INWESTYCJA. W batalii o chodnik przy krętej drodze krajowej, z której korzystają także szkolne dzieci, zdaje się nadchodzi kres urzędniczej bezduszności
Sprawa jest już stara i przynajmniej kilka razy opisywana na naszych łamach. Przy DK 42 w Parzymiechach na newralgicznych odcinkach nie ma chodnika, choć są zakręty, szkoła, sklepy – i wielu pieszych chodzących utwardzonym tylko poboczem na skraju rowu. W Kleśniskach, gdzie ta sama droga jest prosta i może prowokować do wciskania gazu, chodnika nie ma wcale. Ruch na krajówce jest na tyle duży, że niebezpieczeństwo wydaje się realne. Kilka tygodni temu w Kleśniskach TIR zderzył się z niedużą osobówką i wpakował całym swym ciężarem do rowu. Mogło się to skończyć sporą tragedią. Ale dotąd zza urzędniczych biurek problemu nie widziano. Widziano tylko statystyki – a według tych, ujmując to dosadniej, nie poginęło tu chyba jeszcze dość ludzi, by chodnik budować.
Więcej w najnowszym numerze GK (5) lub na e-wydaniu.
Facebook
YouTube
RSS