BEZPIECZEŃSTWO. Policja przestrzega przed niebezpieczeństwem grożącym ze strony oszustów. Ci oczywiście nie próżnują także w sezonie urlopowym. O czym warto pamiętać?
Oszuści są pomysłowi i mają wiele sposobów, dzięki którym próbują narazić innych na straty. Metody oszustw „na wnuczka” lub „na policjanta”, które przestępcom przynoszą duże łupy, są już na szczęście dość dobrze znane i większość społeczeństwa jest wyczulona na sytuacje, w których ktoś próbuje się taką metodą posłużyć. Ale sposobów na nieuczciwe wyłudzanie tego, co nasze, bandyci mają znacznie więcej. Na co jeszcze warto zwracać uwagę?
Bandyckich metod jest wiele
Jedną z notowanych w statystykach policyjnych metod oszustwa jest oferowanie podrobionych towarów za rzekomo okazyjne ceny. Oszust, który może się pojawić z taką ofertą, będzie się zwykle starał, by nie pozostawić wiele czasu do namysłu. By oszukiwany nie miał możliwości sprawdzenia czy zorientowania się, że oferowany mu towar nie jest oryginalny, a cena – choć może atrakcyjna dla towaru markowego – w przypadku podróbki jest po prostu zdecydowanie za wysoka.
Szczególnie obrzydliwą metodą stosowaną przez oszustów jest podszywanie się pod publiczne zbiórki na cele charytatywne. Bandyci są w stanie zadbać o szczegóły, dzięki którym będą dobrze udawać osoby wiarygodne i prowadzące prawdziwą akcję charytatywną. Mogą bez trudu zaopatrzyć się w fikcyjne legitymacje, identyfikatory. I tu każda wątpliwość powinna zadziałać na potencjalną ofiarę odstraszająco. Szczególnie jeśli ktoś domagający się datku na cel charytatywny jest podejrzanie nachalny lub stara się wytworzyć presję czasu i utrudnić nam rozsądną decyzję.
Sami uważajmy
W wielu przypadkach – zwłaszcza w sezonie urlopowym – sami „prosimy się” o kłopoty. Mówienie o posiadanych pieniądzach, o tym, co trzymamy w domu, może trafić nie tylko do uszu kogoś godnego zaufania, ale i do przestępców. Opowiadanie publicznie o tym, że wybieramy się na urlop, może się okazać zaproszeniem bandytów do tego, by w czasie naszej nieobecności splądrowali mieszkanie. Zapisywanie pinu do karty, tak jakby naprawdę nie dało się go zapamiętać, to niemal pewna utrata pieniędzy, gdy nam ktoś taką kartę wraz z notatkami skradnie lub gdy gdzieś sami zgubimy portfel. Podawanie swoich wrażliwych danych osobowych w błahych sytuacjach i przypadkowym osobom to proszenie się o to, by ktoś nieuczciwy te dane przeciw nam wykorzystał i naraził nas na nawet gigantyczne straty finansowe.
Oszustwa „nigeryjskie”
To często spotykany rodzaj oszustw – i też występujący w bezliku wersji, aby ofierze trudniej było się zorientować, że jest oszukiwana. Początkowo wyglądało to tak, że dzięki pomocy w wydostaniu ogromnych pieniędzy, idących w miliony dolarów, z dość egzotycznego państwa – najpierw z Nigerii, stąd taka nazwa oszustwa – rzekomo można było uzyskać swoją „działkę” w tej fortunie. Oszust oczywiście dbał, by sprawa wyglądała na prawdopodobną. Mógł przesyłać różne pozornie oryginalne dokumenty. Odległy, egzotyczny kraj sprawiał, że oszukiwanemu łatwiej było uwierzyć w nawet mniej prawdopodobne okoliczności. Jak mógł przekonywać oszust, takie ogromne pieniądze do wzięcia to spadek albo zyski z biznesu, a może nawet jakieś lewe dochody – cokolwiek. A jedyny sposób, by te środki wydostać – bo na przykład skorumpowani urzędnicy w takim egzotycznym państwie mieli na to nie pozwalać – to pomoc, za którą miało się właśnie uzyskać „działkę” w fortunie. W tej metodzie oszustów w kolejnych krokach ofiara, licząc na zyski, daje się skłonić do ponoszenia fikcyjnych urzędowych wydatków, jakichś opłat na zakładanie niby potrzebnych kont bankowych – no po prostu na cokolwiek można sobie wyobrazić. Oczywiście środki te nie idą na żaden z takich celów, ale trafiają prosto do oszusta. A gdy nazbiera się ich sporo albo gdy przychodzi moment, gdy oto mają już być z zagranicy podjęte te ogromne pieniądze – oszust nagle znika. I nie ma z nim żadnego kontaktu. Ofierze zostaje świadomość poniesionych strat. I pewnie wstyd.
Powyższy schemat działania oszustów może wystąpić w bardzo zmodyfikowanych wersjach. Powtarza się parę szczegółów: jakieś ogromne pieniądze, jakaś przeszkoda w ich zdobyciu i niezbędna pomoc kogoś, z kim się oszust kontaktuje. Kto połknie haczyk – przepadł.
Na żołnierza
To też jedna z metod oszustów. I tu pojawiają się przed chwilą wspomniane szczegóły, które po prostu muszą budzić w nas czujność. Przestępcy posługują się tą metodą gównie na portalach randkowych i społecznościowych. Oszust, podając się na przykład za amerykańskiego żołnierza przebywającego na misji, nawiązuje kontakty z kobietą. Po pewnym czasie takiej internetowej znajomości prosi ją, by zaopiekowała się jego majątkiem. Bo rzekomo ma dużo pieniędzy lub kosztowności. A te nie są podczas jego misji bezpieczne. Kobieta – ofiara – ma to przechować. Najpierw jednak musi ponieść wydatki związane z przesłaniem i przechowaniem majątku. Oszust deklaruje, że wszystko to zwróci. W praktyce kobieta dostaje do pokrycia kolejne i kolejne koszty, a żaden majątek nigdy do niej nie dociera. Kto zabrał jej pieniądze? Wiadomo – fikcyjny, poznany na portalu „żołnierz”.
Oszustwo na aukcjach
W tym przypadku przestępca kontaktuje się mejlowo z osobą, która wystawiła coś cennego na aukcji. Pisze, że rzecz ta jest mu pilnie potrzebna i prosi o zamknięcie aukcji, bo już dokonał wpłaty. Przesyła dowód wpłaty, najczęściej z zagranicznego banku. Oczywiście takie potwierdzenie przelewu jest fałszywe. Jeśli wyśle się towar oszustowi, to żadnych pieniędzy się za to nie uzyska.
Podstawowa ostrożność
Przede wszystkim chronić nas może zdrowy rozsądek. W życiu praktycznie nie zdarzają się sytuacje, w których dostaje się tak zupełnie znikąd jakieś nieoczekiwane dochody czy prezenty. Jeśli więc na przykład dowiadujemy się z mejla, że zostaliśmy zwycięzcami zagranicznej loterii, w której nie braliśmy udziału – to zamiast zakładać, że to prawda, i wpadać w sidła oszustów, lepiej od razu taką wiadomość skasować. Tak samo trzeba zareagować na niespodziewaną wiadomość o spadku po krewnym, o którym nie mieliśmy pojęcia, że istniał. Jest niemal pewne, że jeśli podejmiemy taką grę, to po drugiej stronie będziemy mieć oszusta. I wkrótce pojawią się różne wydatki do pokrycia, by odebrać spadek. A faktycznie żadnego spadku oczywiście nie ma.
Podobnie jeśli ktoś za przekazanie nam ogromnej kwoty pieniędzy żąda pokrycia jakichś opłat manipulacyjnych, to możemy być pewni, że żadnej fortuny nie ma, a realne są jedynie opłaty, które poniesiemy. Zresztą, jak słusznie się radzi, jeśli już chcemy odpisywać, to najlepiej zasugerować, by owe opłaty potrącono z należnej nam fortuny. Oczywiście to na pewno okaże się z jakiegoś banalnego powodu niemożliwe. Bo oszust po drugiej stronie nie zamierza nam niczego dawać. Podobnie w przypadku portali aukcyjnych. Żadne potwierdzenia wpłat nie mogą mieć wartości, jeśli nie została zaksięgowana u nas wpłata, której dotyczą. Nie ma mowy o wcześniejszym wysyłaniu towaru. I oczywiście większość ma tego świadomość. Ale… oszuści są sprytni, potrafią niejednemu namieszać w głowie.
Rodzinny obowiązek
Dziś z internetu korzystają już nie tylko młodzi. Komputera nie boi się wielu seniorów. Młodsze pokolenie powinno uważać za swój obowiązek uświadamianie starszych krewnych, jakiego rodzaju zagrożenia czyhają na nich w sieci. Tu nie chodzi o naiwność starszego pokolenia. Po prostu dzisiejsze metody komunikowania się mocno zmieniły charakter relacji między ludźmi. Młodsi, doświadczając tego stanu od dziecka, wolni są od dawnych przyzwyczajeń, gdy poważne decyzje podejmowało się w osobistym kontakcie z ludźmi. Dziś oszust kontaktujący się przez internet ma po prostu łatwiej, gdy trafi na osobę, która z cyfryzacją zetknęła się dopiero na jesieni życia. Jej doświadczenie życiowe może się tu po prostu czasem nie sprawdzić. I to jest ważne zadanie do wykonania dla młodszych. Trzeba starszych uświadamiać w zagrożeniach epoki cyfrowej.
Facebook
YouTube
RSS