PROBLEM. „Najdroższy hotel w mieście” – tak nieraz potocznie mówi się o izbie wytrzeźwień. Póki co ci mieszkańcy naszego powiatu, którzy przesadzili z promilami, mają małe szanse, by tam trafić, bo na naszym terenie izby brak. Ale nie jest powiedziane, że to się nie zmieni
Temat izby wytrzeźwień przewinął się przez kilka sesji na terenie naszego powiatu. Sprawę poruszono też podczas obrad w Opatowie.
– Czy do izby wytrzeźwień w Częstochowie są przyjmowane osoby z naszego powiatu? No i pytanie, czy kłobuckie samorządy za to płacą? – pytał wiceprzewodniczący rady Dariusz Zając.
Okazuje się, że sytuacja jest dość specyficzna, bo żadna gmina w powiecie kłobuckim nie ma podpisanej umowy z izbą wytrzeźwień.
– Jeśli trafia się osoba nietrzeźwa, to albo przewozimy ją do domu, jeśli jest możliwość, że ktoś się nią tam zaopiekuje, albo, jeśli takiej możliwości nie ma, jest wieziona do szpitala, gdzie jest badana. I dopiero po badaniu, jeśli lekarz wyrazi zgodę, możemy tę osobę umieścić w policyjnej izbie zatrzymań w Częstochowie – wyjaśniał w odpowiedzi mł. insp. Tomasz Górka.
Sytuacja ta rodzi pewne trudności dla policji, ale jeszcze bardziej dla szpitala, bo osoby nietrzeźwe niekoniecznie są skłonne współpracować z wykonującymi badania, często awanturują się i wprowadzają zamieszanie. Poza tym trafiają pomiędzy zwykłych – to jest trzeźwych – chorych. I to właśnie szpital sprowokował też taką wcześniejszą dyskusję w ramach władz powiatu.
– Bez badań nie możemy takiego człowieka osadzić w policyjnej izbie zatrzymań. Żaden policjant nie jest lekarzem i nie jest uprawniony do oceny stanu zdrowia tego nietrzeźwego – podkreśla inspektor Górka. Z dyskusji prowadzonych podczas sesji rad wynika, że potrzeba stworzenia izby wytrzeźwień istnieje. Czy tak się jednak stanie? Przekonamy się już wkrótce. (jar)
Facebook
YouTube
RSS