Ratusz skrupulatnie liczy. Wyda milion, a nie dwa

Zasada oglądania każdej publicznej złotówki okazała się… warta milion. Gdyby słuchać wątpliwych doradców i domorosłych ekspertów – miasto miałoby o tyle większe wydatki. Taktyka burmistrza sprawdziła się.

Teraz już wiadomo, jak zmieni się koszt budowy sali sportowej przy Szkole Podstawowej nr 1 w Kłobucku. Warto było poczekać i oprzeć się na dokładnych wyliczeniach. Dzięki temu dodatkowy wydatek będzie aż o połowę mniejszy

Chyba już wszyscy w Kłobucku wiedzą, że budowa sali gimnastycznej przy szkole przy Baczyńskiego natrafiła na fatalny okres, gdy najpierw przedłużająca się pandemia, a potem obecna kryzysowa sytuacja znacznie wpłynęły tak na termin, jak i na koszty realizacji inwestycji. Przetarg na tę budowę rozstrzygnięto w zupełnie innych realiach ekonomicznych niż obecne. Nic dziwnego więc, że wykonawca oczekiwał zmiany wartości zawartego kontraktu. Przy czym w ratuszu od razu podejście do sprawy było na serio i tak, aby było gospodarnie. Wszystko poddano skrupulatnej analizie.
– Podczas referowania problemu na sesjach rady miejskiej, na bieżąco, były ze strony radnych opozycyjnych, zwłaszcza jednego, sugestie dążenia do podpisania aneksu do umowy i szybszego ustalenia, ile do inwestycji trzeba będzie dopłacić. Gdybyśmy tam zrobili, zapłacilibyśmy znacznie więcej – podkreśla Jerzy Zakrzewski.
Burmistrz podał dokładne kwoty na ostatniej sesji – w miniony wtorek. Pierwotnie wykonawca oczekiwał, że miasto dopłaci do kwoty zawartej w umowie dodatkowe blisko 2,034 miliona złotych. Teraz ustalono w negocjacjach, że będzie to dopłata prawie o połowę niższa – w wysokości nieco ponad 1,102 miliona złotych. Prawie milion został więc w budżecie miasta. Dla takich kwot warto było negocjować i skrupulatnie liczyć wszystko, a nie przeć do wczesnego zawarcia aneksu do umowy.
– Nasze decyzje od początku zmierzały do tego, by bardzo dokładnie sprawdzić, o ile realnie wzrosły koszty wykonawcy w nowej sytuacji rynkowej. Na sesjach opozycja żądała takich wyliczeń już od dawna. Ale teraz dokładnie widać, że to było błędne, że to my mieliśmy rację. Nasze działania potwierdziły, że pośpiech nie był tu wskazany. Analizowaliśmy dokładnie wszystkie wydatki realnie ponoszone przez wykonawcę. Weryfikowaliśmy wszystkie dane. W efekcie za zasadny można było uznać dodatkowy koszt w kwocie nieco ponad 1,1 miliona, a nie 2 milionów złotych. Te nasze działania przyniosły więc budżetowi miasta sporą oszczędność. Gdybyśmy ulegli namowom opozycji, nie byłoby tych pieniędzy – akcentuje Jerzy Zakrzewski.
Wspomnianą kwotę ponad 1,1 miliona ustalono w trakcie negocjacji z wykonawcą inwestycji. To dopłata do kwoty z umowy, którą podpisano na sumę 6,765 miliona złotych brutto na początku wiosny 2021 roku. Wzrost kosztów wyniósł 16,28 proc. kwoty pierwotnej. W efekcie skrupulatności, którą zalecił swoim podwładnym burmistrz, miasto wyda w sumie niespełna 7,9 miliona złotych. Gdyby nie te działania – gdyby uwzględniono oczekiwania wykonawcy bez dokładnej analizy – byłby to wydatek rzędu 8,8 miliona złotych. Gospodarność i skrupulatność administracji Zakrzewskiego opłaciła się miastu i jego mieszkańcom.
Inwestycja, jak wiadomo, jest opóźniona. Pierwotnie była mowa o jej oddaniu w lipcu 2022 roku. Potem zmieniono termin na wrzesień – również dokładnie analizując, na ile uzasadnione są oczekiwania wykonawcy. Ostatecznie perypetie, o których pisaliśmy ostatnio, spowodowały przesunięcie się momentu oddania obiektu na obecne dni. Teraz trwa już przewidziana prawnie procedura obioru ukończonej inwestycji. 21 kwietnia rozwiązano problem z licznikiem elektrycznym, co umożliwiło usuwanie usterek związanych z tablicami elektrycznymi i pozwoliło na dokonanie pomiarów i zgłoszenie do odbioru także windy. W środę, dzień po sesji, burmistrz powiedział nam, że w zasadzie pozostało uzyskanie pozwolenia na użytkowanie obiektu. To ostatni krok, po którym obiekt będzie można oddać do dyspozycji dzieciom. Ma to nastąpić już wkrótce. (jar)