NASZE INTERWENCJE. Skontaktował się z nami mieszkaniec powiatu, któremu drogówka po badaniu stanu trzeźwości zatrzymała prawo jazdy. Ale wynik badania, jak jest przekonany mężczyzna, nie uprawniał stróżów prawa do zabrania mu dokumentów. Kto ma rację?
Jarosław Jędrysiak
– 1 marca podczas jazdy zostałem na ulicy Zakładowej w Ostrowach zatrzymany do kontroli drogowej. Policjanci zbadali mój stan trzeźwości. Pierwsze badanie dało wynik 0,11. Potem badali mnie jeszcze dwa razy. Było najpierw 0,10, a potem 0,07. Czyli miałem tyle, ile jest dozwolone. A jednak prawo jazdy mi zabrali – opisuje nasz rozmówca (dane do wiadomości redakcji).
Mężczyzna denerwuje się, bo w związku z wykonywaniem pracy zawodowej potrzebuje jeździć samochodem – a tymczasem brak prawa jazdy, które zatrzymano mu, jak jest przekonany, bezpodstawnie, bardzo mu teraz utrudnia życie. Dokumentu nie chcą mu oddać.
Nie te jednostki?
Sytuacja w pierwszej chwili wydaje się dość kuriozalna. Prosimy o wyjaśnienia rzecznika policji. Okazuje się, że mogło dojść do nieporozumienia. Ale zupełnie innego niż się wydaje.
– Wyniki padania stanu trzeźwości, o których tu mowa, zostały podane w miligramach w wydychanym powietrzu, a nie w promilach – upewnia się na podstawie dokumentacji rzecznik kłobuckiej policji, sierż. szt. Kamil Raczyński.
Jaka jest różnica? Policjant wyjaśnia, że aby otrzymać wynik w promilach, dane w miligramach należy przemnożyć przez 2,1. Tym sposobem dwa pierwsze pomiary, o których wspomniał nasz rozmówca, dadzą wynik ponad 0,2 promila, czyli „stan po użyciu alkoholu”. Czyli wcale nie taki, który jest dozwolony. Zresztą zdarza się dość często, że przez badanych obie jednostki są mylone. W powszechnej świadomości tkwi to graniczne 0,2 promila. Urządzenie do badania trzeźwości podające wynik 0,1 miligrama komunikuje tym samym, że alkoholu w organizmie jest już za dużo.
Policjanci nie dopełnili procedur?
Wkrótce mamy okazję do ponownej rozmowy z naszym czytelnikiem, który poskarżył się na odebranie mu prawa jazdy.
– Nie dzwoniłbym w tej sprawie po dwóch tygodniach, gdyby o to chodziło, bo świetnie sobie zdaję sprawę, że te wyniki są podane w miligramach! Tylko że to nieprawda, że przemnaża się je przez 2,1, żeby wyszedł wynik w promilach. Ten mnożnik to 1,1! Tak mi powiedział mój adwokat. Tak więc w żadnym z tych badań nie przekroczyłem dopuszczalnej normy – jest przekonany nasz czytelnik.
Co więcej, mężczyzna dokładniej opisuje nam całe zdarzenie i twierdzi, że policjanci nie dotrzymali odpowiednich procedur. A tym samym całe badanie przeprowadzono niezgodnie z przepisami i jego wyniki w zasadzie można wyrzucić do kosza. A jemu należy się zwrot niesłusznie zatrzymanego prawa jazdy.
– Robili mi trzy badania, ale jest konieczne, aby pomiędzy takimi badaniami upłynęło co najmniej 15 minut. A tymczasem tego odstępu czasu nie zachowano. Było nie 15, a może 4-5 minut. Do tego odmówili mi badania krwi, aby potwierdzić pomiary. A mam do takiego badania prawo – mówi ostrowianin. – Mój prawnik mówi mi, że nie dotrzymano wobec mnie obowiązkowych procedur. Ja tego tak nie zostawię, bo prawo jazdy jest mi potrzebne, a oni mi je zatrzymali i nie chcą oddać – dodaje.
Jednostki z ustawy
Jeśli sięgnąć do ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, w artykule 46 znajdziemy dane, które uwiarygadniają przelicznik podawany przez policję. Zapisano tam jednoznacznie, że stan po użyciu alkoholu zachodzi, gdy delikwent ma we krwi 0,2 do 0,5 promila alkoholu albo w wydychanym powietrzu od 0,1 do 0,25 miligrama. Bez stosowania przeliczników wynika z tego, że dwa badania naszego rozmówcy dały wynik mieszczący się w granicach stanu po użyciu alkoholu. Tu wchodzi więc w grę kodeks wykroczeń. Artykuł 87 precyzuje, że kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu prowadzi pojazd mechaniczny, podlega karze aresztu albo grzywny, a wobec sprawcy takiego wykroczenia orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów. Czarno na białym.
Nasz czytelnik prosił, by sprawdzić kwestię jednostek w pewnym źródle, a nie na policji. Ustawy są takim źródłem. Nieco dziwi tylko postawa prawnika, którego radził się nasz czytelnik. Nie zna ustaw czy zwodzi swojego klienta, narażając go na koszty w sprawie, która wydaje się z góry przegrana? A może nie powiedziano nam tu po prostu wszystkiego?
Jak badali?
Rzecznik policji referuje nam przebieg całego zatrzymania według sporządzonych przez funkcjonariuszy dokumentów. Podaje, że 1 marca około dwudziestej na ul. Zakładowej w Ostrowach nad Okszą umundurowany patrol policjantów zatrzymał do kontroli osobowego opla. Samochodem kierował 44-letni mieszkaniec tej miejscowości.
– Na miejscu podczas kontroli policjanci dokonali kontroli trzeźwości kierującego za pomocą urządzenia do wstępnej analizy (typu FST), które wskazało, iż kierowca może znajdować się pod działaniem alkoholu. Z uwagi na wynik wstępnego badania policjanci wraz z kierowcą pojechali do budynku komendy w Kłobucku celem wykonania szczegółowego badania trzeźwości na urządzeniu stacjonarnym typu alkometr A 2.0, gdzie w trzech badaniach uzyskano wyniki odpowiednio: I badanie – 0,11 mg/l, II badanie – 0,10 mg/l oraz III badanie – 0,07 mg/l. Pierwsze badanie wykonano kilkanaście minut od chwili zatrzymania, a kolejne były przeprowadzana po sobie w odstępie 4 i 10 minut. Nie zgadzam się z argumentacją, iż badania były przeprowadzone niezgodnie z procedurą, gdyż zgodnie z obowiązującymi przepisami na urządzeniu stacjonarnym typu alkometr A 2.0 badania wykonuje się bez względnej zwłoki jedno po drugim, a więc nie ma obowiązku odczekiwania 15 minut pomiędzy badaniami. Taki obowiązek występuje, ale przy badaniach na urządzeniach działających na zasadzie elektrodowego utleniania alkoholu, czyli np. przy badaniu popularnym, przenośnym alco-sensorem IV – szczegółowo wyjaśnia sierż. szt. Raczyński. W takich okolicznościach policjanci mieli prawo zatrzymać prawo jazdy. Określa to ustawa.
Co w protokole?
Protokół z prowadzonego badania został sporządzony i, jak podkreśla rzecznik policji, własnoręcznie podpisany przez kontrolowanego kierowcę.
– Pragnę zauważyć, że 44-latek podpisywał go po trzecim badaniu alkoholu, które wykazało 0,07 mg/l, a więc w czasie kiedy wg przepisów prawa był już trzeźwy. Podkreślam, że w podpisanym protokole jest miejsce na wpisanie własnych uwag, a także dodatkowo możliwość zaznaczenia żądania badania krwi – mówi Raczyński.
Skoro w protokole żądanie badania krwi nie zostało zapisane, to czy czasem refleksja na ten temat nie przyszła za późno? Nie przesądzamy. Uczulamy, by w podobnych przypadkach uważnie czytać, co się podpisuje.
W protokole zawarto też wzmiankę o tym, od czego cała historia tak naprawdę się zaczęła.
– Kontrolowany kierowca „do protokołu” przekazał policjantom, że około 18.30 wypił piwo o pojemności 0,5 litra, nie miał uwag co do badania oraz nie żądał badania krwi. Natomiast po upływie około 2 tygodni zwrócił się do państwa redakcji o podjęcie tematu, jednocześnie wyrażając oczekiwanie zwrotu prawa jazdy. Wobec tego stwierdzenia informuję, że materiały sprawy przekażemy do Sądu Rejonowego w Częstochowie, który podejmie decyzję w przedmiocie oczekiwań 44-latka – kończy rzecznik Raczyński.
Facebook
YouTube
RSS