RAPORT. Ile kosztuje nas praca radnych na rzecz gmin – i ich udział w posiedzeniach? Czy zawsze niska kwotowo dieta oznacza, że rada gminy pracuje tanio? Gdzie samorząd często pochyla się nad problemami mieszkańców, a gdzie spotyka się rzadko?
Z pozoru to proste: im wyższa dieta, tym drożsi radni. W rzeczywistości sprawa jest bardziej złożona. Weźmy przykład. W gminie X radny bierze miesięcznie 300 zł diety. W gminie Y – 400 zł. Ten drugi wydaje się droższy. Ale jeśli w gminie X radny ma w miesiącu sesję i obrady komisji – 2 posiedzenia – a w gminie Y ma w miesiącu sesję i dwa spotkania komisji – 3 posiedzenia – to który jest faktycznie droższy? Ten z gminy X ma faktycznie 150 zł za posiedzenia, ten z gminy Y, pozornie droższy – 133 zł z groszami. Praca w samorządzie na rzecz mieszkańców jest faktycznie tańsza w przypadku tego, który dietę ma trochę wyższą – bo to on za statystyczną złotówkę więcej czasu poświęca na sprawy gminy. Zestawić wysokość diet w gminach jest łatwo. Ale to niewiele mówi o tym, gdzie radni drogo sobie liczą za swą służbę na rzecz mieszkańców. Waż- ne, ile za tę dietę pracują. To policzyć trudniej. Ale zadaliśmy sobie trud, by nasi Czytelnicy mogli zorientować się, gdzie radni faktycznie są tani, a gdzie może i mało biorą, ale też niewiele za to robią.
Praca, którą da się sprawdzić
Od razu odbijamy popularny argument radnych, że praca na sesjach to nie całość pracy radnego, a każdy z nich wiele robi także „w terenie”. Cóż, trudno to zmierzyć, czy każdy ten obowiązek spełnia i spotyka się z mieszkańcami częściej niż raz na 4 lata – przychodząc po podpis przed wyborami. Takich „zaradnych” wyborcom proponujemy od razu odprawić z kwitkiem.
My porównujemy to, co da się zmierzyć. Skoro radni widzą problemy, to – nieco upraszczając – tym częściej spotykają się w gronie komisji lub na sesjach, by te problemy rozwiązywać. Skoro widzą złożoność problemów we własnej gminie, powołują większą liczbę komisji i każda z nich osobno pochyla się nad sprawami, by tym szczegółowiej je rozpatrywać. My sprawdzamy po prostu, kto najwięcej pracuje na każdą złotówkę, którą kosztuje gminny budżet.
Koszta łączne
Tu i wszędzie dalej bierzemy pod uwagę cały rok 2017. Jedną z podstaw wyliczeń jest kwota, jaką gminy wydały na diety dla radnych oraz na obsługę posiedzeń. Porównanie diet jest proste dla 8 z 9 gmin, w których jest po 15 radnych. Sumujemy nie diety wynikające z uchwał, ale kwoty faktycznie wypłacone – już po potraceniach za nieobecności. To dokładniejsze wyliczenie niż podawane zazwyczaj, bo oparte na danych księgowych.
Wśród gmin z 15 radnymi najwięcej łącznie wydano na diety we Wręczycy Wielkiej – 169,2 tys. zł. Na podium są też Popów (153,18 tys. zł) i Lipie (144 tys. zł). Najmniej na diety poszło w gminie Panki – poniżej 61,8 tys. zł – dalej Przystajń (79,92 tys. zł) i Krzepice (80,7 tys. zł). Tu jeszcze nie uwzględniamy nakładu pracy radnych, ale i te liczby warto znać.
Kłobuck ma 21 radnych i tym samym bije na głowę inne gminy, jeśli chodzi o wydatki na ich diety. W roku 2017 było to prawie 303,2 tys. zł. Pokuśmy się o porównanie z mniejszymi radami. Gdyby radnych było tu nie 21, a też 15, to koszt diet wyniósłby proporcjonalnie 216,5 tys. zł. To i tak sporo więcej niż we Wręczycy.
Koszta dodatkowe, poniesione poza wydatkami na diety i od nich znacząco mniejsze, też wahają się od niespełna 1,2 tys. zł w Pankach do prawie 17,2 tys. zł w Krzepicach. Różnice mogą być spore, bo przy obsłudze posiedzeń wydaje się nie tylko na wodę do picia czy herbatę, ale nieraz też na zakup sprzętu czy licencji na programy komputerowe. Te małe wydatki ponoszone są co sesję, te większe – czasem raz na kilka lat. Stąd i duże różnice. Niemniej wszelkie koszty dodatkowe również uwzględniamy. To też przecież środki wydane na rady gmin.
Ile pracują?
Bardzo ciekawie wypada porównanie liczby posiedzeń. Od razu widać, w której gminie radni mają często coś do omówienia, a w której – jakby się do pochylania nad sprawami obywateli nieco mniej kwapili.
Najmniej sesji odbyła w roku ubiegłym Rada Gminy Wręczyca Wielka, która spotkała się w tej formule obrad tylko 7 razy. Tylko o jedno oczko lepsi byli w Krzepicach, o dwa – w Kłobucku. Na drugim biegunie są Panki i Popów. W obu gminach radni odbyli w ciągu roku po 13 sesji. Zaraz za nimi jest Lipie z 12 sesjami. Ktoś może powiedzieć, że nie liczba posiedzeń ma znaczenie, ale ich jakość, produktywność czy choćby długość. Teoretycznie sesję na około dwie godziny (jak często jest np. w Pankach) trudno porównać do sesji 8-godzinnej (jak zdarza się np. w Kłobucku). Jednak czy lepiej spotkać się dwa razy po 4 godziny i podjąć konkretne decyzje, czy raz na 8 godzin, dyskutując bezowocnie? Niech sobie wyborcy sami na to pytanie odpowiedzą.
Nie tyle liczba sesji, ile liczba posiedzeń komisji robi różnicę w porównaniu gmin. W gminie Panki odbyło się zaledwie 20 różnych posiedzeń komisji. O jedno więcej w Popowie, o trzy – we Wręczycy. Za to w Krzepicach różne komisje spotykały się w sumie aż 81 razy. Nieźle spisali się też w Lipiu, gdzie takich posiedzeń naliczyliśmy, według przyjętego kryterium, 63. W Kłobucku, tu trzecim na podium – 47. Aby ustalić, gdzie pracują najintensywniej, zsumowaliśmy sesje i komisje. Szczegóły przedstawiamy na wykresie. Tu wspomnijmy tylko, że najlepiej wypadły Krzepice. Najgorzej – Wręczyca.
Im pracowitsi – tym tańsi
Skoro znamy liczbę posiedzeń i sumę wydatków na rady, możemy policzyć, ile statystycznie kosztuje jedno posiedzenie. Oczywiście jednostkowo taki koszt będzie się różnił w zależności od liczby członków komisji – ale takie szczegóły nic nam tu nie powiedzą. Chodzi nam o coś innego.
Jeśli za podobny koszt działania rady w dwóch gminach w jednej z nich radni spotykali się na sesjach i komisjach dwa razy częściej, to jest jasne, że napracowali się więcej, a statystycznie koszt każdego z ich spotkań był niższy. Najwięcej pieniędzy na jedno statystyczne posiedzenie radnych poszło w Kłobucku (5,57 tys. zł) i Wręczycy (5,51 tys. zł). Najtaniej pracuje rada i jej komisje w Krzepicach (1,1 tys. zł).
Za ile radny obraduje?
Dochodzimy do najciekawszego. Czytelnicy wiele razy widzieli zestawienia wysokości diet. Tak naprawdę niewiele one mówią. Pracowity radny, jak pracowity fachowiec, wart jest paru groszy więcej. Mało zaangażowany – nawet jak bierze mało, to jest za drogi. Gdzie więc radni pracują na rzecz wyborców najtaniej? Gdzie radzą na sesjach czy w komisjach najwięcej za każdą statystyczną złotówkę? Do tej pory nikt u nas takich podliczeń nie robił, choć to one pokazują, gdzie pieniądze na pracę rady są najlepiej wydane.
Sumę wydatków na diety i obsługę rady podzieliliśmy najpierw przez liczbę posiedzeń (sesji i komisji w różnych formatach osobowych), a następnie przez liczbę radnych. Wyszło nam więc – upraszczając – za ile statystyczny radny idzie na jedno posiedzenie w swojej gminie.
Czas na pochwały. Inne gminy śmiało mogą zazdrościć mieszkań- com Krzepic. Tu statystycznie radny idzie na posiedzenie za 73 złote z groszami. Obrazowo mówiąc: fatyga radnego z Krzepic na rzecz gminy jest 5 razy tańsza niż radnego z Wręczycy. Drugie – ale już dość daleko za Krzepicami – są Panki. Tu radni mają niskie diety, ale i niezbyt się za nie trudzą, spotykając się blisko 3 razy rzadziej niż ich koledzy z Krzepic. Na podium dla rad, któ- re są najpracowitsze w stosunku do pobieranych diet, trzecie jest Lipie. Reszta informacji – na wykresie.
Facebook
YouTube
RSS