WOJNA. Kilka lat temu w Polsce samorządowcy z Ukrainy gościli w Polsce na swego rodzaju wizytach szkoleniowych. Mer ukraińskiego Tawryjska, który był wtedy w naszym powiecie, został kilka dni temu zabrany przez Rosjan – i jego los pozostaje nieznany
Ta potworna wojna, której obrazy równać się mogą chyba tylko z tymi z czasów hitleryzmu, toczy się u naszych sąsiadów, ale w pewnym stopniu angażuje też emocjonalne wszystkich normalnych ludzi w Polsce. Okazuje się, że nie wszyscy, którym napaść Rosji na Ukrainę przyniosła cierpienie, są tacy całkiem dla nas anonimowi. W 2015 roku ukraińscy samorządowcy – ci, którzy w tym kraju dążyli do zmiany obrazu samorządności, którzy rozumieli ideę samorządu po naszemu, po europejsku – gościli w Polsce w ramach specjalnego projektu, w ramach którego poznawali funkcjonowanie naszych samorządów. W powiecie kłobuckim cenne doświadczenia i obserwacje zdobywali wtedy dwaj merowie – czyli odpowiednicy naszych wójtów czy burmistrzów. Pisaliśmy o tym wówczas na naszych łamach i nawet publikowaliśmy wywiad z oboma panami. Jeden z nich był merem na terenie obwodu ługańskiego, który, jak wiemy, od lat był już częściowo opanowany przez rosyjskich separatystów. Drugi kierował lokalną administracją w Tawryjsku. To miasteczko nad samym potężnym tam Dnieprem, w obwodzie chersońskim, na południu Ukrainy.
W sobotę na kanale NEXTA Live w Telegramie pojawiła się informacja, że mer Tawryjska, który u nas spotykał się nie tylko z wieloma samorządowcami, ale i z gronem mieszkańców powiatu, został pochwycony przez okupacyjne wojska rosyjskie. Dalszy los Mykoły Rizaka jak dotąd pozostaje nieznany. Odkryte w ostatnich dniach dowody na niesłychane bestialstwo Rosjan w podkijowskiej Buczy wskazują, że po atakujących Ukrainę wojskach rosyjskich i po Rosjanach można się spodziewać również tego samego, co po Wehrmachcie i przesiąkniętych nazizmem Niemcach w czasie II wojny światowej. Chce się jednak mieć nadzieję, że człowiek, który gościł u nas, w Polsce, w naszym powiecie, który szukał tu wzorców europejskiego, polskiego samorządu, by je stosować u siebie, na Ukrainie – że człowiek ten jednak wyjedzie z opresji, w której się znalazł, bez uszczerbku. (jar)
Facebook
YouTube
RSS