż wtedy, gdy tego rodzaju protest odbył się tu poprzednio. Niestety, to nic dziwnego. Zasłyszeliśmy rozmowy, podczas których rolnicy wyliczali tych, którzy tym razem się nie pojawili – bo niejeden już po prostu dał sobie spokój i już polikwidował swoje stada hodowlane. Po prostu przestało się opłacać ich utrzymanie.
– Tu wielu zajmuje się rolnictwem tak z rozpędu, z przyzwyczajenia. Tylko niektórzy prowadzą dokładniejszy rachunek ekonomiczny. Ale ci, co tradycyjnie zajmują się hodowlą, prędzej czy później będą musieli przekazać gospodarstwa następcom. A tych nie widać. Pokolenie naszych dzieci już nie podchodzi do rolnictwa z sentymentem. Oni po prostu liczą. I widzą, że to się nie kalkuluje. W tej sytuacji scenariusze na przyszłość muszą być czarne – mówi nam Tomasz Jeziorski, rolnik, jeden z przedstawicieli protestujących.
Postulaty spisano i skierowano do ministra rolnictwa i do premiera. Zwracamy uwagę, że poseł z naszego terenu jest teraz ważną postacią w ministerstwie rolnictwa. Nie uzyskujemy konkretnego komentarza do tego spostrzeżenia. A same postulaty rolników – są proste. To oczekiwanie przywrócenia opłacalności produkcji trzody chlewnej. To także kwestia podjęcia działań zapobiegających rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń. Z depopulacją dzików na terenach nieobjętych chorobą włącznie. To także oczekiwanie wstrzymania importu wieprzowiny. A przede wszystkim zwrócenie uwagi na to, czy mięso, które się do Polski wwozi, ma odpowiednią jakość. Bo to nasze jest dobre – i jego smak każdy zna. Podczas blokady smak ten przypominano też kierowcom stojącym w korku, który się automatycznie wytworzył. Każdy, kto chciał, mógł spróbować dobrej kiełbasy.
– Jeszcze kilkanaście lat temu dawano nam nadzieję na rozwój branży. Wielu poczyniło inwestycje. Teraz to wszystko się nie opłaca. Jeśli nic się nie zmieni, to to najlepsze mięso, prosto od polskiego rolnika, przestanie być osiągalne dla kupujących – dodaje Jeziorski.
Czy warto blokować drogę akurat u nas, by uzyskać poprawę sytuacji ekonomicznej rolników i hodowców? W Waleńczowie słyszymy, że to po części dlatego, żeby nie mieć poczucia, że pozostawia się swój los jego własnemu biegowi. I nic nie robi, by choć sygnalizować, że problem istnieje.
Jest zrozumienie
Postój w blokadzie za każdym razem nie trwa długo. Rolnicy z założenia wchodzili na przejście dla pieszych na kwadrans. Potem ruch wznawiano, korek znikał. Nie chodziło w końcu o to, by kierowców doprowadzić do szewskiej pasji. Chodziło o zwrócenie uwagi na problem. Kwadrans na to wystarczy. Podpytaliśmy kilku stojących w korku o to, co sądzą o takiej formie protestu rolników.
– To oczywiście jest utrudnienie dla kierowców, ale rozumiem położenie protestujących i w zasadzie popieram ich postulaty – mówi nam kierowca dostawczaka na oleskich tablicach.
– Nie ma lepszej formy protestu w przypadku rolników – dodaje stojący nieco dalej kierowca auta zarejestrowanego w naszym powiecie. Podobnie wypowiada się zawodowy kierowca z ciężarówki na warszawskich „blachach”.
– Jakoś przecież muszą zaprotestować. Do Warszawy przecież nie pojadą, to robią to tutaj – dodaje ze zrozumieniem nasz rozmówca. Tak samo mówi nam Jeziorski.
– Rolnik nie zastrajkuje w domu i w ramach protestu nie odpuści sobie dawania paszy świniom. Po prostu nie może zaprotestować w swoim miejscu pracy. Pozostają nam tylko takie formy, jak ta, którą wybraliśmy dzisiaj – mówi.
Było spokojnie
Niezależnie od tego, że wśród kierowców przeważało raczej zrozumienie dla powodów rolniczego protestu, o bezpieczeństwo i sprawność ruchu dbała policja. W przypadku, gdyby korek nadmiernie narastał, zabezpieczono możliwość kierowania ruchu objazdami.
Dodajmy jeszcze, że protest w Waleńczowie zainteresował media ogólnopolskie. Widzieliśmy tu np. ekipę TVN24.
Facebook
YouTube
RSS