Boccia to taka gra. Gra dla osób niepełnosprawnych. Co więcej, jest to dyscyplina paraolimpijska. Mamy wśród sąsiadów zawodnika, który od lat tę grę trenuje z pasją. Chciałby powalczyć o najważniejsze laury, może nawet pojechać na paraolimpiadę. Ale jest jeden kłopot…
Zbigniew Bednarek mieszka obok nas, w Kłobucku. Urodził się czterdzieści kilka lat temu, ale w pamięć wryła mu się zwłaszcza inna data. 12 sierpnia 1988 roku. Było lato, ledwie kilkanaście lat „na karku”. Gdy człowiek jest młody, to i do zabawy skory. Czemu by nie nad wodą? 16-letni Zbyszek skoczył do wody. Bardzo nieszczęśliwie.
– Doznałem urazu kręgosłupa. Wynikiem tego jest porażenie czterokończynowe. Od tamtej pory jestem sparaliżowany. To oznacza całkowity bezwład rąk i nóg – mówi kłobucczanin.
Patrzeć do przodu
Ludzie różnie reagują, gdy nagle los przekreśli wiele szans i planów, które mieli – i których realizacja nagle przestaje być możliwa. Pan Zbyszek, choć znalazł się w ciężkim położeniu, nie poddał się.
– Nigdy się nie załamałem i nie dopuściłem do siebie opcji, aby to mój stan zdrowia stanowił o moim dalszym życiu, a nie ja sam. Każdego dnia walczyłem i walczę o uśmiech i czerpię radość z tego, co potrafię i mogę. Nie rozczulam się nad tym, co jest poza moim zasięgiem – mówi nam.
Postawa godna podziwu. Z tego optymizmu mimo wszelkich przeciwności potrafi się rodzić nadzieja i wola myślenia o tym, co będzie jutro. Na tym podłożu potrafią nawet wyrastać i kwitnąć marzenia. To znacznie lepsze niż rozpamiętywanie.
– Nigdy nie pomyślałem: „Dlaczego ja, a nie ktoś inny?”. Raczej zgadzam się z powiedzeniem, że życie jest jak poker. I nie sztuka jest zagrać dobrą kartą. Sztuką jest potrafić zagrać taką, jaką się dostało – przekonuje nasz rozmówca.
Pasja
Ta gra kartą, którą dał los, może przybierać różne formy. Jeśli ma się do życia takie podejście jak pan Zbyszek, to nawet pełny paraliż nie zmusi człowieka do porzucenia marzeń o sporcie, o rywalizacji. Jasne, że trzeba sięgać po to, co możliwe. I wyznaczać realistyczne cele. Może po to właśnie powstała boccia?
– Boccia to gra dla osób niepełnosprawnych, podobna do gry w bule. Jest przystosowana dla osób z różnymi schorzeniami i z różnym stopniem niepełnosprawności. Ja akurat, przy porażeniu czterokończynowym, gram w tak zwanej grupie BC 3. Gram przy pomocy tak zwanej rynny i z pomocą asystenta. W stowarzyszeniu Prometeus Konopiska. Asystent, pomagając w grze, zawsze stoi tyłem do samej gry. Nie możemy się w tym czasie porozumiewać. Gramy na boisku na 6 metrów szerokim i na 10 metrów długim. Razem z wózkiem, rynną i asystentem musimy się zmieścić w polu o szerokości jednego metra i długości 2,5 metra – opowiada o grze pan Zbyszek.
W grze biorą udział specjale bile: 6 niebieskich, 6 czerwonych i jedna biała (czyli tzw. jack). To względem niej trzeba umieszczać pozostałe bile. Im bliżej, tym lepiej. Za to są punkty. W tym tkwi sportowa rywalizacja i związane z nią emocje. To jest szczególnie ważne. – W samych zawodach najbardziej cenię sobie możliwość rywalizacji, spotkania z przyjaciółmi, poznania nowych ludzi. I możliwość bycia w różnych miejscach – mówi kłobucczanin.
Gra ma też wiele innych zalet. – Jak każdy sport uczy dyscypliny, waleczności, hartu ducha, pokory, a zarazem szacunku. Nad każdą z tych cech ciężko pracuję, aby je w sobie budować i wzmacniać – podkreśla nasz rozmówca.
Właściwi ludzie
W realizacji swej pasji pomagają Zbigniewowi Bednarkowi dwie asystentki – jak już wiemy: niezbędne, by uczestniczyć w grze.
– Moje asystentki, Ania i Agnieszka, to wspaniałe osoby. Poświęcone i oddane grze. Notabene Ania również ma wśród najbliższych osobę niepełnosprawną – mówi kłobucczanin.
Pomoc okazuje też wspomniany klub Prometeus Konopiska. To dzięki niemu możliwe jest realizowanie sportowych pasji mimo niepełnosprawności.
– Nasz prezes, Waldek, jest wspaniałym człowiekiem! To wielce oddany sprawie altruista i społecznik. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jako Prometeus tworzymy społeczność przyjaciół, ludzi wzajemnie sobie oddanych. W imię idei, która nas łączy – mówi pan Zbyszek.
Zawody
Zbigniew Bednarek uczestniczy w zawodach. Niedawno startował w czwartym International Boccia Event w Poznaniu. Poszło całkiem nieźle. W swojej kategorii – par BC3 – razem z asystentką Anną Stasiak i w parze z Tomaszem Niparką, grającym z asystentką Jolantą Niparko, walczyli o trzecie miejsce, ulegli jednak parze z Rosji. Przy czym ta rosyjska para to światowa czołówka. Obecnie zajmuje 8 miejsce w rankingu.
Marzenia
Nie dziwi, że niezłe wyniki zachęcają, by trenować jeszcze więcej i jeździć na kolejne zawody. Tu jednak pojawia się problem.
– Jak każdy sport, tak i boccia wymaga sporych nakładów finansowych. Aby móc odnieść większy sukces, musiałbym o wiele więcej trenować, inwestować w sprzęt oraz wyjeżdżać na zgrupowania w kraju i za granicę. Niestety. Moje finanse mi na to nie pozwalają. Mimo ogromnych chęci i determinacji nie jestem sam w stanie osiągnąć wymarzonego celu, takiego jak zdobycie mistrzostwa Polski czy awans na olimpiadę – mówi pan Zbyszek.
Takie wsparcie udaje się czasem uzyskać. Na przykład na początku tego roku dwie firmy pomogły kłobucczaninowi finansowo. Jedna ze szkół umożliwia mu treningi w hali sportowej. Dyrektor placówki po prostu rozumie sytuację i nie stroni od okazywania przychylności.
To jednak – niestety – ciągle za mało, by wykonać ten decydujący skok naprzód. By dołączyć do rywalizacji na najwyższym poziomie. Pan Zbyszek marzy o tym cały czas. Prosi o wsparcie, śle listy. Z chęcią nagłaśniamy te prośby. Człowiek o tak pozytywnej postawie mimo takich życiowych trudności mógłby być przykładem i źródłem nadziei dla wielu innych ludzi z problemami. A przecież i u nas takich nie brakuje. Może więc są wśród naszych czytelników ludzie dobrej woli, którzy pomogą w tym, abyśmy z biegiem czasu mogli mieć naszego paraolimpijczyka – naszego kłobuckiego reprezentanta na paraolimpiadzie? To oczywiście cel najdalszy. Bo najpierw jest trening – częstszy, intensywniejszy, wymagający nakładów. Każdy grosz się przyda. – Nie chodzi o jakieś duże kwoty. Każda jednorazowa najmniejsza kwota byłaby dla mnie ogromnym wsparciem. A każda pomoc długofalowa, o którą najbardziej proszę, umożliwiłaby mi zwiększenie długości i ilości treningów – prosi nasz sportowiec.
Przyłączamy się do apelu pana Zbyszka Bednarka. Jak go wesprzeć? Można przekazać środki poprzez konto fundacji Avalon – nr konta 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 – koniecznie z wpisaną nazwą odbiorcy: „Bednarek 11575”. Można też w odpowiednim momencie roku przekazać 1% podatku (KRS 0000270809 z dopiskiem „Bednarek 11575”). Można wreszcie poszukać kontaktu z panem Zbyszkiem bezpośrednio w Kłobucku. W końcu to nie takie wielkie miasto, by się nie znaleźć. By pomóc spełnić marzenia komuś, kto je ma, choć los na stałe przykuł go do wózka.
skrzydła, trzeba by jeździć częściej. Również za granicę
Facebook
YouTube
RSS