PROBLEM. Segregowanie odpadów będzie obowiązkowe. To konsekwencje nowych zmian ustawowych. Dotkną nie tylko mieszkańców Kłobucka. W gminie Kłobuck będzie natomiast zmiana koszy i nowy przetarg na wywóz odpadów. Gospodarka śmieciowa dzisiaj to spory powód do bólu głowy. Tak dla urzędników, jak i dla mieszkańców
Problemy z gospodarką śmieciową ma ostatnio większość gmin. Pisaliśmy o przyczynach kilka miesięcy temu. W Kłobucku, który z firmą odbierającą odpady dogadywał się przed obliczem sądu, problemy te nie przybrały do tej pory postaci ostrego kryzysu, jaki się zdarza w niektórych gminach sąsiednich. Sytuacja jednak i tu daleka jest od komfortowej. A miasto stoi u progu zmian.
Skąd tyle odpadów zmieszanych?
Ilość śmieci odbieranych z terenu gminy i udział w nich odpadów segregowanych i zmieszanych są znane. Według danych za wrzesień były to 293 tony odpadów zmieszanych i 194 tony odpadów segregowanych. Ten stosunek ilościowy zwraca uwagę.
– Praktycznie trzy piąte odpadów, które są oddawane przez mieszkańców, to odpady, które nie są segregowane. Zdecydowana większość odpadów nie jest segregowana. W opinii mieszkańców z uwagi na różnicę w cenie odbioru odpadów niesegregowanych większość podchodzi do tego w sposób bardzo przemyślany i rozsądny. I coraz więcej mieszkańców zaczyna segregować odpady. Czy mamy jakiś wpływ, by zweryfikować odbiorcę, czy rzeczywiście tak duża część naszych odpadów jest niesegregowana? – pytała na sesji we wtorek Ewelina Kotkowska. – To wiąże się z wysokością opłat – podkreśliła radna.
Jak odparł burmistrz, to firma odbierająca odpady ma raportować ilość odpadów poszczególnych frakcji. Istotne jest tu też to, że odpady mają różną masę właściwą i np. szkło jest dość ciężkie, ale plastik lekki – nawet duża jego objętość w odpadach waży mało. Sytuacja zmieni się jednak wraz ze zmianą ustawy. Gmina będzie musiała organizować przetargi nie z kosztem liczonym od mieszkańca, a od tony odpadów. Kwestia ich masy będzie dodatkowo kontrolowana.
Segregujesz – albo kara
Wspomniane zmiany ustawowe bezpośrednio dotyczyć będą też samych mieszkańców. W bardzo istotnej kwestii.
– Obecna sytuacja zmieni się już wraz z nowym przetargiem na odbiór odpadów, w związku ze zmianą ustawy. Do tej pory mieszkaniec mógł deklarować, że nie będzie segregował odpadów i będzie płacił ustaloną wyższą stawkę za odbiór śmieci. W tej chwili nie ma już takiej możliwości, aby zadeklarować, że nie będzie się segregowało odpadów – informował Jerzy Zakrzewski.
Co zatem, jeśli ktoś śmieci segregować nie będzie – bo na przykład nie ma takiego zamiaru? Cóż, będą przykre konsekwencje.
– Obowiązkiem wszystkich mieszkańców jest teraz segregowanie. I w przypadku braku segregowania są kary administracyjne. Gmina będzie je nakładała na tych, którzy nie segregują odpadów. Na podstawie decyzji administracyjnej – dodał burmistrz.
Jak to będzie się działo? Okazuje się, że każdy musi uważać i starannie segregować śmieci. Bo to firma, która będzie odbierać odpady, będzie zgłaszała, że w pojemnikach na odpady zmieszane jest to, co powinno być wydzielone jako odpady segregowane. I gmina w efekcie będzie musiała takiego mieszkańca obciążyć karą administracyjną.
Warto tu mieć świadomość, że odbiór odpadów zmieszanych jest droższy, firmie może się więc opłacać znajdować np. plastiki czy szkło w koszu na odpady zmieszane. A problem będzie miał każdorazowo mieszkaniec. Potencjalnie wystarczy więc brak dostatecznej staranności przy segregacji. Bo pomijamy tu już kwestię innego ryzyka: że ktoś te odpady będzie za mieszkańca celowo mieszał. Cóż, ustawodawca tak chciał. Mieszkańcy mogą mieć problem.
Od listopada – miejskie kosze
W październiku rozstrzygnięto przetarg na zakup pojemników na odpady zmieszane. W przetargu były dwie oferty. Najkorzystniejszą złożyła miastu firma PZOM Strach. Na kwotę 518,5 tys. zł z małym hakiem.
– Pojemniki z logo gminy będą rozdysponowane podczas listopadowego wywozu śmieci – podał na sesji burmistrz.
Przypomnijmy na marginesie, że pierwsza w okolicy zdecydowała się na rozdzielenie kwestii dostarczania pojemników i wywozu śmieci gmina Miedźno. Celem było – nie wchodząc ponownie w szczegóły – pobudzenie konkurencji na rynku i tym samym spowodowanie spadku cen, co udało się częściowo. Obecny kryzys śmieciowy swoją drogą dotknął poważnie także i gminę Miedźno.
Kłobuck starał się o dostawę koszy na odpady zmieszane już od września. Ogłoszono wtedy pierwszy przetarg na pojemniki używane, ale w dobrym stanie, aby uniknąć niepotrzebnie wysokich kosztów. 24 września okazało się jednak, że wpłynęła tylko jedna oferta – i to bardzo droga, bo aż na kwotę blisko 1,34 mln zł. Powód? Miasto chciało kupić kosze używane, ale w przetargu na tyle dokładnie opisano ich oczekiwany dobry stan, że oferent uznał, iż tylko nowe kosze wypełniają te oczekiwania. I podał po prostu cenę koszy nowych. W efekcie miasto złagodziło nieco wymagania. I w końcu października mogło wybrać spośród dwóch zgłoszonych wspomnianą już wyżej ofertę na nieco ponad pół miliona – ponad dwa razy tańszą niż cena z września.
Nowa umowa na wywóz śmieci
W najbliższym czasie nastąpi nie tylko zmiana koszy, ale i zmiana warunków umowy na wywóz odpadów. W ubiegłym tygodniu magistrat ogłosił przetarg na to zadanie. Na okres jedynie trzech miesięcy. Rozmawiano o tym podczas sesji we wtorek. O potrzebę rozpisywania przetargu w sytuacji, gdy w ciągu tego roku miasto przed sądem zawierało uzgodnienia z firmą odbierającą odpady, pytał radny Bartłomiej Saran.
– Informowaliśmy państwa o problemach z wykonawcą umowy jeszcze przed decyzją o zakupie pojemników na odpady. W tej chwili wykonawca nie wykonuje umowy w zakresie PSZOK-u. I mimo naszych kolejnych pism dyscyplinujących go do realizowania umowy nadal tego nie czyni. Zresztą informowaliśmy państwa, że zagroził odstąpieniem całkowicie od wykonywania tej umowy – odpowiadał na sesji Jerzy Zakrzewski.
Burmistrz podkreśla, że są gminy, gdzie do takiego zaprzestania realizacji umowy doszło. I gminy te mają poważny kłopot ze śmieciami, których nikt nie odbiera. Gdyby w gminie Kłobuck doszło do podobnej sytuacji, burmistrz uważa, że problem szczególnie mocno dotknąłby mieszkających w budownictwie wielorodzinnym, gdzie kosze opróżniane są raz w tygodniu i każdy zastój doprowadziłby do swego rodzaju katastrofy.
– W przypadku domów jednorodzinnych nie powinno być problemem nawet kilka tygodni na znalezienie wykonawcy zastępczego. Ale nie wyobrażam sobie, by przy budynkach wielorodzinnych w tym czasie zalegały sterty niewywiezionych śmieci. Musimy więc szukać rozwiązań. Dlatego ogłosiliśmy przetarg na trzy miesiące – wyjaśniał Zakrzewski.
Z tym przetargiem na odbiór śmieci przez trzy miesiące miasto musiało zresztą poczekać do rozstrzygnięcia przetargu na dostawę koszy. Bo z własnymi koszami cena za odbiór powinna być istotnie niższa.
– Dotychczasowy wykonawca umowy powiedział nam, że odpady będzie wywoził maksymalnie do końca listopada. Musimy mieć alternatywę. Dlatego jest ten przetarg – dodał burmistrz.
– Czy istnieje możliwość wykluczenia z tego przetargu dotychczasowej firmy? – pytał radny Bartosz Saran.
– To jest konieczność, a nie możliwość – odparł burmistrz.
Miastu grozi pożar śmieci?
To, że firma nie odbiera odpadów z PSZOK-u (gminnego punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych), ma jedną oczywistą konsekwencję. Góra śmieci w PSZOK-u rośnie.
– Ja tam byłem na tym PSZOK-u. Tam są góry tych odpadów komunalnych. To naprawdę stwarza poważne zagrożenie pożarowe. Nie daj Boże, żeby ktoś tam zaprószył ogień. Bo będzie katastrofa dla miasta Kłobucka. Katastrofa! – snuł na sesji kasandryczne wizje radny Aleksander Tokarz.
– Staramy się przeprowadzić nowy przetarg i mamy nadzieję, że zostanie to uprzątnięte – odparła krótko kierownik Anna Grabowska-Graj z magistratu.
Miejmy nadzieję, że do tej pory słuszne skądinąd obawy radnego nie zdążą się spełnić. Na szczęście dotąd w Polsce płonęły zwykle składowiska odpadów, a nie gminne PSZOK-i.
Facebook
YouTube
RSS