Co z mostem na Liswarcie?

Petycję mieszkańców prezentował na sesji radny Wosiński.
©JAROSŁAW JĘDRYSIAK

PROBLEM. Niedawno o braku mostu łączącego miejscowości gmin Popów i Miedźno mówiono na forum samorządu w Popowie. Teraz temat ten pojawił się także na sesji w Miedźnie

Wniosek w sprawie mostu na Liswarcie, podpisany przez mieszkańców, przedstawił na sesji radny Waldemar Wosiński. Mieszkańcy Borowej i Władysławowa w gminie Miedźno zwracają się w nim o podjęcie działań na rzecz wybudowania takiej przeprawy przez rzekę w obrębie jednej z tych wsi. Jak przypominają, od 1997 roku nie odbudowano przeprawy zniszczonej wtedy przez wezbrane wody rzeki.

Na sesji niemało czasu strawiono nie tyle na merytoryczne kwestie związane z postulatem mieszańców, ile na to, czy sprawą ma się zająć komisja odpowiedzialna za wnioski w ramach rady gminy, czy może powinna ona sprawę przekazać wójtowi. Z takiej dyskusji nie wynika nic ważnego dla mieszkańców, ale niektórzy samorządowcy chyba szczególnie lubują się w celebrowaniu procedur.

A co z konkretami?

Kilkoma uwagami podzielił się tu wójt.

– Wniosek jest bardzo ogólny. Żeby zlecić opracowanie czy analizę finansową, trzeba najpierw odpowiedzieć na kilka zasadniczych pytań, żebym mógł odpowiedzieć, „gdzie”, „jak” i „kiedy”. Czy most miałby być bliżej Władysławowa czy Borowej? Czy tam, gdzie jest nasza infrastruktura, czy gdzie jej nie ma? Czy koszt to sama budowa mostu, czy też budowa dróg, dojazdów lub konieczność wykupienia gruntów? Na podstawie lakonicznego wniosku komisji nie czuję się na siłach wejść w takie szczegółowe opracowanie – zarysował Piotr Derejczyk.

Wójt mówi, że swoje stanowisko prezentował już bezpośrednio mieszkańcom jednej z nadliswarciańskich miejscowości, gdzie na most od lat czekają. Popiera budowę mostu, ale na taką inwestycję musiałyby się znaleźć odpowiednie pieniądze.

– Za budową mostu przemawiają argumenty nie tylko ekonomiczne, ale i czysto ludzkie. Mosty powinny łączyć. Także rodziny, które tu mieszkają po obu stronach rzeki – podkreślił na sesji Derejczyk. – Tylko że podjęcie przez nas działań będzie miało miejsce po spełnieniu istotnych dla nas warunków – dodał.

Te warunki to głównie możliwości finansowe. Gmina już realizuje inne inwestycje, które uważa za priorytetowe. Budowa mostu to zapewne miliony złotych. Na samą konstrukcję, ale i na jej techniczne, prawne i geodezyjne przygotowanie. Ten dawny most, który rzeka zabrała prawie 22 lata temu, prawdopodobnie był samowolą budowlaną. Brak tu niezbędnych dokumentów dla mostu, który faktycznie istniał. Nowy musiałby powstać zgodnie z wszelkimi zasadami zawartymi w przepisach. Wójt zauważa, że trzeba by też określić nośność mostu – bo za niska może nie zaspokoić nawet lokalnych potrzeb mieszkańców, a zbyt wysoka spowoduje ryzyko, że tą trasą wbrew woli mieszkańców może nawet ruszyć ruch tranzytowy. Trudno się nie zgodzić, że przed podjęciem działań należałoby ściśle wypracować stanowisko odnośnie do tego, jaki to ma być most i gdzie konkretnie powinien być zlokalizowany. Z drugiej strony – dyskutuje się o takiej przeprawie przez rzekę od lat. I ciągle kończy się na samej dyskusji.

– Nie mogę traktować tego mostu jak priorytetu inwestycyjnego. Ale za jego budową generalnie jestem – podsumował wójt. – Duża rola w budowie tego mostu należy do gminy Popów, bo on jest bardziej potrzebny mieszkającym po tamtej stronie rzeki – dodał.

– Wielu naszych mieszkańców pracuje na chleb po tamtej stronie rzeki. Może powinniśmy sprawę choć trochę posunąć do przodu – dopowiedział radny Czesław Trzepizur.

– Podczas spotkania z mieszkańcami, gdzie był także wójt Jan Kowalik, podkreślałem, że powinniśmy nad tą sprawą razem pracować. Uważam, że wola takiego porozumienia jest i ono powinno powstać. Choć tu rozmawiamy nie tyle o konieczności budowy mostu, tylko o tym, jak w tej sprawie postąpić – odpowiadał Derejczyk.